Biec, żeby się zatrzymać

Biegają niemal codziennie, niektórzy nawet po tysiąc kilometrów rocznie. Niestraszna im niesprzyjająca pogoda. Wkładają trampki nawet w ulewnym deszczu, czy przy temperaturze minus 15 stopni. Co ciekawe... nie są przez to bardziej zabiegani.

Bożek

– Bieganie ma jeden poważny minus. Potrafi uzależnić – zauważa ks. Łukasz Bikun. Rzeczywiście, dzisiaj coraz więcej ludzi biega, uprawia jakiś sport. Jest moda na bycie „fit”. Nie bez przyczyny niedawne otwarcie w Koszalinie sklepu znanej marki z artykułami sportowymi przyciągnęło tłumy, które ledwo pomieściły się na  1,6 tys. m2 powierzchni. Jednak w bieganiu nie chodzi o to, żeby zatrzymać się na nim samym. – Miałem taki moment, w którym bieganie zaczęło mnie uzależniać. Coś takiego można poznać m.in. po tym, że człowiek irytuje się, gdy z jakiejś przyczyny nie może iść pobiegać, jak sobie to wcześniej zaplanował, a także zaczyna kupować niepotrzebne gadżety. Na szczęście, z pomocą Bożą, udało mi się zmienić podejście – dzieli się ks. Bikun.

Zdrowy styl życia może nieraz stać się ideologią czy nawet quasi religią, której ktoś podporządkowuje wszystko inne. Cała otoczka związana z bieganiem, czy jakimś innym sportem, staje się swego rodzaju rytuałem, ważniejszym niż rodzina czy praca. Mówi się nawet o zaburzeniu psychicznym zwanym „fitoreksją” czy też „fitnessomanią”. Polega ono na niewłaściwym postrzeganiu własnego ciała. Model „idealnej” sylwetki promowany w mediach wzbudza u niektórych pragnienie osiągnięcia tak wyznaczonego ideału. Takie osoby obsesyjnie dążą do bycia „fit”. Czują przymus uprawiania sportu i ciągle nie są zadowolone z efektów swoich wysiłków. Dlatego niektórzy swojemu bieganiu nadają nieraz głębszy cel.

– Zacząłem biegać z troski o zdrowie, a potem zacząłem odkrywać inne rzeczy. Biegałem np. w różnych intencjach. Wysiłek ofiarowywałem w konkretnej sprawie, którą ktoś mi polecił – mówi o. Rafał Dudek. – Spartathlon biegłem w intencji mojego wnuka Mikołaja. Miał poważne problemy zdrowotne. Niesamowita motywacja. Biegłem z jego zdjęciem na plecach. Nazywali mnie przez to „Baby” (czyt. bejbi). Jak przebiegałem, mówili: „O, biegnie Baby” – wspomina z uśmiechem Henryk Chudy.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg