– Brak jest środków na podstawowe zadania polityki społecznej na rzecz wzmocnienia polskich rodzin – mówi KAI socjolog Antoni Szymański, odnosząc się do projektu budżetu na ten rok.
O jakich propozycjach Pan myśli?
– Na przykład o rozwiązaniach prawnych sprzyjających ograniczeniu liczby rozwodów poprzez wprowadzenie obligatoryjnej mediacji czy okresu np. 1 roku po zawarciu małżeństwa w czasie których wystąpienie o rozwód nie byłoby możliwe oraz poszerzeniu oferty poradnictwa rodzinnego i małżeńskiego itd. Zachowujemy się tak, jakbyśmy nie zdawali sobie sprawy z fatalnych skutków rozwodu. Skutki te są najbardziej dotkliwe dla dzieci, ale też niekorzystne w wielu aspektach dla rozwodzących się (np. często następuje pogorszenie ich sytuacji ekonomicznej, zdrowotnej, osamotnienie). Z badań Gallupa wynika, że większość rozwiedzionych po latach od rozwodu stwierdza, że zrobiło za mało dla ratowania swojego związku. Duża liczba rozwodów to ogromne obciążenie dla budżetów państw. Zrozumieli to np. Norwedzy i dlatego wprowadzili obowiązkowe szkolenia dla chcących się rozwieść, o skutkach rozwodów. To negatywnie wpływa także na demografię, bo więcej dzieci ma szanse urodzić się w stabilnych związkach małżeńskich.
Z niepokojem obserwuję także nadmierne wkraczanie państwa w sferę rodzinną, czego przykładem jest znowelizowana ostatnio ustawa o przemocy w rodzinie, która podważa rolę rodziców. Szereg rozwiązań tej ustawy zaprzecza zasadzie pomocniczości państwa. Nawet najdrobniejsze przejawy uznane zgodnie z nową Niebieską Kartą za przemoc (np. krytykowanie członka rodziny czy jego ośmieszanie) kieruje do wieloosobowych zespołów roboczych, których wiele tysięcy stworzono na bazie tej ustawy. Ciekawe, że na te przeregulowane rozwiązania jakoś pieniądze się znajdują.
Byłoby ważne, aby trudne kwestie polskich rodzin były zarówno przedmiotem ożywionej dyskusji społecznej, ale także racjonalnych decyzji organów państwowych i samorządowych mających na celu nie zastępowanie, ale wzmacnianie tych podstawowych wspólnot.
Rodzina ze względu na problemy jakie przeżywa, powinna być w centrum zainteresowania. Niestety tak nie jest. Jeśli się to nie zmieni, to rodzina zostanie tak osłabiona, że trudniej będzie można mówić, że jest wspólnotą podstawową.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Na wzrost nowych przypadków zachorowalności na nowotwory duży wpływ ma starzenie się społeczeństwa.