Z ks. Jerzym mam pewną umowę. Jeśli umrę pierwsza, to odprawi mój pogrzeb i dopilnuje, by na pomniku zostało napisane: „Najlepsza kapciarka świata”...
Ta historia zaczęła się w opolskim więzieniu, gdzie pani Helena odsiadywała wyrok za morderstwo. – Moje życie bardzo źle się poukładało, dwa kompletnie nieudane związki, dziesięcioletni wyrok – mówi. Choć wydawało się, że nadziei na lepsze jutro nie ma, dziś jej życie jest całkiem inne. Jest mamą i babcią. I każdego dnia kolejne motki wełny przerabia na niemowlęce pantofelki. Przekazuje je ks. Jerzemu Dzierżanowskiemu, diecezjalnemu duszpasterzowi rodzin i dyrektorowi Diecezjalnej Fundacji Ochrony Życia. Takich bucików od 1997 r. zrobiła ponad 50 tys. par. Każdego dnia powstają kolejne.
Takie jakby maskotki
– Zawsze garnęłam się do roboty. Całe życie byłam aktywna, ukończyłam szkołę zawodową, pracowałam w kuchni. Gdy w 1996 r. znalazłam się w zakładzie karnym, przerażała mnie przede wszystkim bezczynność. Dzień w dzień to samo. To jest wykańczalnia – wspomina. – Bez pracy nie da się tam przetrwać. Pewnego dnia wezwał ją do siebie wychowawca. – Już nie pamiętam, z jakiego powodu. Ale pamiętam, że gdy tam weszłam, zobaczyłam mnóstwo wełny. Od razu spytałam, co się z nią stanie – opowiada. Usłyszała, że wełnę przynosi ksiądz, i że jeśli chce, to może ją dostać. Chciała. Oczywiście, że chciała. Na drutach umiała robić, a przecież i inne więźniarki już dziergały. Dzięki takiemu zajęciu da się nie zwariować w monotonii więziennego życia. Tak powstawały kamizelki z kieszeniami, spódnice, później i kapcie dla mieszkańców Domu Matki i Dziecka w Opolu, podszyte skórką, żeby się nie ślizgały. – Z resztek wełny zrobiłam maleńkie paputki. Takie jakby maskotki, które spodobały się księdzu. Za jakiś czas poprosił, bym zrobiła ich więcej. I tak się zaczęło – uśmiecha się.
Więźniarki dla samotnych matek
– Od 1995 r. odwiedzałem osadzone kobiety, byłem pomocnikiem ks. Tadeusza Słockiego, więziennego kapelana. Wtedy też już od 2 lat byłem opiekunem Domu Matki i Dziecka. Dlatego opowiadałem więźniarkom o specyfice naszej placówki, o tym, czym ona żyje i czego doświadczają samotne matki – tłumaczy ks. Jerzy Dzierżanowski. To więźniarki zdecydowały, że chcą pomóc. Pomysłu długo nie trzeba było szukać. Najpierw powstawały sweterki, czapeczki, szaliki. Później też kapcie, które ks. Dzierżanowski zawoził do Domu Matki i Dziecka. Z czasem zaczął dostarczać do więzienia coraz większe ilości wełny. Wkrótce do dziergających więźniarek dołączyła pani Helena. Bardzo szybko jej specjalnością stały się dziecięce pantofelki. Wiele innych pań podejmowało się tego zadania, ale zniechęcone szybko rezygnowały. Wolały robić coś większego – swetry czy czapki. Bo przy niemowlęcych bucikach ledwo się rozpocznie ścieg, a już go trzeba kończyć i zaczynać kolejną parę. – Wiele osób mówi mi, że to dla nich zbyt żmudne zajęcie, że nie rozumieją, jak mogę jedno i to samo robić na okrągło przez kilkanaście lat. A ja to lubię. Cieszę się, że te papucie się przydają – twierdzi pani Helena.
Niech przypominają o modlitwie
W diecezji opolskiej te buciki stały się symbolem ochrony życia. W uroczystość Zwiastowania Pańskiego podczas diecezjalnych obchodów otrzymują je wszyscy, którzy podejmują duchową adopcję dziecka poczętego. Od kilkunastu lat dostają je też narzeczeni, którzy kończą cykl przedmałżeńskich spotkań w małych grupach prowadzonych przez ks. Jerzego Dzierżanowskiego. – Chcę, żeby te symboliczne pantofelki przypominały im o modlitwie w intencji ich przyszłych dzieci – tłumaczy duszpasterz rodzin. Z kolei w Katolickim Ośrodku Adopcyjnym i Opiekuńczym buciki otrzymują też małżonkowie na zakończenie warsztatów przygotowujących do adopcji. Te kolorowe paputki można później zobaczyć wiszące w samochodach lub przy dziecięcych wózkach. Są rozpoznawalnym znakiem modlitwy za dzieci i troski o ochronę życia. Ks. Dzierżanowski, głosząc w parafiach rekolekcje, też obdziela pantofelkami. Opowiada wtedy o duchowej adopcji czy działaniach Diecezjalnej Fundacji Ochrony Życia, ale zachęca również do przekazania wełny zalegającej po domowych szafach i strychach. To właśnie motki przynoszone przez ludzi trafiają do więźniarek.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |