Poeta kawy

Każdy chciałby robić to, co lubi, i jeszcze z tego się utrzymywać. - Nie mam przepisu, jak to zrobić - wyjaśnia Leszek Kopcio z Nowej Rudy. - Powiem tylko, że jeżeli coś nam się podoba - róbmy to. Jest jeszcze jeden warunek: trzeba w to wierzyć.

W Afryce opisuje się kawy, zaznaczając, z jakiego rejonu pochodzą, z jakiej plantacji, jaki jest ich smak. Ja preferuję te z Ameryki Południowej. Problematyczne są teraz takie produkty jak wietnamska kawa z doliny Mekongu, produkowana w ogromnych ilościach, wykorzystywana w przemyśle kawowym. Ta kawa przypomina tłustego, błotnego hipopotama, który nabiera masy, ale nikt nie ma ochoty jeść jego mięsa, bo warunki, w jakich to zwierzę żyje, nie dają szlachetności smaku. Jeżeli ktoś chce zacząć swoją przygodę z kawą, musi po prostu jej próbować. Zaopatrzyć się w ekspres kolbowy i młynek, bo tylko całe ziarna mogą zapewnić to, co najlepsze. Kawa mielona gubi aromat. O kawie rozpuszczalnej nawet trudno mówić, że jest kawą.

Bardziej poeta

Pan Leszek obrusza się, gdy ktoś nazywa go baristą. Jak twierdzi, wyraz ten określa umiejętność posługiwania się narzędziami. To tak jak traktorzysta czy kombajnista. – W Polsce przypisuje się nadprzyrodzone cechy różnym rzeczom – wyjaśnia. – Zamiast na opakowaniu kawy napisać, skąd ona pochodzi, jak się nazywa, jest napisane, że poleca ją najlepszy barista na świecie, którego ja w ogóle nie znam. Nie chcę trywializować, ale można by nawet wyszkolić zwierzaka, który potrafiłby obsługiwać ekspres do kawy. Ja chcę wiedzieć, w jakim miejscu rosła ta kawa, a nie czy poleca ją Kowalski. To, co teraz obserwujemy, to wyścig szczurów, który do niczego nas nie doprowadzi. Jeżeli zależy nam tylko na kofeinie, to wystarczy coca cola. Jeżeli smak nie będzie odgrywał żadnej roli, to nawet kawę z musztardą możemy podawać i ją zachwalać.

Noworudzkie zabawy z kawą

Pewnego razu Wojciech Kołodziej, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Nowej Rudzie, w rozmowie z panem Leszkiem stwierdził, że skoro już cała Polska wie o „Białej Lokomotywie”, to może warto, by i sami noworudzianie o niej się dowiedzieli. Tak powstał pomysł na „Noworudzkie zabawy z kawą”. Pierwsza edycja tej imprezy odbyła się w ubiegłym roku na noworudzkim rynku. W pogórniczym mieście, w którym nie ma innej tradycji niż parzenie kawy w „zymścioku”, czyli szklance musztardówce, trudno pokazać coś nowego. – Chciałem odwrócić uwagę ludzi od tej tradycji. Pokazać, że jest kawa „poturecku”, ale i jest kawa z ekspresu. To „poturecku” celowo jest pisane razem jako nazwa własna, bo Turcy absolutnie tak kawy nie parzą. Po zalaniu kawy wrzątkiem jej cały aromat ulatuje w powietrze. To bardzo towarzyskie, bo pachnie w całym bloku, ale w szklance mamy jakieś niesmaczne wióry.

W ubiegłym roku rozdano na rynku około 4500 kaw. Zdania były podzielone. Część była zachwycona, inni twierdzili, że nadal pozostaną przy swoich zalewajkach. Może uda się ich przekonać w tym roku. „Noworudzkie zabawy z kawą” zostały wpisane do tegorocznego kalendarza dolnośląskich imprez kulinarnych. Odbędą się one w pierwszej połowie sierpnia.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg