Pomówmy o pracy. Poważnie
Kto myślał, że pracę za granicą można znaleźć bez znajomości języka, ten się mylił. Wygrali ci, którzy zadbali o to wcześniej i... we własnym zakresie Roman Tomczak /Foto Gość

Pomówmy o pracy. Poważnie

Komentarzy: 4

Roman Tomczak

publikacja 23.05.2016 06:00

Kilka tysięcy Dolnoślązakow mogłoby choćby dzisiaj rozpocząć legalną pracę w Czechach i w Niemczech. Ale nigdzie nie wyjadą, bo nie znają języka. To największy, ale nie jedyny grzech Polaków poszukujących pracy za granicą.

Nie tylko pracodawcy, także urzędy

10. Transgraniczne Targi Informacyjno-Rekrutacyjne w Miejskim Domu Kultury wypadły imponująco. Ponad 60 oferentów przywiozło ze sobą ok. tysiąca ofert pracy w Czechach i Niemczech. Jak wyjaśnia Ewa Grzebieniak, dyrektor Dolnośląskiego Wojewódzkiego Urzędu Pracy, oprócz pracodawców i agencji zatrudnienia na targach pojawiły się też stoiska urzędów pracy z Niemiec, Czech i Polski. – To nie tylko możliwość zatrudnienia oferowana wręcz od ręki, ale także informacje i porady związane z pracą za granicą: z zakresu kształcenia, ubezpieczenia zdrowotnego czy prawa pracy. Wszystko oczywiście w kontekście pracy na pograniczu – mówi.

Organizację targów pracy w Zgorzelcu wspierał Powiatowy Urząd Pracy. – To dzięki nim nasz rynek pracy nie ma już charakteru tylko lokalnego, ale przybrał wymiar transgraniczny – uważa Urszula Ciupak, starosta zgorzelecki. – Dodatkowo cieszy fakt, że z roku na rok w targach udział bierze coraz więcej pracodawców zagranicznych, stawiając tym samym na umiejętności i kwalifikacje polskich pracowników – dodaje. A tych atutów nam nie brakuje, o czym świadczy wielkie zainteresowanie naszym rynkiem pracodawców z sąsiednich krajów.

Do nadrobienia pozostają jeszcze język i... umiejętność prawidłowego napisania aplikacji. Bo targi zdarzają się raz na rok, a polski robotnik potrzebny jest za granicą niemal każdego dnia.

Zdjęcie pod palmami

Na błędy w pisaniu listów motywacyjnych do niemieckich pracodawców zwracała uwagę Simona Schiemenz z niemieckiego Urzędu Zatrudnienia w Budziszynie. Najczęściej popełniane, banalne błędy, nierzadko dyskwalifikują petenta. – Luki w przebiegu pracy, ubieganie się o posadę fizyczną po skończonych studiach, dołączone zdjęcie ukazujące nas na wakacjach pod palmami, to wszystko może zniechęcić niemieckiego pracodawcę – mówi Simona Schiemenz. – Za to rzetelne trzymanie się treści ogłoszenia w redagowaniu naszej aplikacji, nadanie jej charakteru indywidualnego, który mówi, że wiemy o firmie dużo i zależy nam tylko na tej pracy – niemal natychmiast brane są pod uwagę. Listy motywacyjne mające cechy korespondencji seryjnej natychmiast lądują w koszu – instruowała urzędniczka.

Zachęcała odwiedzających targi do szukania pomocy w sprawach formalnych w niemieckich urzędach pracy i agencjach zatrudnienia. Obecnie wschodnie landy Niemiec są najbardziej obarczone bezrobociem. Jednak zdaniem Simony Schiemenz rynek ten jest nadal otwarty na Polaków. – Bezrobotni Niemcy z Brandenburgii czy Saksonii nie tak chętnie podejmują pracę, bo dodatki socjalne są wysokie. Zmotywowany polski pracownik jest bardzo poszukiwany na niemieckim rynku pracy, nawet tam, gdzie pracy jest najmniej – zapewnia.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..