Podobno pierwszego anioła przyniosła chora na anoreksję nastolatka. Zrobiła go sama. Może to był ten ulepiony z modeliny, ubrany w pomarańczowy kubraczek? A może ten wydziergany z włóczki? Anielska historia tej kaplicy ma już prawie 20 lat.
Wielu rodziców chorych dzieci szuka w kapelanie wsparcia, odpowiedzi na trudne pytania: "Czy moje dziecko umrze?", "Dlaczego Bóg pozwolił na to cierpienie?". Czasem jednak, widząc księdza przy łóżku dziecka, zbuntowani rodzice żądają, by zakonnik opuścił salę. Ojciec Paweł to rozumie. Szanuje. Informacja o chorobie dziecka, czasem nieuleczalnej, wywraca życie do góry nogami. Do serca wkradają się strach, gorycz, ból. Potrzeba czasu, by oswoić się ze swoimi uczuciami. Budować na nowo świat, kiedy ten stary, znany i uporządkowany właśnie runął jak domek z kart. - Często jest tak, że ci sami ludzie po czasie zaczynają szukać kontaktu, rozmowy, nieraz spowiedzi - opowiada kapelan.
Kiedy Patryk po raz pierwszy trafił na onkologię, jego mama, żywotna i radosna kobieta, dowiedziała się o śmierci któregoś z dzieci tego oddziału. Powiedziała, że gdyby umarł jej syn, ona by tego nie przeżyła. Kiedy po wielu miesiącach leczenia nastąpił nawrót choroby nowotworowej Patryka i jego powrót na oddział onkologiczny, ojciec Paweł zobaczył w matce chłopca zupełnie inną kobietę. - Kiedy Patryk umierał, jego mama miała w sobie niezwykłą siłę, by pozwolić synowi spokojnie odejść - wspomina ze wzruszeniem kapelan. - I jeszcze innych pocieszała…
Ojciec Paweł pamięta taż małą Faustynkę. I jej mamę, bo takiej wiary nie da się zapomnieć. Dziewczynka leżała na OIOM-ie noworodka. Lekarze nie dawali dziecku szans na przeżycie. - A mama wierzyła, że jej córeczka wyzdrowieje, że wstawiają się za nią Anioł Stróż i jej święta patronka. Zawsze kiedy spotykaliśmy się na oddziale, prosiła o modlitwę. Jej wiara była naprawdę promieniująca. Po jakimś czasie dziewczynka została przeniesiona z OIOM-u na odział patologii. Nadal była w ciężkim stanie i pielęgniarki mówiły mi po cichu, że dziecko na pewno umrze. A Faustynka żyła. Dzisiaj ma chyba dwa latka i jest zdrową, radosną dziewczynką. Jej anioł stoi gdzieś pomiędzy innymi na drewnianej półce w niezwykłej, szpitalnej kaplicy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.