Facet ma wszystko ogarnąć

– Męskości trzeba się uczyć. Wzorzec metra przechowywany jest w Sèvres pod Paryżem. Skoro to Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę, to On także ma najlepszą receptę, jak zrealizować naszą męskość – mówi Waldemar z bractwa.

Formacja i modlitwa łączą się tutaj w jedno. Jest miejsce zarówno na spotkania kręgu biblijnego, jak i wspólnotową modlitwę. Wystarczy dodać, że członkowie bractwa utworzyli dwie róże Żywego Różańca. – To miejsce dla każdego faceta. Spotykamy się nie tylko w kościele. Jedno z naszych spotkań przy stole zakończyło się szczerymi świadectwami wiary. Wówczas pomyślałem: „Kurczę, jakie to fajne towarzystwo” – opowiada Waldemar.

Ich spotkania nie mają jednak służyć wygodzie i własnemu zadowoleniu. Członkowie bractwa mają świadomość, że miejscem, w którym ma się realizować ich męskość, jest rodzina. „Zanim współczesny chłopiec osiągnie wiek 6 lat, spędzi więcej czasu przed telewizorem niż na rozmowie z ojcem przez całe swoje pozostałe życie” – takie słowa znalazły się w opracowanym przez nich filmie, który zamieścili na prowadzonym przez bractwo kanale na YouTube. Chcą się więc kształtować po to, by być lepszymi ojcami i mężami.

Różne drogi do męskości

Waldemar zawsze miał żyłkę do handlu. Pierwszy poważny biznes założył już na studiach. Z czasem rozwinął interesy. – Byłem człowiekiem sukcesu. Udawało mi się wszystko, ale bardzo mocno polegałem na sobie. Uważałem, że jak zapewnię rodzinie finansowanie, to wszystko będzie OK – opowiada. Wychowany w tradycyjnym, katolickim domu, modlitwę i udział w niedzielnej Mszy św. traktował jako obowiązek. W czasach studenckich, nawet po zakrapianych imprezach, szedł rano do kościoła, a koledzy mówili z uznaniem: „Waldek to człowiek wielkiej wiary”.

Dzisiaj te wspomnienia powodują jego szczery śmiech. Widzi także, że mimo wszystko Bóg nie opuszczał go na jego drogach. Osiem lat po ślubie, kiedy bezskutecznie starali się z żoną o dziecko, padł na kolana przed Matką Bożą w Matemblewie. Napisał też do Niej list. A Maryja odpowiedziała błogosławieństwem. Opowiada, że prawdziwy przełom nastąpił dopiero w 2005 roku. Po raz pierwszy wyjechał z rodziną na święta wielkanocne. Do Rzymu. Był na placu św. Piotra podczas ostatniego błogosławieństwa, którego publicznie udzielił Jan Paweł II.

– Kiedy wróciliśmy z Rzymu, usłyszeliśmy, że papież umiera. Klęknęliśmy całą rodziną i zaczęliśmy się modlić. Przyszły także refleksje. Doszliśmy do wniosku, że to całe nasze chodzenie do kościoła jest do niczego. Uganiam się za kasą, stoję w kościele i myślę, jaki będzie utarg w moim sklepie. Pojawiło się pragnienie czegoś więcej – wspomina. W życiu duchowym pomocą okazał się paradoksalnie upadek jego firmy. Wtedy trafił najpierw do prowadzonej przez ks. Krzysztofa wspólnoty. Później stał się jednym z pierwszych członków bractwa.

– Kiedy zacząłem się formować, pojawiły się pragnienia uwielbienia Boga. Dzisiaj chodzę zarówno na spotkania, które formują mnie intelektualnie, jak i na uwielbienie, i jestem w totalnej równowadze. Dostaję wszystko, czego potrzebuję – podkreśla. A jego nowa firma prosperuje doskonale.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg