Troje gorzowian 24 czerwca wyruszyło w niezwykłą wyprawę. W 42 dni chcą przemierzyć 2,5 tys. kilometrów dookoła Polski. Być może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że to osoby niepełnosprawne
Potrzeba empatii
Wyprawa ma być nie tylko pokonywaniem kolejnych kilometrów. Jej organizatorzy chcą wywołać publiczną dyskusję. Dlatego na trasie przejazdu w niemal stu miastach odbędą się spotkania, w trakcie których będą prezentować siedem postulatów i zbierać pod nimi podpisy. Listy z podpisami zostaną przekazane m.in. do Komisji Sejmowej Spraw Społecznych, Kancelarii Premiera i Prezydenta RP, Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz do pełnomocnika ds. równości. – Chcemy rządzącym powiedzieć, że nie można deptać maluczkich, bo osoba niepełnosprawna jest słaba. Łatwo ją zniszczyć i spowodować, że usiądzie w kącie, będzie płakała i mówiła: „Chcę skończyć ze sobą”. Wiem, o czym mówię, bo wysłuchałam już wielu osób, które tak mówiły. Staram się je wspierać i im pomagać – zauważa gorzowianka. – Okazuje się, że potrzeba tak niewiele. Pokazuje to przykład Janusza Świtaja, który będąc przykuty do łóżka, chciał skończyć ze sobą. Dziś pracuje w fundacji Anny Dymnej i cieszy się życiem – dodaje. Dla osób poruszających się na wózku wciąż ogromnym problemem są bariery architektoniczne. Nie można się dostać do wielu urzędów, przychodni czy banków. – My nie chcemy być traktowani ani lepiej, ani gorzej niż inni. Nie chcemy lepszych chodników, tylko możliwości wjechania na nie – zauważa Teresa Pruska-Kołodziej. – Nikomu oczywiście tego nie życzę, ale każdy w jednej w chwili może stać się osobą niepełnosprawną. Przypomina mi się przypadek Michała Wojtczaka, o którym widziałam reportaż w telewizji. Był politykiem, posłem, ministrem, lobbystą, ale poważnie zachorował i dziś walczy o szczęście niepełnosprawnych i osieroconych dzieci. Może warto byłoby, żeby ministrowie i urzędnicy na jeden dzień wsiedli na wózek inwalidzki i zobaczyli, jakie problemy mają niepełnosprawni – dodaje.
Głos się przebije?
– „Osoba niepełnosprawna nie przestaje być człowiekiem. Tak samo jak wszystkim innym ludziom należy się jej szacunek. Osoby niepełnosprawne, tak jak inni, mają prawo do godnego życia: ochrony przed dyskryminacją, rozwoju, udziału w życiu społecznym” – czytała tuż przed wyjazdem Małgorzata Korzeniowska, niepełnosprawna od urodzenia z rozpoznanym polio. – To tylko jeden malutki fragmencik „Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych” przyjętej przez ONZ i ratyfikowanej w ubiegłym roku przez Polskę – mówi pani Teresa, która porusza się przy pomocy aparatu ortopedycznego i kuli. – Konwencja została podpisana przez prezydenta, ale wiele z tego nie wynika. Jesteśmy „nie po drodze” dla rządu. Ile można czekać na lepszą przyszłość? – pyta. Gorzowianka przez 35 lat z sukcesami uprawiała sport. Jest wielokrotną medalistką Polski, Europy i świata w łucznictwie. W 2000 roku na paraolimpiadzie w Sydney zdobyła brązowy medal. – Jestem tutaj, bo ponad pół wieku jestem osobą niepełnosprawną i wiem, jak trzeba walczyć o każdy dzień. Wiem, co znaczy dla rodzica mieć niepełnosprawne dziecko. Ruszamy dookoła Polski nie dla siebie, ale dla tych maluczkich. Osoba niepełnosprawna jest na ogół cicha, więc my chcemy w jej imieniu krzyczeć. Nie chcemy nic ekstra, chcemy być traktowani jak każdy obywatel. To tak niewiele, a zarazem tak dużo. Wierzę, że nasz głos się przebije – mówi z przekonaniem Małgorzata Korzeniowska.
Postulaty wyprawy
Chcielibyśmy, żeby:
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |