Arturku, ratuj!

Kiedy kończyli studia ogrodnicze, Agata napisała pracę o produkcji drzewek jabłoni odmian Gloster i Elstar. Artur – identyczną, ale o gruszach. Potem w ich domu pojawiły się Oliwia, Jagoda, Kalina, Jaśmina, Malwina oraz Mikołaj i Michał. Dziś specjaliści od drzewek i innych roślin opiekują się… DRWaL-em.

Zaczęło się w 2014 roku, kiedy Małgorzata i Roman Bieliccy, razem z ks. Tomaszem Gorczyńskim, diecezjalnym duszpasterzem rodzin, zaprosili do bielskiej katedry św. Mikołaja na pierwsze bielsko-żywieckie spotkanie DRWaL-a – Duszpasterstwa Rodzin Wielodzietnych albo Licznych. Trzecie, w żywieckiej konkatedrze, przygotowali już ich następcy – Agata i Artur Markowscy z Wilamowic.

Dzięki życzliwości ks. Piotra Koniecznego, proboszcza w Hałcnowie, czwarte i piąte spotkanie DRWaL-a odbyło się już w tutejszej bazylice. W tym miejscu także w każdą pierwszą niedzielę (najbliższa – 3 marca) o 12.15 wielodzietne rodziny z całej diecezji spotykają się na Mszy św., a później w domu parafialnym. Rodzice uczestniczą w swojej formacji, a dzieci w tym czasie przebywają na zajęciach prowadzonych przez hałcnowskie oazowiczki.

Agata i Artur doskonale wiedzą, czym jest wyprawa na kilkugodzinne spotkanie z gromadką dzieci. Na każde wydarzenie przygotowują gorący posiłek, a wraz z innymi małżeństwami – także słodki poczęstunek.

Ich rejs

Dziadek Agaty brał udział w powstaniu warszawskim, babcia też była warszawianką. Spotkali się we Wrocławiu, gdzie urodził się tato Agaty. Później wrócili do stolicy. Mama – góralka ze Szczyrku – urodziła się w Bielsku. Z tatą Agaty poznała się w Krakowie. – Rodzice studiowali, pracowali, a wychowywanie mnie wzięli na siebie dziadkowie. Zostałam wychowana w duchu patriotycznym, ale też w atmosferze odpowiedzialności za drugich. I to pewnie właśnie dziadek zapisał mnie do sekcji żeglarskiej warszawskiego KIK-u – opowiada Agata.

Artur wychowywał się na warszawskiej Pradze. On miał lat 23, a ona 18, kiedy spotkali się w Zielonce, podczas przeładunku łódki przed rejsem na Mazury. – Żona od razu zwróciła na mnie uwagę. Ja ją zauważyłem dopiero na rejsie – opowiada Artur. – Widziałem, jak jakaś tam podfruwajka biegała i dyrygowała tymi chłopami. Co mnie w niej urzekło? Obiadki, które przygotowywała.

– Dopiero co wrócił z wojska, więc mu wszystko smakowało – Agata puszcza oko. Na niej zrobiła wrażenie jego siła spokoju i opanowanie w każdej sytuacji.

Parą zostali od razu. Agata skończyła szkołę średnią i razem zdecydowali się na studia na wydziale ogrodniczym w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Pobrali się na pierwszym roku, 10 kwietnia 1993 roku.

– Przez studia przeszliśmy razem lekko. Ja napisałam pracę: „Produkcja dwuletnich drzewek jabłoni na podkładkach różnej grubości: odmiana Gloster i Elstar”. A Artur miał taki sam temat, tylko dotyczący grusz – opowiada Agata.

Nowy dom

2 lipca 1997 roku Agata obroniła magisterkę, a 20 sierpnia urodziła się ich pierwsza córka – Oliwka. Kiedy skończyła dwa lata, Agata rozpoczęła pracę w centrum ogrodniczym, a Artura wciągnęło życie korporacyjne. Rzadko się widywali.

– Moja babcia Helenka z Bielska-Białej po śmierci najbliższych nie chciała mieszkać sama. A że nam już obmierzła Warszawa i jej rytm życia, babcia zaproponowała, żebyśmy się do niej sprowadzili.

Artur jeszcze przez 1,5 roku dojeżdżał codziennie z Bielska do pracy do Warszawy. Wystarczyła jednak jedna wizyta u kardiologa. Definitywnie postanowili układać sobie życie w Beskidach.

Choć babcia zmarła w 2007 roku, rodzina się powiększała. Z rodzicami tworzyli ją: Oliwia urodzona w 1997, Jagódka z 2003, Mikołaj z 2004, Kalinka z 2005, Jaśmina z 2009 i Malwina z 2010 roku.

Postanowili sprzedać mieszkanie babci i poszukać domu. Znaleźli go w Wilamowicach, gdzie zamieszkali w sierpniu 2011 roku. W grudniu tamtego roku przyszedł na świat ich najmłodszy syn, Michał.

Wspólnota

– Tym, czego mi bardzo brakowało była wspólnota, w której moglibyśmy wzrastać – opowiada Agata. – A że mój wujek Marian z Bielska był zaangażowany w życie Kościoła, od razu nas zachęcił, żebyśmy poznali Wspólnotę Przymierza Rodzin „Mamre” i jeździli na organizowane przez nią spotkania do Częstochowy. Bardzo mnie poruszały kazania, ale czuliśmy, że to jeszcze nie jest to, czego szukamy.

Dzięki wujkowi w styczniu 2008 roku trafili na spotkanie odradzającego się kręgu Domowego Kościoła w Starym Bielsku. – Wcześniej dzieci były malutkie, więc jakiekolwiek wyjście było problemem. Ale w 2008 roku pojechaliśmy na pierwszy stopień rekolekcji Domowego Kościoła do Myśliborza i zapuściliśmy w oazie korzenie – mówią.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg