Gdy podczas tegorocznego Marszu Niepodległości w Warszawie oświadczył się Anecie, swojej ukochanej, ich zdjęcia obiegły media nie tylko w naszym kraju. Kim jest Mateusz Koszela?
Pasją Mateusza są podróże. Zaczęło się prozaicznie. Siedział z kolegą w barze i oglądał mecz Barcelony, której jest wiernym kibicem. – Zawsze marzyliśmy, aby pojechać na mecz naszej ukochanej drużyny. Wiadomo, że mając 19 lat, nie dysponuje się dużym budżetem, więc wpadliśmy na szalony pomysł: pojedziemy autostopem, będziemy spać w namiocie. I coś, co na początku wydawało się tylko jednym z tysiąca niezrealizowanych pomysłów, które rodzą się w głowie człowieka, doszło do skutku. Przeżyłem podróż swojego życia. Bardzo spodobała mi się też jazda autostopem i nieprzewidywalność różnych sytuacji, więc zacząłem jeździć na stopa na studia do Warszawy. A na majówkę pojechałem na kanonizację Jana Pawła II do Rzymu. I tak powoli zacząłem wsiąkać w to środowisko podróżników – wyjaśnia Mateusz.
Mamuś, to jest genialne
W pewnym momencie Europa stała się za mała. Postanowił pojechać do Birmy na Mistrzostwa Azji Południowo-Wschodniej w Piłce Nożnej. Tak, tak! Pojechać! Nie polecieć. Ale ta podróż zyskała wymiar charytatywny. – Moi rodzice – a szczególnie moja mama, która działa w Caritas – zawsze uczyli mnie, żeby pomagać ludziom w potrzebie. I kiedyś, podczas niedzielnego obiadu mama zapytała: „Mati, a może podarujesz dzieciom w Azji piłki?”. Odpowiedziałem od razu: „Mamuś, to jest genialne!”. I rzuciła jeszcze pomysł, abym nazwał tę akcję: „Podaj piłkę dzieciom”. Poszukałem informacji w internecie i okazało się, że nikt wcześniej tego nie wymyślił. I akcja charytatywna, która miała być tylko dodatkiem do podróży, po pierwszym miesiącu stała się czymś najważniejszym – dodaje.
Mateusz w 2016 roku wybrał się w podróż z Polski do Birmy przez Ukrainę, Rosję, Kazachstan, Kirgistan, Laos, Kambodżę, Wietnam, Tajlandię, aż do Birmy, a rok później jechał przez Amerykę Południową, od Meksyku po Brazylię. – To były podróże w świat dzieci. Dzieci, które mieszkają w górach w jurcie kirgiskiej, w domku na palach w Laosie, w slumsach w Birmie, w faweli w Gwatemali czy w kolumbijskiej dżungli. To one nakreśliły moją podróż i dały mi coś najwspanialszego – wyjaśnia Mateusz.
czywiście lęk przy takich podróżach jest zawsze, ale wtedy Mateusz zbytnio się nim nie przejmował. – Bo gdybym szukał argumentów, żeby nie jechać, to na pewno bym ich sporo znalazł. Ale powiedziałem sobie: „Jadę”. Zacząłem przygotowywać podróż, akcję charytatywną i szukać sponsorów. Ważnym momentem była wizyta na ŚDM w Krakowie. Tam tydzień przed wyjazdem pozbyłem się wszelkich obaw i utwierdziłem się w decyzji. A podczas podróży cały czas towarzyszył mi ten niezwykły hymn ŚDM: „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” – dodaje.
Teacher, thank you
W pamięć zapadło mu wiele momentów podróży. Na pewno wolontariat w Kambodży, gdzie panuje duża bieda. – Trafiłem do szkoły w środku dżungli, gdzie wraz z innymi wolontariuszami uczyłem języka angielskiego. Któregoś dnia rozdaliśmy dzieciom piłki. Trudno opisać ich radość. To był szał! Słyszałem tylko: „Teacher, thank you!”, bo to była pierwsza piłka w ich życiu. Wielu z nich nawet nie śmiało o niej marzyć, bo ich rodzice zarabiają po 12 dolarów miesięcznie, człowiek myśli tylko o tym, jak przetrwać kolejny dzień – wyjaśnia Mateusz. Wolontariusze zamówili wtedy pizzę.
– Rozdaliśmy ją po kawałku wszystkim dzieciom. Jadły ją pierwszy raz w życiu. Po chwili podeszła do mnie dziewczynka i powiedziała: „Teacher, mogę wziąć ten woreczek, który masz na biurku?”. Odpowiedziałem: „Jasne, a po co ci?”. A ona: „Bo chciałabym schować do niego swój kawałek pizzy”. Powiedziałem, żeby zjadła teraz, dopóki jest ciepła. A ona tak patrzy na mnie i mówi: „Teacher, ale moi rodzice jeszcze w życiu nie jedli pizzy i chciałabym zabrać ten kawałek do domu, aby ich poczęstować”. Zatkało mnie. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Dla mnie świat się zatrzymał! Podszedłem, przytuliłem ją, a w moich oczach pojawiły się łzy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |