Oraz że Cię nie opuszczę…
Nad żadnym małżeństwem nie stawiam krzyżyka. A jeśli stawiam, to dlatego, by je z serca pobłogosławić i pochylić się nad ludzką niemocą. Nawrócenie jest możliwe – komentuje o. Migacz. Henryk Przondziono/ Agencja GN

Oraz że Cię nie opuszczę…

Brak komentarzy: 0

Monika Łącka; GN 9/2012 Kraków

publikacja 07.03.2012 06:19

- Gdy odszedł ode mnie mąż zostałam sama, choć tak naprawdę sama nie jestem. Jest ze mną Jezus. Wierzę, że poprzez modlitwę Bóg cały czas upomina się o nawrócenie mojego męża – wyznaje Agnieszka.

– Ktoś powiedział, że kryzys zaczyna się w dniu ślubu. Mówiąc bardziej poważnie, najpierw pojawiają się trudności. Dopiero nieumiejętne radzenie sobie z nimi przeradza się w kryzys. Nad relacją małżeńską warto stale pracować – uświęcać ją, umacniać, oczyszczać. Najlepszym punktem odniesienia jest Bóg – Źródło Miłości. Miłość ludzka powinna być stale zanurzana w miłości Bożej. Sakrament daje realną moc w przezwyciężaniu trudności – przekonuje o. Andrzej. Monika Łącka

Gdzie i kiedy?

Spotkania „Sycharu” odbywają się w każdy czwarty czwartek miesiąca w kościele św. Barbary (rozpoczynają się o godz. 18 Mszą św. z błogosławieństwem Najświętszym Sakramentem w intencji małżeństw trudnych i przeżywających kryzys) oraz w każdą drugą sobotę miesiąca w kaplicy s. Faustyny w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach (rozpoczynają się mszą św. o godz. 17). Szczegółowe informacje można znaleźć na stronach www.krakowlagiewniki.sychar.org i www.krakow-barbary.sychar.org. Uwaga! 11 marca (wyjątkowo - w niedzielę), o godz. 16, z okazji Dnia Kobiet w kościele św. Barbary zostanie odprawiona specjalna Msza św. a po niej  „Sychar” zaprasza wszystkie panie na projekcję filmu „Maria Magdalena”.

Miłość – trudne zadanie
O. Paweł Sambor OFM - od czterech lat prowadzi rekolekcje dla małżeństw

Przez kryzys – mniejszy bądź większy – musi przejść każde małżeństwo. On jest wyzwaniem do tego, aby miłość – która nie jest dana, lecz zadana – dojrzewała. Tak jak dobre wino. Kryzysu nie można ani demonizować, ani bagatelizować. Warto natomiast pokornie uznać, że wyrasta on z doświadczenia domu – z tego, co przekazali nam rodzice, z własnych życiowych wyborów, charakteru, pracy nad sobą i problemów codzienności. Prosty przykład – jeśli nie ma pracy i zaczyna brakować pieniędzy, to pojawiają się frustracja, gniew i rozgoryczenie, które zbyt łatwo wyładowywać na współmałżonku. A gdy gubi się poczucie sensu (życia, istnienia, bycia razem itd.), i pojawia się mrok, ludzie zaczynają panikować. Światła Bożej pomocy warto szukać nawet w ciemnościach. Małżeństwo wymaga bowiem wspólnego, szczerego rachunku sumienia, przemodlenia i przedyskutowania tego, co boli. Potrzeba też „kwadransu zatrzymania się”, ale nie po to, by problem zostawić. Raczej po to, by ochłonąć i spokojnie porozmawiać. Nie roztrząsać, kto ma rację (każdy w jakimś stopniu ją ma), bo wtedy przestajemy się słuchać. Lepiej najpierw znaleźć to, co łączy. Ran nie da się wymazać z serc, ale można je uzdrowić. To, co było złe, warto przekuć w dobro. Dopóki jednak pielęgnujemy w sobie żal i gniew, będzie problem z przebaczeniem. A ono może się dokonywać nawet latami.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń ten artykuł Zagłosowało 2 osoby.
Średnia ocena to 5,0.

Reklama

Reklama

Autopromocja