Więź małżeńska jest zagrożona przez grzech, który godzi w miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Warto więc zwrócić uwagę na wykroczenia dotyczące przysięgi małżeńskiej, a następnie spojrzeć na ich ocenę moralną.
Obszarem szczególnie delikatnym, podatnym na wpływy otoczenia jest sfera seksualna. Grzechy natury seksualnej osłabiają życie modlitwy, prowadząc ku rezygnacji z niego, aż do obojętnością wobec Boga. Osłabiają także wolę trwania w dobrym i ułatwiają podjęcie całego szeregu decyzji, które systematycznie odrywają od Boga. Lekceważenie jeszcze stosunkowo małych problemów seksualnych może spowodować pojawieniem się znacznie większych problemów i grzechów. W szczególnych sytuacjach może się nawet zdarzyć, że u niektórych ludzi grzechy seksualne prowadzą do potęgowania się wewnętrznego lęku i zniewolenia przez złego ducha.
Deklaracja o niektórych zagadnieniach etyki seksualnej „Persona humana” przypomina, że „Według tradycji chrześcijańskiej i nauki Kościoła oraz wskazań prawego rozumu porządek moralny w dziedzinie seksualnej obejmuje dobra życia ludzkiego tak wielkiej wartości, iż wszelkie bezpośrednie naruszenie tego porządku jest obiektywnie przekroczeniem ciężkim” (nr 10). Taka postawa wynika z afirmacji sfery seksualnej. Zachwyt nad darem współżycia małżeńskiego jest tak wielki, że Kościół dostrzega w nim obecność samego Boga. Takie piękne założenia muszą mieć wpływ na interpretowanie grzechów małżeńskich. Lęk, oziębłość i stałe poczucie zagrożenia grzechem lub poczucie prawie nieustannego wpadania w grzechy ciężkie może świadczyć o tym, że małżonkowie źle zinterpretowali naukę Kościoła. Gdyby formacja katolicka podążała w takim kierunku, to w którymś momencie trzeba by dojść do sformułować fałszywego wniosku, że sakramentalne małżeństwo jest wyborem życia najbardziej zagrażającym zbawieniu, bo przecież małżonkowie są nieustannie narażeni na grzech śmiertelny. Przekazywanie ludziom informacji, że kontakt z kochaną osobą – współmałżonkiem oznacza nieustanne zagrożenie grzechem ciężkim jest zarówno teologicznym, jak i moralnym nonsensem.
Do „ciężkich wykroczeń” w sferze seksualnej możemy zakwalifikować gwałt, aborcję, wykorzystywanie seksualne, współżycie seksualne poza związkiem małżeńskim. Grzechy „mniejszego kalibru” mogą także prowadzić, zwłaszcza gdy są lekceważone, do rozwinięcia się niebezpiecznych skłonności w nałóg, a podatności w uzależnienie. I tak antykoncepcja nie tylko pomaga podjąć decyzję współżycia z przypadkową osobą (złamanie przykazania „nie cudzołóż”), ale zwiększa prawdopodobieństwo podjęcia decyzji o aborcji, gdy pomimo zabezpieczeń dojdzie do poczęcia dziecka. Rozwiązłość seksualna prowadzi do coraz częstszych przypadków molestowania seksualnego.
Jednostronność oceniania grzechów seksualnych pod kątem tylko „ciężkiej materii” może być podobnym zagrożeniem, jak kwestionowanie odpowiedzialności człowieka za swoje czyny. Zarówno duszpasterze jak i małżonkowie mają często problem z przyjęciem wyważonych proporcji tak, aby z jednej strony dostrzegać powagę grzechów seksualnych, i nie kwalifikować ich zaraz jako śmiertelne, a z drugiej strony - dostrzegać złożoność ludzkich wyborów – całą gamę uwarunkowań popełnienia grzechu. Tak więc chodzi o to, aby ważąc stopień odpowiedzialności człowieka za jego czyn nie lekceważyć grzechów seksualnych i tym samym nie osłabiać woli walki, aby ich nie popełniać w przyszłości.
Jest wielu ludzi, którzy mają jakieś swoje problemy seksualne, ale są znani jako bardzo dobrzy małżonkowie, troszczący się o współmałżonka, dzieci, mający słuszną opinię ludzi dobrych i szlachetnych. Starają się oni żyć uczciwie, wkładają wysiłek w uporządkowanie swojego życia seksualnego, dążą do poprawy. Widać, ze zależy im na zachowaniu czystości. Wiele małżeństw katolickich, które na co dzień starają się żyć z Bogiem, w wielu dziedzinach życia wiernie zachowuje Boże przykazania, ma to przeświadczenie, że ich miłość nie może tak od razu, nagle, zaowocować grzechem śmiertelnym w sferze seksualnej. Żyją w pokoju serca, że pomimo upadków w sferze seksualnej wynikłych ze słabości lub z niewiedzy czują się kochani przez Boga. Bóg ich strzeże przed grzechem ciężkim. Nie lekceważą swoich problemów seksualnych, starają się nawracać (wychodzi im to raz lepiej, raz gorzej). Traktują je słusznie jako grzechy powszednie i wyznają przy okazji regularnej spowiedzi, albo polecają je Bogu w czasie „spowiedzi powszechnej” na początku Mszy Świętej i przystępują do stołu Pańskiego.
Związek mężczyzny i kobiety był od najdawniejszych czasów „zagrożony niezgodą, duchem panowania, niewiernością, zazdrością i konfliktami, które mogą prowadzić aż do nienawiści i zerwania go” (KKK 1606). Ważna jest więc nie tylko świadomość owych zagrożeń, ale podejmowanie konkretnych działań, które pomogą przezwyciężyć je, aby małżeństwo, wolne od wszelkiej niewoli namiętności, zajaśniało nowym blaskiem świętości. Jeżeli człowiek stara się unikać okazji do grzechu, walczy z nim, to jest to bardzo ważny znak, tego, że jest w niej dążenie ku dobru, ku Bogu, że łaska Boża w nim działa i wspomaga wysiłek pracy nad sobą w ciągłym nawracaniu się i budowaniu swojego życia na trwałym fundamencie, który stanowi wiara w Ewangelię.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.