Święci od normalności

Byli młodzi. Mieli swoje marzenia, ideały, tęsknoty. Czasem nie zgadzali się z Bogiem, wykłócali się z Nim. Szturmem zdobywali niebo.

Dziewięcioletni Jaś, zmęczony całodzienną zabawą, zasnął na podłodze w kuchni. Przyśniło mu się, że stoi na rozległej łące. Wokół niego biegali chłopcy - jedni się bawili, drudzy śmiali, byli też tacy, którzy bili się i przeklinali. Chłopczyk we śnie rzucił się na nich z pięściami. "Przestańcie! - wołał. - Ja was nauczę dyscypliny!". Wtedy zobaczył obok siebie pięknego mężczyznę. "Nie tak - pouczył łagodnie chłopca. - Miłością i dobrocią pozyskasz ich serca". "Kim jesteś?", "Synem Tej, którą ty i twoja mama nazywacie Królową Nieba. Ona będzie twoją Nauczycielką. Mam wobec ciebie wielkie plany...".

Maluch obudził się. Jednak wspomnienie tego proroczego snu towarzyszyło mu do końca życia, także wtedy, gdy już jako dorosły kapłan, zakładał zgromadzenia salezjanów i salezjanek, a także oratoria dla młodzieży. Dziś znamy go jako świętego Jana Bosko.

Patron od niczego

Był nieślubnym dzieckiem hiszpańskiego arystokraty - rycerza oraz wysoko postawionego urzędnika i murzyńskiej służącej. Niełatwo było św. Marcinowi de Porres odnaleźć się w takich warunkach. Ojciec piął się po szczeblach kariery z daleka od rodziny, którą powołał na świat; nie interesowały go emocje dzieci (poza Marcinem na świecie była jeszcze jego młodsza siostra Juana); doprowadził do rozdzielania rodzeństwa; na koniec wyjechał do Europy, gdzie założył nową rodzinę. Co działo się w sercu chłopca? Jak poradził sobie z bólem odrzucenia? "Być może te rany serca kazały mu pochylać się później nad innymi cierpiącymi i pozostać skromnym człowiekiem gotowym do służby innymi" - zastanawia się werbista o. Józef Gwóźdź.

Piętnastoletni chłopak postanowił zostać zakonnikiem. W czasach, w których żył nie miał szans na przyjęcie święceń kapłańskich - uniemożliwiały mu to pochodzenie i ciemny kolor skóry. Zdecydował się na pracę w klasztorze dominikanów, jako zwykły służący bez ślubów, żyjący we wspólnocie zakonnej, ale pozbawiony jej praw. Dopiero po latach zakonnicy, widząc niezwykłe oddanie i rozmodlenia brata, udzielają mu zgody na profesję wieczystą, jako brata konwersa. Choć żył kilka wieków temu, może być patronem naszych zranionych relacji, niespełnionych ambicji i porażek. Świętym od pokory. "Ze swoich ran serca nie uczynił miejsca adoracji, nie użalał się nad sobą, ani nie chciał udowadniać ojcu, że świetnie sobie poradzi i zostanie kimś znanym, sławnym, cenionym. Wszystkie swoje rany oddał Jezusowi, a On przemienił je w perły".

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg