Azyl w środku lasu

– Połknięcie dużej liczby tabletek nasennych nie wchodziło w grę. Chciałam czuć ból, wykończyć się. Dlatego postanowiłam się zapić – opowiada jedna z mieszkanek Domu Samotnej Matki.

Jak podkreśla, siostry zawsze starają się dodawać otuchy i nadziei mieszkankom, aby te odzyskały siły i uwierzyły w siebie. – Bardzo często przyszłe mamy są przerażone tym, że za chwilę na świecie pojawi się mały człowiek, a one nie mogą zapewnić mu godnych warunków do życia. Mieszkanki domu najczęściej mają za sobą trudne doświadczenia, brak miłości i akceptacji ze strony najbliższych. Ma to, niestety, bardzo negatywny wpływ na ich działania – odbiera im siły. Niektóre mówiły nawet, że gdyby nie trafiły tutaj, to prawdopodobnie nie urodziłyby swoich dzieci – podkreśla siostra.

Mówi, że warto poświęcić czas i być cierpliwym, aby stać się świadkiem zmian zachodzących w myśleniu matek. – Ten dom kształtuje charakter. Nie podtykamy nikomu pod nos gotowych rozwiązań ani nie głaszczemy po głowach do przesady. Matki muszą same uporządkować swoje życie – nauczyć się odpowiedzialności, żeby w przyszłości potrafiły sobie radzić z problemami i przeciwnościami. Stają się pewniejsze siebie, znajdują pracę, zajmują się dziećmi. A później wracają, żeby nam o swoim nowym życiu opowiedzieć albo ofiarować pomoc na rzecz innych, mieszkających tutaj kobiet – opowiada s. Samuela.

Recepta na udaną pomoc

Przez 25 lat działalności placówka przyjęła ponad 2500 kobiet. Ania jest mamą ponad rocznej Laury. Jej domowa sytuacja była bardzo trudna. – Mój partner zaczął pić, a ja wiedziałam, że nie chcę w takich warunkach wychowywać dziecka. Dostałam skierowanie tutaj i zostałam – wspomina kobieta. Nie przywiozła ze sobą wiele. – Przede wszystkim nie wiedziałam, jak właściwie zająć się dzieckiem. Nie potrafiłam go nawet odpowiednio ubrać – mówi Ania. Z pomocą przyszły siostry. – Bardzo mi pomagały, zwłaszcza s. Samuela, którą potrafiłam obudzić w środku nocy, bo z Laurą coś się działo. Siostry mają bardzo dobre podejście do człowieka. Nigdy nie zostawiły mnie z żadnym problemem samej – wspólnie starałyśmy się znaleźć rozwiązanie – zapewnia.

Młodej matce udało się zrobić kurs na kasjera-sprzedawcę i wysłać Laurę do żłobka. – Dążę do usamodzielnienia się. Lubię to miejsce, ale marzy mi się własny kąt. Czuję, że sobie poradzę – mówi. Bo w domu otrzymała kompleksową pomoc – od konsultacji psychologicznych, poprzez spotkania z doradcą zawodowym, aż do możliwości udziału w kursie doszkalającym. – Wiem, że chcę stąd wyjść przygotowana do roli matki, która zapewni swojemu dziecku godne życie – dodaje.

Placówka stała się również miejscem ratunku dla trzech noworodków. – Jestem bardzo wdzięczna Bogu, że te mamy miały dość determinacji, żeby dziecko zostawić w oknie życia, a nie na śmietniku albo w lesie – mówi s. Samuela. Siostra na początku grudnia zakończyła posługę w Matemblewie. – Chwile spędzone przy sercu Matki Bożej Brzemiennej inspirowały mnie do jeszcze lepszej pomocy drugiemu człowiekowi, a zwłaszcza samotnym, czasami bardzo poranionym, mamom – mówi.

Recepta na udaną pomoc według. s. Samueli? – Być blisko drugiego człowieka, mieć otwarte serce, umieć wysłuchać i pocieszyć, a przede wszystkim być w swoich działaniach konkretnym. Jeśli ktoś prosi o buty, to warto się postarać i te buty dla niego zdobyć – wyjaśnia. Siostra Samuela nowy dom znajdzie na południu Polski, w Leżajsku. – Dziękuję wszystkim, którzy wspierali mnie przez te lata. Czuję ogromną wdzięczność, którą zabieram ze sobą i która – mam nadzieję – będzie owocować w mojej przyszłej pracy – mówi. Zachęca też do dalszego wspierania Domu Samotnej Matki. – Tutaj przydadzą się pieluchy, kosmetyki do pielęgnacji dzieci, a także ubranka – wymienia.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg