Sadza, trujące dymy, niebezpieczna wspinaczka. Piękne widoki, satysfakcja, radość z powrotu do domu. Oto blaski i cienie zawodu kominiarza. A może tak naprawdę w tej historii chodzi o coś jeszcze?
Na odpowiedniej formacji najmłodszych korzystamy wszyscy – w rodzinie, w parafii.
Jak zdefiniować miłość? Na to pytanie odpowiedział o. Karol Meissner w swoim wystąpieniu, które rozpoczęło wielkopostny cykl wykładów i katechez we Wrocławiu.
– Niektórzy wyobrażają sobie, że my w tym „Sycharze” jesteśmy zapłakanymi, narzekającymi połamańcami życiowymi. A prawda jest taka, że po nawróceniu, dzięki życiu z Jezusem, umiemy czerpać radość z życia nawet w tej sytuacji, w której jesteśmy – mówi Iwona Sobel.
– Uświadomiłam sobie, że moje dziecko to obietnica, Izaak, i że Bóg – tak jak Abrahama – wystawia nas na próbę. Wcześniej nie myślałam, że to, co Bóg daje, naznaczone jest również trudnym doświadczeniem – mówi Renata.
– To było dla mnie wyjątkowe święto. Szczęśliwe zdarzenie. Czas pełen przemyśleń, wzruszeń, emocji i odkryć. Dziś widzę, ile rzeczy zaczęło się zmieniać w moim patrzeniu, podejściu i przeżywaniu kobiecości – mówi Joanna Bieniek.
– Mając jedno dziecko, uważaliśmy, że jesteśmy strasznie zapracowani i nie mamy na nic czasu, a teraz, przy trójce, dajemy radę i możemy robić coś więcej, na przykład angażować się we wspólnocie – opowiada Maciej.
– Mamy ósemkę dzieci, a tu nagle rewolucja! Rodzina się nam powiększa o kilkadziesiąt osób! – mówią Małgorzata i Roman Bieliccy. A Lidia Klaczak dopowiada: – Urodziłam dwie córki. A kiedy przyjeżdżam na Portową, to dwadzieścia mówi mi: „Kochana mamusiu!”. Tak to Pan Bóg układa...
Ich mama chyba do dziś nie może się pogodzić z tym, że nie mogła sama być dawcą, a pozwoliła na to, żeby jej dwóch synów walczyło o życie w tym samym czasie na stole operacyjnym.
– A mąż mój, niestety, tak nagle umarł – martwi się pani Róża. – Nagle? To ile miał lat? – Sto jeden i pół roku...