Z Mariuszem Dzierżawskim, pełnomocnikiem Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Stop pedofilii", rozmawia Agnieszka Piwar z Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy
Agnieszka Piwar: Od kilku tygodni Komitet Inicjatywy Ustawodawczej „Stop pedofilii" zbiera podpisy pod projektem ustawy. Jaki jest cel tej inicjatywy?
Mariusz Dzierżawski: W Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji i wielu innych krajach europejskich dzieci od lat poddawane są przymusowej seksualizacji, niszczącej ich wrażliwość i niewinność. W ostatnich latach te zajęcia są coraz bardziej odrażające. Gabriele Kuby mówi i pisze, że w Niemczech podczas lekcji promuje się związki homoseksualne. Pewien chłopiec zapytany, o czym była mowa na takich zajęciach, odpowiedział, że „ludzie liżą się po narządach". Nie chcemy, aby coś takiego działo się w Polsce.
Ale czy w Polsce coś takiego jest w ogóle możliwe?
Przed rokiem na konferencji prasowej w siedzibie Polskiej Akademii Nauk, w obecności przedstawicieli Ministerstwa Edukacji i Zdrowia, odbyła się konferencja promująca dokument „Standardy edukacji seksualnej w Europie". Uczestnicy konferencji zachwalali model zachodnioeuropejski i domagali się wprowadzenia go w naszym kraju. Dokument ujawnia zamiary seksedukatorów. Dzieci mają być zachęcane do masturbacji od niemowlęctwa, przed czwartym rokiem życia mają dowiadywać się, że związki są różne (bez wątpienia chodzi również o związki homoseksualne), 6-latki mają być informowane o antykoncepcji, a także mają zgłębiać pojęcie „akceptowalne współżycie/seks (za zgodą obu osób)". 12-latki są zachęcane do homoseksualnych „coming outów". Obawiamy się, że podobne treści są już przedstawiane uczniom przez samozwańczych „edukatorów seksualnych", popieranych przez MEN. Program „Równościowe przedszkole", realizowany w ponad 80 miastach, zmierza w podobnym kierunku.
Mówi Pan o seksualizacji, a nazwa Komitetu odwołuje się do pedofilii. Dlaczego?
Nie ulega wątpliwości, że instruktaż seksualny wobec kilkuletnich dzieci niszczy w nich barierę wstydu, który spełnia funkcję ochronną. Jeśli dziecko dowiaduje się w szkole, że głaskanie narządów intymnych to nic złego, ma mniejszą szansę przeciwstawić się pedofilowi, który robi to samo. Warto zauważyć, że zwolennicy seksedukacji przyznają się czasami do aktów pedofilskich, tak jak miało to miejsce w przypadku Daniela Cohn-Bendita, który opisywał, jak molestował 5-letnie dzieci w przedszkolu. W 2012 roku Ruch Palikota zaprosił Cohn-Bendita do Polski, a niedługo potem złożył projekt przymusowej edukacji seksualnej. Związek pedofilów z seksedukacją jest wyraźny.
Fundacja Pro – Prawo do Życia znana jest z działań przeciw aborcji. Tym razem organizujecie Inicjatywę Ustawodawczą „Stop pedofilii". Skąd ta zmiana?
W Wielkiej Brytanii dziesiątki tysięcy nastolatek co roku poddaje się aborcji. Dla wielu z nich jest to kolejna aborcja. Akurat w tym kraju edukacja seksualna jest najmocniej forsowana przez władze, a w szkołach nie tylko uczy się technik seksualnych, ale również rozdaje się dzieciom środki antykoncepcyjne. Wielka Brytania, ale również doświadczenie wielu innych krajów potwierdza tezę: edukacja seksualna i promocja antykoncepcji zwiększa liczbę aborcji.
Wielu rodziców uważa, że edukacja seksualna to coś dobrego.
Żaden normalny ojciec ani żadna normalna matka nie chcą, żeby ich dziecko było seksualnie molestowane, tak jak dzieje się to w szkołach na Zachodzie. 99 proc. rodziców nie wie, jak wygląda przymusowa edukacja seksualna, której poddawane są dzieci w Niemczech, we Francji i innych krajach. W polskich mediach trudno znaleźć informacje o rodzicach trafiających do więzień za to, że nie posyłają dzieci na edukację seksualną. Polska opinia publiczna niewiele wie o protestach setek tysięcy rodziców w Niemczech czy we Francji. Naszym celem jest poinformowanie rodziców, zanim będzie za późno.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Na wzrost nowych przypadków zachorowalności na nowotwory duży wpływ ma starzenie się społeczeństwa.