Poeta kawy

Każdy chciałby robić to, co lubi, i jeszcze z tego się utrzymywać. - Nie mam przepisu, jak to zrobić - wyjaśnia Leszek Kopcio z Nowej Rudy. - Powiem tylko, że jeżeli coś nam się podoba - róbmy to. Jest jeszcze jeden warunek: trzeba w to wierzyć.

To wszystko jest zabawą. Jeżeli ktoś chce napić się kawy, to właściciel próbuje uruchomić swoją wiedzę i zaskoczyć tę osobę smakiem. Najczęściej podaje kawy z ekspresu, ale równie wysoko ceni kawę z tygla. Przygotowuje kawę robioną na zimno przez macerowanie, czyli moczenie w zimnej wodzie. – Najważniejszy jest jednak człowiek – podsumowuje. – Najlepsza jest ta kawa, która jemu smakuje. Ja mogę się bawić, ale ta zabawa musi mieć swój koniec, bo nie można kogoś rozczarować swoją zabawą.

Poszukiwacz smaków

Wychował się w wielonarodowej kuchni. Prababcia była Austriaczką, mama góralką, a tato i jego rodzice pochodzili z Borysławia. Wszyscy spotkali się w Kotlinie Kłodzkiej. Mieszkali w Młynowie. – Wychowałem się w zapachu różnych kultur – opowiada Leszek Kopcio. – Obok Polaków mieszkali tam Łemkowie, Ukraińcy, Kaszubi, górale. W każdym z domów była inna kultura podawania różnych rzeczy. Jeżeli chodzi o kawę, to w części domów jej nie było, w innych, na przykład u autochtonów – Niemców – była. Jej zapach był nawet jednym z charakterystycznych elementów, po którym można było poznać, skąd kto pochodzi. – Lubię tworzyć smaki – deklaruje pan Leszek. – Jeżeli raz czegoś skosztuję, to nie muszę się później zastanawiać, jak będzie wyglądał finalny produkt. Pamiętam wanilię i pieprz. Potrafię sobie wyobrazić smak lekko pieprzowej wanilii i w jakich proporcjach połączyć składniki. Osobiście bardzo ten smak lubię. To zawsze było jakimś tłem mojego życia. Zawsze gdzieś tworzyłem smaki.

W jego domu kawa zawsze była. Dbała o to rodzina rozrzucona po całym świecie. Kawę najczęściej przysyłała chrzestna z Francji. Trzeba zaznaczyć, że zawsze była to kawa w ziarnach. Mama ją mieliła, 3–4 łyżeczki wrzucała do szklanki i zalewała wrzątkiem. Zapach, jaki się wtedy uwalniał, był niesamowity i wypełniał cały dom. W 1978 roku przyjaciel, nieżyjący już Ryszard Hecht, zaproponował panu Leszkowi współpracę w lodziarni. Sam nie dawał sobie rady. Już po dwóch tygodniach współpracy lodziarnia produkowała własne lody, których niesamowitym smakiem można rozkoszować się w „Białej Lokomotywie” do dziś. To lody z jajek, mleka, śmietany i cukru, bez żadnych chemicznych dodatków. Zawsze o smaku śmietankowo-czekoladowym.

– W tym czasie bawiłem się w domu podawaniem kawy na różne sposoby – opowiada Leszek Kopcio. – Fascynowało mnie wtedy podawanie kawy w tyglu. Później miałem wiele wyjazdów po całym świecie. Stany Zjednoczone i Kanada pokazały mi, jak ważnym elementem życia potrafi być kawa. Oni się budzą, otwierają oczy i pierwsze, o czym myślą – to napić się kawy.

Poziomka – tak, hipopotam – nie

O kawie pan Leszek swoim gościom może opowiadać godzinami. To zresztą jeden ze smaczków tego miejsca. – Kawa i poziomka mają ze sobą wiele wspólnego – tłumaczy chcącym zgłębić tajniki rozróżniania ziaren kawy. – Jeżeli poziomka dojrzewa późną jesienią w górach, nabiera mocnego aromatu i cukru. Jeżeli znajdziemy wtedy taką poziomkę, to jej smak jest nie do zapomnienia. Z kawą jest podobnie. Ważne, na jakiej wysokości i na jakiej szerokości geograficznej jest uprawiana.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg