Trudne powołanie

Tu nikt nie mówi: „Weź się w garść, no przecież tyle czasu już minęło”. Każdy rozumie i łzy, i złość. Bo sam przez to przeszedł.

Ile czasu trwa żałoba po stracie bliskiej osoby? Rok? Dwa? A jeśli dłużej, to może to już patologia? – Nie da się wyznaczyć sztywnych ram czasowych – mówi psycholog Anna Jędrzejowska-Pyrzyńska z Hospicjum Domowego przy ul. Ostrołęckiej w Warszawie. – Wszystko zależy od tego, w jak bliskim związku byliśmy ze zmarłą osobą, czy zdążyliśmy się pożegnać, czy też śmierć przyszła nagle, w tragicznych okolicznościach. Przeżywanie żałoby i jej długość zależy też od tego, czy w tych trudnych chwilach mamy zrozumienie i wsparcie otoczenia, a z tym właśnie bywa różnie. Znajomi mówią: „Nie płacz, znajdziesz nową żonę, urodzisz kolejne dziecko, idź do pracy, kina, rozerwij się...”. A tak się po prostu nie da. W Warszawie powstaje miejsce, gdzie osoby owdowiałe mogą przyjść ze swoimi problemami, wątpliwościami, niepokojami. A tych w samotnym życiu nie brakuje, bo – jak mówi Janusz Sukiennik (wdowiec od 15 lat): – Wdowieństwo to trudne powołanie.

Ból rozstania

– Kiedy rok temu zmarł mój mąż, świat mi się zawalił. Nie potrafiłam nawet wysłać przelewu, bo przez 34 lata małżeństwa to mąż był od „spraw administracyjno-urzędowych” – mówi Teresa Krynicka. Sama wie, jak trudne były pierwsze miesiące po pogrzebie, kiedy człowiek zostaje z problemami sam jak palec, kiedy nie potrafi odnaleźć się w nowej sytuacji. Dlatego wraz z Januszem Sukiennikiem i innymi osobami owdowiałymi pomyśleli, że przydałaby się grupa, która pomogłaby przejść przez najtrudniejsze początki, służyłaby wsparciem, pomogła uspokoić skołatane nerwy i zmniejszyć lęk o przyszłość, który nieustannie towarzyszy wdowom i wdowcom.

Na pierwsze spotkanie, 17 listopada, do konkatedry Matki Bożej Zwycięskiej na Kamionku przyszło ponad 60 osób. Z całej Warszawy, młodych i starszych wiekiem oraz stażem we wdowieńskim stanie. – Bóg chce przemieniać ten ból rozstania. Dopuszcza cierpienie, aby człowiek dojrzewał, a nie po to, żeby go zniszczyć – podkreślał ks. Andrzej Dziedziul MIC, dyrektor Hospicjum Domowego Księży Marianów, który odprawił Mszę św. w intencji wdów i wdowców oraz ich bliskich zmarłych. Po Eucharystii w parafialnej salce przy kawie i herbacie był czas na rozmowy, zapoznanie się i na pytania do „specjalistów”. O tym, że żałoba boli, że towarzyszą jej czasami sprzeczne emocje, że trzeba samemu sobie dać czas na przeżycie wszystkich jej etapów – mówiła Anna Putro, psycholog z Hospicjum Domowego Księży Marianów. Zresztą znajomość psychologii żałoby bardzo się przydaje. Chociażby po to, żeby wiedzieć, że nieustanne zmęczenie, rozdrażnienie, rozchwianie są w tym czasie czymś zupełnie zwyczajnym.

Praktyczne świętych obcowanie

Wdowy i wdowcy potrzebują też mądrego księdza, który cierpliwie będzie odpowiadał na ich nawet niemądre pytania. A wątpliwości, które gdzieś głęboko tkwią i nie dają spokoju, jest niekiedy wiele: „Martwię się o zbawienie męża, bo do kościoła chodził tylko od czasu do czasu”, „Żona zginęła – a ja w tym czasie miałem romans z inną kobietą. Czy Bóg mnie pokarał?”, „Mam straszne sny z udziałem zmarłej żony – może to coś znaczy?”, „Mąż nie dbał o zdrowie, młodo umarł i osierocił czworo dzieci – mam do niego żal...”, „Mój mąż miał depresję. Kiedy nie było mnie w domu, popełnił samobójstwo”. – Czasami mamy wyrzuty sumienia, że kochaliśmy za mało, że coś nie tak zrobiliśmy, powiedzieliśmy, że coś zawaliliśmy – mówił ks. Dziedziul. – Samooskarżenia mogą być też działaniem złego ducha, który podpowiada, że przecież mogliśmy więcej, lepiej... Te nasze niepokoje powierzmy Bogu – on uzupełni niedostatki naszej miłości. Ksiadz Dziedziul przypomniał, że czyściec jest miejscem, w którym człowiek przeprasza Boga i ludzi. A jego bliscy – wierząc w świętych obcowanie – mogą mu to ułatwić: przebaczyć mu, sami poprosić o jego przebaczenie, podziękować za dar wspólnego życia, pożegnać, ofiarować za niego modlitwy, cierpienia i trudy żałoby. I oczekiwać, że zmarły będzie dla nich wypraszał wiele łask.

Nie bądź sam ze smutkiem

– Nie spodziewałem się, że tak wiele osób przyjdzie na pierwsze spotkanie. Widać, że duszpasterstwo wdów i wdowców jest potrzebne – mówił ks. prałat Mateusz Matuszewski, proboszcz kamionkowskiej konkatedry. Kolejne spotkanie w kościele przy ul. Grochowskiej 365 odbędzie się 8 grudnia o godz. 16. Natomiast podczas spotkania 5 stycznia (też o godz. 16) z koncertem kolęd wystąpi Ewa Błoch, pieśniarka, matka trojga dzieci, od trzech lat również wdowa.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg