Smok z zespołem Downa

Kilka lat temu podczas dnia skupienia pracownicy „Ogniska” dostali od bp. Grzegorza Rysia wymagające zadanie: by ludzie, patrząc na nich, mówili: „Ojej, co nimi kieruje, że tak pracują?”.

W naszej „ogniskowej” codzienności staramy się pamiętać o tej lekcji i każdego dnia żyć Ewangelią. Bo przecież „cokolwiek czynimy jednemu z tych braci naszych najmniejszych (a osoby niepełnosprawne tak właśnie można traktować), Jezusowi czynimy” – mówi Małgorzata Wojdowska, kierująca Środowiskowym Domem Samopomocy przy ul. Teligi 26 B. Prowadzi go świętujące swoje ćwierćwiecze Chrześcijańskie Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych, Ich Rodzin i Przyjaciół „Ognisko”.

Tradycyjnie i subtelnie

Jednym z największych osiągnięć „Ogniska” jest powstanie działającego od lipca 2015 r. Awokado Lunch Baru. Gwar panuje w nim od samego świtu. Już o 7.00 rano Paulina i Grzegorz przygotowują kanapki dla pierwszych gości, którzy przy Prądnickiej 12 zjawią się po godz. 8. Muszą się spieszyć, bo zaraz trzeba zacząć myśleć o surówkach i kompocie do obiadu. Rozładowują więc dostawy owoców i warzyw, a potem obierają, kroją, mieszają i doprawiają – z wyczuciem i smakiem, by było i po domowemu, i z nutką nowoczesności oraz indywidualizmu kucharza. Paulina, samouk, gotować lubiła od zawsze, a gdy zaczęła chodzić na warsztaty terapii zajęciowej „Ogniska” w Pobiedniku, ktoś zauważył, że ma talent. Po jakimś czasie trafiła do istniejącego jeszcze wówczas Baru Przy Ognisku, który potem przekształcił się w Awokado Lunch Bar. Z kolei Grzesiek to prawdziwy kulinarny artysta – skończył nie tylko szkołę gastronomiczną, ale jeszcze zrobił kurs cukierniczy oraz hotelarski i wydaje się, jakby niepełnosprawność nie była dla niego większą przeszkodą na drodze do spełniania marzeń.

Ważną postacią w kuchni jest też Arek – w Awokado pracuje od dwóch lat. Wcześniej przez 8 lat pracował (nawet 15 godzin dziennie!) w jednej z meksykańskich restauracji w Krakowie. – Tu jednak więcej się nauczyłem – przekonuje. Gdy trzeba, kroi mięso, układa kurczaka w brytfannie albo obtacza rybę w cieście kokosowym. Zmywakiem też nie gardzi, a później, w białym fartuchu, ugniata sznycle i wrzuca je na patelnię. – Kiedy Arek ma dobry dzień, mógłby sam wszystko zrobić. W grudniu, kiedy przygotowywaliśmy catering na wiele firmowych wigilii, był naszą podporą. Czasem tylko, gdy choroba daje o sobie znać, trzeba go nieco mocniej motywować – opowiada Paulina Dela, manager Awokada, która – jako szefowa niepełnosprawnych osób – stara się dostrzegać ich potrzeby oraz dbać, by w pracy panował dobry klimat. – I tak właśnie jest! – zapewnia Darek, pomoc kuchenna. Jeszcze do niedawna ręcznie obierał nawet 4 worki ziemniaków dziennie. Teraz pomaga mu w tym specjalna maszyna, która wyrzuca obrane już ziemniaki, ale potem trzeba je jeszcze „wyoczkować”. Darek ma do tego anielską cierpliwość.

W drużynie Awokada są też Basia (nikt tak nie pozmywa i nie posprząta jak ona), Ania (stażystka z szansą na etat) i Daniel, który odpowiada za pieszą (w promieniu 2 km) dostawę obiadów do biur. Nad pracą całego zespołu czuwają natomiast dwaj zawodowi kucharze i każdego dnia za cel stawiają sobie, by proponowane dania były zdrowe, smaczne i pożywne. – Naszymi klientami są w dużej mierze pracownicy okolicznych biur i korporacji. Każdego dnia chcą zjeść tanio, szybko i dobrze, a najlepiej, żeby dania pachniały kuchnią z dzieciństwa – tłumaczy Paulina Dela i dodaje, że pierwotnie menu lunch baru bazowało na owocu awokado (stąd nazwa lokalu), który miał pojawiać się w wielu potrawach. Szybko jednak okazało się, że największe wzięcie mają... schabowy, sznycel, zupa fasolowa i rosół. – O klientach z nieco bardziej subtelnym podniebieniem nie zapominamy i każdego dnia mamy dla nich zupę krem (np. z dyni, groszku, pomidorowo-bazyliową) oraz ciekawe danie główne (np. ciecierzycę w curry, kurczaka w sezamie) – wyjaśnia Paulina Dela.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg