Wcześniej wszyscy pytali

– Nie zapomnę tej drogi do Białegostoku. Tym razem po USG doktor powiedział: „Udało się nam”. Wiele lat marzyłam o tym, żeby to usłyszeć – mówi Agnieszka.

Miesiąc później

W mieszkaniu Karoliny i Michała na brzuchu leży mała Magdalena. – Na drugie imię ma Maria. Inaczej nie mogło być – podkreśla Karolina. Siedem długich lat oczekiwania. – Aż w końcu cudowne poczęcie. Nie w wyniku leczenia, a Nowenny Pompejańskiej. Lekarze mówili, wszystko w porządku, nie ma problemu, nie ma przeszkody, i tak przez siedem lat – uśmiecha się Karolina.

Pamięta ten dzień, 21 maja 2015 r., kiedy Michał wrócił z piłki nożnej, usiadł przy stole i powiedział: „Karolina, od dziś zaczynamy. Zmawiamy Nowennę Pompejańską w intencji poczęcia dziecka”. Miesiąc później Karolina zadzwoniła do Marty i umówiła się na pierwsze spotkanie.

– W połowie lipca zakończyliśmy nowennę, z Martą obserwację mojego cyklu, a w sierpniu zaszłam w ciążę. Bez leków, bez badań. Cud wysłuchanej modlitwy. We wrześniu zrobiłam test ciążowy, dwie piękne kreski. I szok, po siedmiu latach. Odmawiając nowennę myślałam, wola Boża, może chodzi o adopcję. Chyba straciłam nadzieję, o czym może świadczyć nasze mieszkanie, które kupiliśmy. Małe, 36 metrów. Cud poczęcia, ale i pytanie, że dlaczego przez siedem lat nie mogliśmy mieć dziecka? To ludzkie pytanie pozostało – opowiada.

Dlatego pojechali do centrum naprotechnologii do Gdańska, do doktor Aleksandry Kicińskiej. – Okazało się, że mam obniżony poziom białka S, co może być przyczyną poronienia, że mam kłopoty z tarczycą. Pani doktor prowadziła naszą ciążę do końca. Tak że poczęcie to po prostu cud, ale też i naprowadzenie Matki Bożej, że zajął się mną lekarz naprotechnolog – mówi. Nie ma wątpliwości, że już niedługo wrócą na kolejną wizytę do Gdańska. – Pragniemy kolejnego dziecka. Nie ma na co czekać.

Inne plany

Lekarze czasem pytają, co nowego wprowadza naprotechnologia. My to wszystko też robimy, zanim skierujemy parę na in vitro. – Kiedy spotykam się z parą skierowaną na tę metodę, okazuje się, że nie miała robionych wielu badań. To wynika z moich rozmów z parami. Jedna z par trzy razy poroniła. Lekarz powiedział im, że wszystko jest w porządku. Oni w końcu trafili do mnie, później do lekarza naprotechnologa. Dziś cieszą się dzieckiem. Ale pierwsza wizyta u takiego lekarza trwa nawet dwie godziny. Wiem to z doświadczenia, gdyż również z mężem korzystaliśmy z naprotechnologii. Każda wizyta to budowanie godności pary, która pragnie mieć dziecko. Oczywiście naprotechnologia to nie cud, nie zawsze leczenie kończy się upragnioną ciążą. Z mężem jesteśmy tego najlepszym dowodem. Nie wszystko od nas zależy. Pan Bóg ma swoje plany. Może powołuje nas, byśmy ogarnęli miłością porzucone dzieci? To też dobra droga. Najlepszym przykładem jest św. Józef, który stał się ziemskim ojcem Jezusa Chrystusa. A świętych zawsze warto naśladować. A może rodzicielstwo nie jest naszą drogą? Dziecko nie jest czymś, co nam się należy. Dzieci się nie ma, dzieci się otrzymuje w darze na wychowanie, kształtowanie na dobrych ludzi – mówi Marta.

Dobry wynik

Marta Stasieło

– Zajmuję się uczeniem par metody Creightona, czyli systemu rozpoznawania płodności stosowanego przez lekarzy naprotechnologów. Na pierwszym spotkaniu z parą wyjaśniam, czym jest metoda Creightona, czym jest naprotechnologia, w jaki sposób jesteśmy w stanie pomóc. Jeśli para zdecyduje się na leczenie, otrzymuje materiały i kartę – wszystko w celu prawidłowej obserwacji cyklu rozrodczego. Po dwóch tygodniach spotykamy się ponownie i omawiamy zapiski w karcie.

Ogólnie odbywają się ze mną cztery spotkania w dwutygodniowych odstępach. Na nich omawiamy kartę obserwacji, podpowiadam, co można odczytać z zapisków, bo zdarza się, że już po tym czasie widoczne są pewne nieprawidłowości, które mogą sugerować jakieś problemy hormonalne, z owulacją czy zakażenia. Kolejnym etapem jest wizyta u lekarza naprotechnologa. Po pierwszej wizycie para otrzymuje konkretne zalecenia co do badań. Jeśli na ich podstawie lekarz nie jest w stanie postawić diagnozy, robione są następne. Często są to specjalistyczne badania.

Naprotechologia to nie tylko obserwacja, to normalne leczenie. Od 2014 r. zgłosiło się do mnie ponad 60 par. Wśród wszystkich pacjentów z niepłodnością doczekaliśmy się 11 poczęć. To chyba dobry wynik. Pierwszym dzieckiem jest Franciszek, który w grudniu skończy rok.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg