Pełno ludzi

Bez małżonka i dzieci potrafią być albo egocentrycznie bezwzględni, albo oddani Bogu, ludziom i sprawie.

Bóg wie, co robi

Kiedy wraz z upływem czasu Bogusia odkrywała swoją samotność, rodziło się pytanie, czy potrafi ją przyjąć i przeżyć – inaczej niż współczesne single. Nie interesowały jej już narzekania rodziny, zastanawiała się tylko, czy chce jeszcze zmiany. W wieku 37 lat powiedziała: tak jest dobrze. Bardzo dobrze. Zbiegło się to z kupnem własnego mieszkania. Poczuła się wreszcie u siebie i przyjrzawszy się swemu światu, odkryła, że jest bogaty i pełny – choć każdego wieczoru kładła się sama do swego łóżka. – W moim życiu było i jest mnóstwo ludzi, których kocham i którzy moje uczucie odwzajemniają – wyjaśnia swoją pogodną akceptację tego, jak jest, a potem rzuca przykładami. Basia – młoda wdowa, koleżanka z pracy, której pomagała w zajmowaniu się osieroconym synkiem, Grzesiem. Mariola – prawdziwa singielka, dziewczyna na imprezę i na plotki przy kawie, siostrzana dusza, bo swój do swego ciągnie. Teresa – ta miała głupiego chłopa, cwaniaka, którego nie obchodziły ani dom, ani dzieci. Bogusia była kołem ratunkowym. Wreszcie Grażyna – ona miała Bogusi sporo do powiedzenia. Bita i poniżana przez męża sadystę i alkoholika wprowadzającego w życie rodziny terror i strach, przez którego wciąż trzeba było walczyć z paraliżującą bezsilnością, nieraz powtarzała: nie bądź głupia, nie szukaj nikogo. On też kiedyś był złoty chłopak. No i jeszcze dzieci rodzonych braci: Sławek, Agnieszka, Wojtek, Małgosia, Kasia – Czasami miałam co najmniej wrażenie, a niekiedy nawet pewność, że lepiej znam te dzieciaki, niż ich rodzice. Byłam ich kumpelką, towarzyszką, niańką, dobrodziejką, siostrą, przyjaciółką i wszystkim innym, czego potrzebowali wtedy, gdy ich rodzice albo harowali, albo akurat byli u nastolatków na cenzurowanym – uśmiecha się cioteczka.

Singiel po chrześcijańsku

Jedni mówią o współczesnych pustelnikach, inni o chrześcijańskich singlach – tak czy inaczej od zawsze Kościół widział w swej wspólnocie miejsce dla żyjących w pojedynkę. Wiedział bowiem, że ich odmienny styl życia, bez rodzinnych zobowiązań, podobnie jak celibat dla królestwa niebieskiego otwiera w nich szczególną przestrzeń dla Boga i ludzi. Co ważne, motywacja ewangelicznego singla jest taka sama jak celibatariusza: dla królestwa niebieskiego, czyli w łączności z Mistrzem (Panem i Oblubieńcem) i w służbie ludzi. Od razu więc widać, że to nie jest model przystający do tych, których dzisiaj określa się mianem singlów. Oni bowiem są zamknięci na ludzi, o ile ci nie służą ich przyjemności, zabawie czy interesowi. Nowoczesny singiel tym bardziej nie potrzebuje Boga, bo Jego moralność w jawny sposób niszczy swobodę, przypadkowość i niestałość relacji i zobowiązań. Egocentryczni aż do bólu – korzystają z życia, ale bez inwestowania w przyszłość – zarówno doczesną, jak i wieczną. – Z biegiem lat jestem coraz bardziej szczęśliwa i spełniona – zapewnia Bogumiła Maj. – Dzięki Bogu i ludziom: odczytałam bowiem Boży zamiar wobec mojego życia, jestem pewna siebie i znam swoją wartość. Moje słabości motywują mnie do duchowej pracy, a to, co posiadam i kim jestem, oddaję do dyspozycji ludzi.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg