Prawo rodziców

Zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami to rodzice mają prawo decydować, jakie treści dotyczące ludzkiej seksualności są przekazywane w szkole.

Środowiska lewicowe dążą do wprowadzenia do szkół przedmiotu edukacja seksualna i chcą, aby był on obowiązkowy. Powołują się na przykład krajów zachodnich, gdzie jest on nauczany. Inicjatywa ta wzbudza protesty rodziców i wielu środowisk, gdyż pod nazwą „edukacja seksualna” kryje się program deprawacji dzieci. Powstają różne inicjatywy, aby nie dopuścić do wprowadzenia do szkół tego przedmiotu. W sporze tym warto mieć świadomość, że istniejące w Polsce prawo zapewnia rodzicom możliwość decydowania, czy i jakie treści dotyczące życia seksualnego będą przekazywane w szkole. Jednak rodzic musi wykazać inicjatywę – znać odpowiednie przepisy i skorzystać z przysługujących mu praw.

Problem jest

Analiza lewicowych projektów programów do edukacji seksualnej pokazuje, że sprowadzają się one do seksedukacji, czyli przekazywania wiedzy o technikach seksualnych i sposobach antykoncepcji. Nie ma w nich mowy np. o czystości czy wstrzemięźliwości. Bulwersującym przykładem takiego ujęcia są „Standardy edukacji seksualnej w Europie”, opracowane przez Światową Organizację Zdrowia. Według nich na przykład dzieci w wieku 6–9 lat powinny uczyć się różnych metod antykoncepcji, a w wieku 9–12 lat skutecznie je stosować, mają one posiadać też umiejętność masturbacji. Przez cały okres kształcenia dzieci mają uczyć się akceptacji dla wszelkich zachowań seksualnych, czyli np. homo- czy biseksualnych. Na takich założeniach opierają się programy edukacji seksualnej opracowane przez środowiska lewicowe w Polsce, reprezentowane np. przez Ponton – Grupę Edukatorów Seksualnych przy Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.

Tego typu organizacje często mają wsparcie finansowe fundacji zagranicznych. Intensywnej propagandzie, która odbywa się m.in. przez lewicowe media, towarzyszą konkretne działania. Twój Ruch złożył w Sejmie projekt ustawy przewidującej obowiązkowe lekcje z tego przedmiotu na wszystkich etapach nauczania. Na szczęście na początku tego roku został on odrzucony, przeciwko był nawet rząd Donalda Tuska. Jednak seksedukacja jest wprowadzana w inny sposób. W Łodzi od 2012 r. realizowany jest pilotażowy program z tego przedmiotu w szkołach, finansowany ze środków samorządowych. Problem więc istnieje.

Przeciwko edukacji seksualnej protestuje wiele środowisk, wskazujących na zagrożenia wynikające z traktowania ludzkiej płciowości w oderwaniu od sfery wartości czy emocji. Wskazują, że w krajach, gdzie prowadzona jest seksedukacja, przynosi ona odwrotne skutki – rośnie np. liczba niechcianych ciąż wśród nieletnich, gdyż wyedukowani w życiu seksualnym nie są na tyle dojrzali, aby nad tą sferą panować. Prawica podejmuje inicjatywy prawne, aby zakazać edukacji seksualnej czy karać za deprawację dzieci, która może się w jej ramach odbywać. Inicjatywy te są jak najbardziej słuszne, ale trzeba mieć świadomość, że przy obecnym stanie prawnym to rodzicie decydują, czy edukacja seksualna w szkole odbywa się, czy nie. Warto poznać konkretne przepisy, które to zapewniają.

Przykład pozytywny

Nim przejdziemy do konkretnych regulacji, przytoczę przykład skorzystania przez rodzica ze swoich praw, co sprawiło, że zablokował on seksedukację w warszawskim gimnazjum, do którego uczęszcza jego córka. Sprawę opisał w liście do „Gościa Niedzielnego” (dane ojca znane redakcji): „Na wrześniowym zebraniu rodziców zbierano podpisy rodziców, którzy chcą, aby ich dziecko chodziło lub nie na religię i przedmiot »wychowanie do życia w rodzinie«. Nie było mowy o wyborze zajęć z »edukacji seksualnej«. Jako członek trójki klasowej uczestniczyłem w Radzie Rodziców, ale tam też nie było mowy o edukacji seksualnej. Przewodnicząca rady prowadziła tak spotkanie, abyśmy przegłosowali wszelkie uchwały. Tak też robiliśmy do czasu, gdy mieliśmy »klepnąć« uchwały: »Program wychowawczy« oraz »Program Profilaktyczny Gimnazjum«. Nikt jednak nie znał tych programów. Na moją stanowczą prośbę odłożyliśmy to głosowanie do czasu zapoznania się z nimi. Okazało się, że w »Programie Profilaktycznym« jest »edukacja seksualna młodzieży« prowadzona wg programu edukacyjnego »Bezpieczniejszy nastolatek« oraz informacja, że organizują to psycholodzy i pedagodzy. Poszedłem do poradni przy gimnazjum z prośbą o udostępnienie mi materiałów do tego programu. Pani psycholog była zaskoczona, bo go nie znała. Po analizie zauważyła w nim wiele zagrożeń. Następnego dnia poszedłem do szkoły na spotkanie z psychologiem szkolnym. Pani psycholog okazała się zagorzałą pasjonatką »edukacji seksualnej młodzieży«. Byłem w szoku, że dwie panie psycholog mogą tak skrajnie się różnić. Po tych konsultacjach rozmawiałem z dyrektorem szkoły, który przyznał mi rację i obiecał, że każdy rodzic na październikowej wywiadówce będzie musiał zdecydować, czy chce »edukacji seksualnej« swojego dziecka, czy nie. Od razu złożyłem oświadczenie, że nie życzę sobie »edukacji seksualnej« mojej córki. Zachęcam innych rodziców, aby też składali takie oświadczenie”.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg