Kilka lat temu podczas dnia skupienia pracownicy „Ogniska” dostali od bp. Grzegorza Rysia wymagające zadanie: by ludzie, patrząc na nich, mówili: „Ojej, co nimi kieruje, że tak pracują?”.
Samodzielność ponad wszystko
Kulinarne (choć nie tylko) talenty wyławiane są w dwóch prowadzonych przez „Ognisko” warsztatach terapii zajęciowej (przy ul. Basztowej w Krakowie i w Pobiedniku) oraz w czterech środowiskowych domach samopomocy (przy al. Pokoju, ul. Aleksandry, ul. Teligi i w Miłocicach). A gdy już ktoś zostanie dostrzeżony, to w projekcie zatrudnienia wspomaganego pod okiem trenera przygotowuje się do podjęcia pracy. Z czasem trener wycofuje się, ale cały czas pozostaje w kontakcie z pracodawcą osoby niepełnosprawnej. – W ciągu ostatnich 10 lat aż dla 400 osób z niepełnosprawnością znaleźliśmy zatrudnienie na otwartym rynku pracy, a dla wielu innych – w warunkach pracy chronionej i w naszej spółdzielni socjalnej – mówi Małgorzata Wojdowska.
W tym, że pracuje w „Ognisku”, widzi palec Boży. Opatrzności dziękuje więc nieustannie. Do ŚDS, którym kieruje od 6 lat, przychodzi obecnie 35 osób z różnym stopniem niepełnosprawności – intelektualnej i fizycznej. Dla każdego ma ciepłe słowo i każdemu stara się podnosić poprzeczkę – na miarę jego możliwości i dla jego dobra. – Rodzicom czasem trudno zrozumieć, że jeśli ich dorosłe dziecko będzie siedziało na rencie w domu, uważając, żeby się nie zmęczyć, to więcej będzie w tym dla niego szkody niż pożytku. Bo kiedyś, gdy ich już zabraknie, lepiej, by niepełnosprawna osoba była maksymalnie samodzielna – tłumaczy, zarażając energią zarówno podopiecznych, jak i współpracowników – zdolnych i wypróbowanych, którzy nie boją się realizować w ŚDS swoich pomysłów.
– Skoro jeden z pedagogów jest sędzią piłkarskim, to dlaczego nie miałby poprowadzić drużyny naszych panów? Z kolei terapeutka, która ma „zieloną rękę” i wszystko wokół niej kwitnie, nie musiała przekonywać mnie do zajęć z hortiterepii – mówi M. Wojdowska. Pełne zaufanie ma też do innych pracowników – m.in. do prowadzącej arteterapię Joanny Magoch. W jej pracowni, podczas zajęć z plastyki i ceramiki, powstają prawdziwe dzieła, w których niepełnosprawni artyści wyrażają siebie i to, co przeżywają. Nikogo nie dziwi więc niewidomy smok z laseczką, smok z zespołem Downa albo anioły-mocarze, które mają chronić i kochać. Bo miłość to coś, czego chory człowiek najbardziej potrzebuje. ŚDS przy Teligi nie mógłby też istnieć bez serca, którym jest kuchnia, gdzie codziennie pachnie domowym obiadem (przygotowują go m.in. Kasia, Anita i Monika pod opieką terapeutki). Jest też sala gimnastyczna, gdzie każdego dnia odbywa się rehabilitacja.
– Często chodzimy też na basen i na ściankę wspinaczkową oraz uprawiamy nordic walking. To też dla wielu rodziców było szokiem, jednak nasi podopieczni sport pokochali – cieszy się Małgorzata Wojdowska, a jej słowa potwierdza 33-letni Grzegorz. Dla znajomych: Grzechu. – W głębokiej wodzie czuję się jak rybka! Pływam bardzo chętnie – z jednego końca basenu na drugi, i tak kilka razy – opowiada.
Sukcesy i marzenia
Ciekawostką jest, że choć stowarzyszenie ma w swojej nazwie słowo „chrześcijańskie”, zatrudnia również osoby niewierzące lub innych wyznań. Ważne jednak, by szanowały one przyjęte wartości, a zwłaszcza godność niepełnosprawnych osób, a także ich duchowe potrzeby. Co najmniej dwa razy w roku razem idą więc na Mszę św. i towarzyszą podopiecznym podczas spowiedzi. Jak wspomina Andrzej Wolski, współzałożyciel (wraz z Marią Orkisz) i prezes stowarzyszenia, duchowość w „Ognisku” zawsze była bardzo ważna. Wyrosło ono bowiem z ruchu „Wiara i Światło” i do dziś pozostaje wierne ideałom Jeana Vaniera oraz Marie-Hélène Mathieu. Zdmuchując świeczki z urodzinowego tortu, prezes cieszy się też, że od 2016 r. na os. Stalowym działa jedyny tego typu w Krakowie ośrodek dla osób z głęboką wieloraką niepełnosprawnością.
Dumą zarządu jest również projekt „Asystent”, który wspiera rodziców osób niepełnosprawnych. – Na to czekałam! – nie kryje pani Krystyna, mama 42-letniej Anety, z „Ogniskiem” związanej od 1996 r. – Oboje z mężem mamy już problemy zdrowotne, więc ciężko nam przenosić córkę albo wsadzać ją do auta. Nasza pani asystentka jest więc wielkim odciążeniem, a Aneta może umawiać się z nią na wyjście do muzeum, teatru – opowiada. Ważnym marzeniem władz stowarzyszenia jest natomiast start projektu mieszkań treningowych i wspieranych dla tych niepełnosprawnych, którzy chcą i mogą posmakować samodzielności. Być może ruszy on już niebawem.• Więcej o stowarzyszeniu można znaleźć na www.ognisko.org.pl.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |