Niby zwykły szewc. Niezwykłe jest tylko to, że w ciągu 20 lat sam zreperował i przekazał za darmo potrzebującym 600 par butów.
W imię zasad
– Buty ze sklepów nigdy nie były tak marnej jakości jak teraz – uważa pan Henryk. – Dlatego dzisiaj mam więcej pracy niż kiedyś – mówi. Ale szybko dodaje, że nie przez cały rok. – Szewc to zawód sezonowy. Od października do Bożego Narodzenia jest największy ruch w interesie. Później jeszcze tak do Bożego Ciała. A potem koniec. Można jechać na wakacje – zdradza sekrety zawodu. Buty, które ludzie znoszą mu do warsztatu, wymagają najczęściej jedynie drobnych napraw. Po takiej kuracji wykonanej rękami mistrza są bardziej wytrzymałe. Od tych napraw pan Henryk wolałby jednak od czasu do czasu zlecenie na prawdziwe buty na obstalunek. – Kiedyś, owszem, robiło się sporo butów na miarę. Dziś to już rzadkość – mówi i pokazuje wykonane przez siebie kozaczki, rozmiar na oko 36, skórzane, nie do odróżnienia od fabrycznych. – Teraz ludzie bardziej patrzą na to, żeby but ładnie wyglądał, niż żeby był solidny. I szybko przynoszą te ładne do mnie, do naprawy – mówi. Czasami jest to ich ostatni kontakt z taką parą obuwia. Dlatego pudło na regale nigdy nie jest puste. Po Bożym Narodzeniu z kartonu po telewizorze wystaje pokaźna górka. Po nowym roku właściciel nie ma już żadnych szans, żeby wyjąć z niego zapomniane buty. – Nie oddaję i już! Takie tu ustaliłem zasady. Mówię każdemu, że tak będzie, jak się nie zgłosi w terminie – szewc twardo obstaje przy swoim. W tej grze twardych reguł z nonszalanckim roztargnieniem jest jakiś ukryty sens. Coś z walki o to, żeby w styczniu emeryci i dzieci z domu dziecka nie odeszli z zakładu z kwitkiem. W końcu tyle lat przyzwyczajał ich pan Henryk do swojej solidności.
Parafialna Caritas
– Dopiero niedawno dowiedzieliśmy się, że pan Henryk udziela takiej pomocy. Uważam, że nie da się przecenić takiego gestu – mówi przedstawicielka parafialnego Caritas. – Wie pan, teraz ludzie w potrzebie nie grymaszą. Biorą wszystko, bo potrzebują właściwie wszystkiego. Zwłaszcza jak przyjdzie powódź czy pożar. Tacy ludzie jak pan Henryk są bezcenni.
Magistry i rzemieślnicy
Dlaczego ludzie nie odbierają swoich butów z naprawy? Pan Henryk wzrusza ramionami. – Chorują, umierają... Albo machają ręką na to, co jeszcze niedawno było dla nich przedmiotem pożądania, a teraz właśnie urwał się obcas. Kupią sobie drugie, tak samo tanie i niesolidne. Nie wiem zresztą, dlaczego. W życiu różnie bywa – ucina filozoficznie. Ale są i tacy, którzy nie przychodzą w terminie po buty, żeby na tym zarobić. – Kiedyś klient zażądał ode mnie pieniędzy za trzy pary drogich butów, które zostawił do naprawy. Wiedział, że po terminie zabierają je ode mnie potrzebujący i myślał, że się przestraszę i dostanie forsę. Specjalnie, bo butów już nie chciał. A traf chciał, że ja miałem je jeszcze u siebie. No to mu je cyk! – przed nos. I nie wziął tych swoich butów. Obraził się i poszedł. Pan Henryk jest emerytem. Umie z dystansu swojego życiowego doświadczenia przyglądać się światu. Także fachowi, któremu poświęcił życie. Mówi, że dawny szacunek do szewstwa może jeszcze wrócić. – Kiedyś rodzice nie pozwalali dzieciom nawet myśleć o tym zawodzie, jakby to była hańba. Wszyscy chcieli mieć w domu magistrów i inżynierów. Tylko że te magistry chodzą teraz bez pracy, a coraz więcej młodych chce mieć konkretny zawód. – Ale trzeba pamiętać, że szewc to nie tylko ten, co klnie. To przede wszystkim taki, co ma własne zdanie. Ja taki zawsze byłem.
Kwit dla samoobrony
Od piekarza z Legnicy zasądzono zapłatę kilkusettysięcznego podatku od chleba rozdanego bezpłatnie biednym. Pan Henryk wie, że i do niego może przyczepić się fiskus, a może nawet sąd. Ale się nie boi. – W razie czego, kwit na swoją obronę jakiś znajdę – zapewnia. – To raczej sąd powinien bać się tych, których pozbawiłby corocznej dostawy butów. • Na prośbę bohatera tego tekstu, pana Henryka, jego imię oraz wszelkie szczegóły dotyczące miejsca pracy i zamieszkania zostały zmienione.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |