Złap rodzica

Wkrótce czas Pierwszych Komunii Świętych. Jak go nie zmarnować, by pomóc dziecku odnaleźć duchowy i rodzinny charakter tego święta mówi ks. Zdzisław Brzezinka, dyrektor Wydziału Duszpasterstwa Rodzin w Katowicach.

Co z dzieckiem, które w Komunii doświadczy osobistego spotkania z Jezusem, a w domu napotka mur niezrozumienia?

Albo ośmieszenia. Wycofa się. Nie jest jeszcze na tyle ugruntowane duchowo i emocjonalnie, żeby obronić to doświadczenie w sobie. Dlatego tak ważna jest najpierw praca z rodzicami, owo towarzyszenie im. Na drodze do spotkania z Bogiem trzeba towarzyszyć całej rodzinie, nie tylko dziecku. W naszej parafii, po takim roku przygotowania do Komunii Świętej, powstają na przykład nowe kręgi Domowego Kościoła. Bo tworzą się relacje pomiędzy rodzicami. Nawet przyjaźnie. Uważam, że wszystko zaczyna się od relacji. Taki model przygotowania do sakramentów wymaga sporego zaangażowania księży. Papież Franciszek często powtarza, że trzeba zmienić kierunek myślenia duszpasterskiego. Zmienić pewne nawyki duszpasterskie. Nawet jeśli były to dobre nawyki 20 lat temu, dziś może się okazać, że to już nie wystarcza.

Ktoś powiedział kiedyś, że zdanie: „Tak zawsze u nas było” podcina skrzydła Duchowi Świętemu...

Na pewno usypia świadomość wiary, usypia ducha. Mówię nieraz moim kolegom: „Po co remontujecie mury kościoła, skoro za 10, 20 lat może już nikt nie będzie do niego przychodził?”. Trzeba zacząć od duchowej odnowy parafii. Od relacji, od ludzi. Oczywiście, że Pan Bóg ma pomysł na człowieka i do każdego jest w stanie dotrzeć swoimi sposobami, ale my jesteśmy wezwani do tego, by z Nim współpracować, by mógł się nami posługiwać.

Jeśli jednak rozbudzimy duchowo ludzi, musimy mieć dla nich jakąś propozycję dalszego towarzyszenia w wierze.

Oczywiście! Taka jest logika duszpasterska. Nie wolno nam rozbudzić w ludziach duchowej tęsknoty, a potem ich zostawić samym sobie. Konsekwencje takiego postępowania mogą być dramatyczne, ponieważ ci ludzie już więcej nie zaryzykują. Poczują się zwiedzeni, a potem zostawieni. Będą rozczarowani. Po etapie ewangelizacji trzeba ich zaprosić do wspólnot religijnych, dać im dalsze narzędzia i pokazać, jak się nimi posługiwać. Ale te wspólnoty muszą istnieć w parafii. Żywe wspólnoty, które tworzą ludzie wierzący, żyjący doświadczeniem spotkania z Bogiem. Jeśli parafia jest duchowo rozbudzona, wtedy emanuje na zewnątrz, przyciąga ludzi. Oni będą mówić innym: „Przyjdź na spotkanie, na Mszę, na modlitwę”. Będą świadkami na zewnątrz. Przecież ostatecznym celem jest doprowadzenie człowieka do osobistego spotkania z Bogiem. Jeśli on doświadczy takiej żywej relacji, łatwo z niej nie zrezygnuje, nie odejdzie z Kościoła, by wrócić dopiero za parę lat, przy okazji bierzmowania swojego dziecka.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg