Zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami to rodzice mają prawo decydować, jakie treści dotyczące ludzkiej seksualności są przekazywane w szkole.
Prawa rodziców
Obecnie od pierwszej klasy szkoły podstawowej do zakończenia edukacji na poziomie ponadgimnazjalnym wiedzę o seksualności człowieka uczniowie poznają na zajęciach z wychowania do życia w rodzinie, które są wpisane do podstawy programowej kształcenia ogólnego. Sposób nauczania określają rozporządzenia ministra edukacji narodowej z 1999 i 2009 roku. Z naszego punktu widzenia najistotniejszy jest przepis, że zajęcia są nieobowiązkowe. Uczeń niepełnoletni nie bierze w nich udziału, jeżeli jego rodzicie (prawni opiekunowie) zgłoszą dyrektorowi szkoły w formie pisemnej rezygnację z uczestniczenia w nich (§ 4.1 rozporządzenia z 2009 r.). Uczeń pełnoletni sam zgłasza rezygnację.
Ważne jest również to, że przedmiot wychowanie do życia w rodzinie muszą prowadzić osoby posiadające odpowiednie kwalifikacje: studia wyższe w zakresie nauk o rodzinie lub studia podyplomowe albo kursy kwalifikacyjne. Lewicowi seksedukatorzy najczęściej takiego wykształcenia nie mają. Przepisy określają również, że przed rozpoczęciem zajęć musi się odbyć spotkanie z rodzicami niepełnoletnich dzieci, podczas którego nauczyciel prowadzący zajęcia jest zobowiązany przedstawić pełną informację o celach i treściach realizowanego programu nauczania, podręcznikach szkolnych oraz środkach dydaktycznych. Za przeprowadzenie takich spotkań odpowiedzialny jest dyrektor szkoły (§ 5.1 i 2 rozporządzenia z 1999 r.). Podręczniki do wychowania do życia w rodzinie muszą uwzględniać podstawę programową i być dopuszczone do użytku szkolnego przez MEN. Obecnie są to książki z serii „Wędrując ku dorosłości” pod red. Teresy Król, obejmujące każdy poziom nauczania. Są one zgodne z chrześcijańską wizją rodziny. Jest też jeden podręcznik do gimnazjum pt. „Wychowanie do życia w rodzinie” Felicji Kalinowskiej, który stara się godzić perspektywę konserwatywną z lewicową. Rodzice mogą wskazać, z którego podręcznika mają korzystać nauczyciele.
Jest to ważne, gdyż lewicowi seksedukatorzy próbują realizować swój program w ramach lekcji wychowania do życia w rodzinie, uznając, że jeśli nie można wprowadzić nowego przedmiotu, trzeba spróbować „przejąć” już istniejący. W 2011 r. ukazała się „Duża książka o aborcji” Kazimiery Szczuki i Katarzyny Bratkowskiej, będąca promocją zabijania nienarodzonych dzieci. Janusz Palikot od razu zgłosił postulat, aby wpisać ją na listę podręczników MEN.
Ustawa i Konstytucja
Zwolennicy lewicowej edukacji seksualnej jako różnego rodzaju fundacje czy stowarzyszenia składają szkołom propozycje takich zajęć w ramach programu wychowawczego lub profilaktyki. „Ustawa o systemie oświaty” przewiduje, że Rada Rodziców ma prawo uchwalać w porozumieniu z radą pedagogiczną program wychowawczy szkół oraz program profilaktyki (art. 54). W świetle tej regulacji rodzice mogą nie zgodzić się na wpuszczenie lewicowych seksedukatorów do szkoły. W preambule tej ustawy jest też zapisane, że nauczanie i wychowanie respektują chrześcijański system wartości, przyjmując za podstawę uniwersalne zasady etyki. Zasadnicza jest tu również rola dyrektora szkoły, gdyż to on jako pierwszy sprawdza program, kompetencje seksedukatorów i decyduje o skorzystaniu lub nie z ich usług. Przykładem negatywnego zweryfikowania takiej grupy jest decyzja Anny Nowińskiej-Mróz, dyrektora zespołu szkół ponadgimnazjalnych w podwarszawskiej Zielonce. W rozmowie z GN opowiedziała, że zgłosili się do niej przedstawiciele pewnej fundacji, aby prowadzić zajęcia z profilaktyki HIV. Zgodziła się, ale oni zastrzegli, że na spotkaniach nie może być obecny psycholog czy pedagog szkolny. To ją zaniepokoiło, więc dokładnie przeanalizowała scenariusz zajęć i okazało się, że osoby te głównie chcą uczyć młodzież technik seksualnych. – Uznałam, że bez nadzoru pedagoga ze szkoły takie zajęcia nie mogą się odbyć i odmówiłam im – mówi nam.
Możliwy jest scenariusz, że do władzy w Polsce dojdą środowiska lewicowe i zdołają wprowadzić do szkół obowiązkową edukację seksualną. Wówczas pozostaje odwołać się do najważniejszego aktu prawnego obowiązującego w Polsce – konstytucji. Mówi ona, że „Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Wychowanie to powinno uwzględniać stopień dojrzałości dziecka, także wolność jego sumienia i wyznania oraz jego przekonań” (art. 48). Zasada ta jest zaporą dla lewicy, która dąży do tego, aby odebrać rodzicom prawa do wychowywania dzieci i przekazać je państwu. Przekładając przytoczone tu przepisy na praktykę, rodzice powinni mieć świadomość, że szkoła ma obowiązek poinformowania ich o programie przedmiotu czy zajęć, na których ich dzieci poznają problematykę związaną z seksualnością. Rodzice mają prawo wiedzieć, jaki jest ten program i kto go prowadzi. Ostatecznie to od nich zależy, czy dziecko będzie uczęszczać na ten przedmiot czy inne zajęcia związane z tą tematyką. Muszą jednak wykazać w tej sprawie aktywność.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |