Troje gorzowian 24 czerwca wyruszyło w niezwykłą wyprawę. W 42 dni chcą przemierzyć 2,5 tys. kilometrów dookoła Polski. Być może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że to osoby niepełnosprawne
W wyprawie wcale nie chodzi o bicie rekordu ani o przekroczenie granic ludzkiej wytrzymałości – rusza ona bowiem pod hasłem „Równość i godność”. Teresa Pruska-Kołodziej, wielokrotna mistrzyni Polski w konkurencjach rzutowych, Małgorzata Korzeniowska, brązowa medalistka paraolimpiady w Sydney, i Bogusław Nowak, utytułowany żużlowiec, walczą dziś o coś znacznie ważniejszego…
Puste trybuny
Teresa Pruska-Kołodziej jest niepełnosprawna od urodzenia. Porusza się wyłącznie na wózku inwalidzkim. – Miałam osiem miesięcy, gdy zaczęłam chodzić, a dziewięć, kiedy zachorowałam na heinemedinę. Moje ciało oprócz palców u prawej ręki było totalnie sparaliżowane. To były lata 50. XX wieku i gdy lekarze zdiagnozowali tę chorobę, powiedzieli rodzicom, że będę umierać. Rodzice nie poddali się. Zabrali mnie do domu i zaczęli moją rehabilitację. Wozili mnie wszędzie. Dzięki temu doszłam do tego, że siedzę na wózku. Nogami mogę poruszyć, ale nie mam siły wstać. Nie poruszam lewą dłonią, prawa ręka jest w 70 proc. sprawna – wyjaśnia pani Teresa. – Dlatego dobrze wiem, jak ważne jest wczesne wspomaganie rozwoju niepełnosprawnego dziecka. Mogłam leżeć jak roślinka, a inni ludzie lataliby nade mną, robiąc za mnie wszystko. Ale dzięki rehabilitacji nie obciążam państwa, jeśli chodzi o pomoc pielęgniarek czy inne sprawy. Ja po prostu funkcjonuję. Pracuję, roznosząc ulotki. Daję sobie radę – dodaje.
Wózek inwalidzki nie przeszkadzał pani Teresie uprawiać sportu. Była wielokrotną mistrzynią Polski w rzutach oszczepem i dyskiem oraz pchnięciu kulą. – Mieliśmy wspaniałego trenera Zenona Kowalskiego, który miał wiele empatii dla osób niepełnosprawnych. Gdy nas uczył, zawsze zdobywaliśmy medale – mówi z uśmiechem. – Sport był moją pasją i dawał okazję do kontaktu z ludźmi. To były piękne czasy, chociaż nie zawsze było do śmiechu. Mam w pamięci obraz pustych trybun. Tylko my je zapełnialiśmy i sami sobie klaskaliśmy. Było trochę smutno, ale i satysfakcja, że czegoś się dokonało – dodaje.
Będę spać na wózku
Gorzowianka, mimo że żyje na wózku, jest szczęśliwa. Chciała jednak zrobić coś dobrego dla innych, którzy, jak ona, przez całe życie z wózkiem się nie rozstają, i dla rodziców wychowujących niepełnosprawne dzieci. Tak zrodził się pomysł na wyprawę dookoła Polski. – Wiedziałam, że sama nie dam rady i muszę mieć kogoś, kto mnie będzie wspierał. Któregoś dnia spotkałam się z Bogusiem Nowakiem. Pytam go: „Śpieszysz się mocno?”. On: „Trochę”. A ja: „Wiesz, wpadłam na pomysł, aby wózkiem objechać dookoła Polskę. Zaprotestować w ten sposób przeciwko bezdusznej biurokracji utrudniającej życie niepełnosprawnym”. Boguś długo milczał, ale w końcu powiedział: „Ty jesteś wariatka i porywasz się z motyką na słońce”, a potem zapytał: „A gdzie chcesz spać?”. Ja na to, że będę spała na wózku. Będę cały czas na wózku, bo w ten sposób chcę wyrazić swój protest. Spojrzał na mnie z jeszcze większym zdziwieniem. Powiedział, że to trudna sprawa, ale w końcu zgodził się – opowiada z uśmiechem.
Wyprawa jest nie tylko przemyślana, ale także przemodlona. – Mam nad łóżkiem bardzo stary obraz Chrystusa. Nie jest wartościowy pod względem materialnym, ale niezwykle cenny dla mnie, bo należał do mojej babci. Opowiadała mi, że dzięki temu obrazowi trzy razy uniknęła śmierci. W każdej wolnej chwili rozmawiałam z moim Jezusem o tym pomyśle. Mówiłam: „Jezu, pomóż mi”. I pomagał, bo do wyprawy dołączyły kolejne osoby: Gosia Korzeniowska, Antoni Nowakowski i Wanda Szumna, którzy są pilotami wyprawy – dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.