To co wydarzyło się w mojej historii, od chwili gdy wybiegłam z kliniki Planned Parenthood w otwarte ramiona Koalicji dla Życia, nie było planowane.
Byłam załamana. Cóż za ironia, myślałam. Kiedy byłam pro-choice, odrzuciła mnie wspólnota popierająca ruchy pro-life. A teraz gdy przeszłam na stronę życia, odwracali się ode mnie znajomi z obecnej wspólnoty. Owszem, uważam, że każda wspólnota ma prawo do opowiadania się za swoimi wartościami, ale trudno mi zrozumieć te dwa przypadki. Nie potrafię, niestety, przedstawić jakiegoś doskonałego rozwiązania, mogę jedynie mówić o tym, jak to wszystko wpłynęło na mnie. I obawiam się, że takie same sytuacje spotykają także innych ludzi podobnych do mnie lub takich jak dawna Abby.
Kiedy pierwsza wspólnota w otwarty i nieco niezręczny sposób dała mi do zrozumienia, że nie mogę być jej członkiem, straciła szansę, żeby wpłynąć na moje poglądy. Żałuję, że nie próbowali wyjaśnić mi, dlaczego są tak zaangażowani po stronie pro-life i dlaczego moja praca w Planned Parenthood stanowiła przeszkodę w przyłączeniu nas do wspólnoty. Lub że nie okazali mi przynajmniej troski, pomijając już kwestię wyboru przeze mnie postawy pro-choice. A teraz z kolei niektórzy z mojej drugiej wspólnoty dawali mi odczuć, że nie jestem tam mile widziana. Kilkoro zasugerowało mi nawet, że powinnam odejść.
W obydwu przypadkach czułam się odrzucona. Dlatego tak bardzo doceniam modlitwę Koalicji przed ogrodzeniem kliniki i zachęcam inne wspólnoty oraz organizacje, żeby pomyślały o swoim świadectwie.
Postanowiliśmy z Dougiem, że musimy się spotkać z naszym pastorem i porozmawiać o sygnałach, jakie otrzymujemy od innych parafian. Przed spotkaniem się rozpłakałam.
– Doug, bardzo boli mnie, że gardzą mną w kolejnej wspólnocie. Tym razem za to, że robię coś, do czego zaprosił mnie sam Bóg! Podczas każdego niedzielnego nabożeństwa tak mocno przemawiały do mnie słowa spowiedzi powszechnej, wzywające do przyznania się do winy i odrzucenia grzechu. A kiedy w końcu to zrobiłam, już nie jestem tam mile widziana. To takie uwsteczniające i niesprawiedliwe.
Rozmowa nie była łatwa także dla naszego pastora. I gdy zdecydowaliśmy wreszcie, iż trwanie w takiej atmosferze jest zbyt bolesne, pastor zrobił dziwną uwagę.
– Chyba nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo ta wspólnota ukształtowała wasze duchowe życie.
Zrozumiałam, że chce nam przez to powiedzieć, iż powinniśmy dostrzegać mądrość promowanego przez wspólnotę stanowiska pro-choice.
– Oczywiście, że zdajemy sobie z tego sprawę – zauważyłam. Ponieważ wiedziałam, że to właśnie tutaj spotkałam się z Bogiem, który przemówił wprost do mojego serca nie poprzez porządek liturgii, ale mocą Ducha Świętego, gdy odpowiadając na wezwanie: „Pomódlmy się teraz wspólnie i żyjmy tymi słowami”, modliłam się tydzień po tygodniu wersami z Modlitewnika powszechnego:
„Miłosierny Boże zgrzeszyliśmy przeciwko Tobie w myślach, słowach i uczynkach; w tym, co zrobiliśmy, i w tym, co zaniedbaliśmy. Nie kochaliśmy Cię całym sercem; nie kochaliśmy naszych bliźnich tak jak siebie samych. Ubolewamy nad tym i wyrażamy nasz głęboki żal. Przez wzgląd na Twojego Syna Jezusa Chrystusa miej litość nad nami i przebacz nam; żebyśmy mogli radować się Twoją wolą i chodzić Twoimi ścieżkami na chwałę Twojego Imienia. Amen.”*
*The Book of Common Prayer, 454-455.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |