Przecież to nie chodzi o dziecko tego zakonnika! Swojego dziecka przecież się nie adoptuje. Ksiądz ten chciał uratować obce dziecko proponując matce, że je adoptuje.
Przepraszam, nie czytałam drugiego artykułu, gdzie wszysto jest opisane jaśniej. Przecież kobiety dokonują aborcji nie dlatego, że nie ma chętnych na adoptowanie dzieci. Procedury działają może wolniej niż powinny, ale dlaczego miałyby działać szybciej jeżeli jako chętny zgłosiłby się ten zakonnik. Nie dotarło do mnie, że ksiądz ten byłby skłonny zrezygnować z kapłaństwa, czego właściwie mogłam się domyśleć. Dla mnie to bardzo dziwna deklaracja, gdyby to była słuszna droga, to wszyscy księża powinni nią podążyć i w ten sposób w krótkim czasie nie mielibyśmy żadnego kapłana. To nie jest żadne ratowanie życia, bo każde dziecko któremu grozi aborcja zaadoptowałyby bezdzietne małżeństwa, których nie brakuje. A już wielką naiwnością jest branie jako możliwe to, że feministka odda swoje dziecko zakonnikowi!
Kryzys w kaplanstwie jest jedynie namiastka ogromnego kryzysu w spoleczenstwie. Atakowaniem innych odwracasz uwage od swoich win ale one same nie znikna. Owieczko stan sie pierwsze idealem a pozniej wytykaj innym.
Kryzys to okres przełomu, zwrotny. Dobrze przeżyty kryzys daje nam wiele informacji o sobie, a także jest szansą rozwoju.
Deklaracja o potencjalnym porzuceniu kapłaństwa opisuje sytuację kryzysową w życiu tego kapłana. Nic nie wspominam o jakiejkolwiek winie o.Kramera, zwracam jednak uwagę, że rozwiązaniem kryzysu nie powinno być adoptowanie dziecka.
Podobnie jak kryzysu w małżeństwie nie rozwiązuje się poprzez wstąpienie do klasztoru matki lub ojca lub wyjazdu na misje do Zambii. Zresztą żaden zakon nie przyjąłby takiego zamężnego lub żonatego kandydata, bo pachniałoby to na kilometr znalezieniem idealnej furtki na ucieczkę od aktualnych problemów swojego stanu.
Bratkowska to skończona idiotka. Jak można używać takich absurdalnych argumentów. W jakiż to sposób ciąża wyniszczyła jej przyjaciółkę,że tyle lat przeżywa traumę. To wprost nie do wiary. Feministki posługują się tak głupimi argumentami,że czasem trudno uwierzyć. Tylko ktoś z odrobiną rozumu może w podobny sposób uzasadniać sens aborcji.
Po listach ich poznacie ! Pani Bratkowska z góry wszystkich przekreśla, ma wszystko ustawione w szufladkach: ludzi, swoje dziecko, intencje innych.... tylko nie swój feminizm ! Jest przykładem hermetycznego zamknięcia tego środowiska na otaczający świat, który to świat oskarża innych - a to znaczy, że ten świat feministyczny ma problem sumienia i określenia własnej tożsamości. Bo to jest ideologia .......a ta przemija, na szczęście ! Pani Bratkowska potrzebuje otoczenia modlitewną miłością.
Ciąża przekracza zdolności Bratkowskiej??? Każda kobieta jest do niej stworzona, no chyba, że feministka to nie kobieta. I w sumie chyba to jest sedno problemu.
Ojcu Kramerowi można więc powiedzieć: Tak się kończy dialog z szatanem. Daje mu się tylko pretekst i okazję do "rozwinięcia" jego szatańskich podszeptów.
Ta kobieta przecenia siebie. Ożenić się z nią. To brzmi jak dowcip. Czyżby zabrakło jej już kandydatów z jej środowiska? A któż inny chciałby się z takim kimś wiązać. Chce zabić dziecko naprawdę czy w fantazji to i z prawa eutanazji skorzysta gdy "małżonek" spadnie ze schodów. Wolność i prawo wyboru. Bawi się dobrze. Nadejdzie dzień gdy życie zabawi się nią.
Po co kobieta tak bardzo chce mieć "własne" dziecko że decydując się na in vitro, jeżeli ciąża jest takim wielkim ciężarem wg.Bratkowskiej? Może Pani im to wytłumaczy! Tyle pieniędzy i czasu aby wyprodukować dziecko.Może ta Pani będzie naszą przeciwniczką metody in vitro jako osoba niewierząca?
O grze tej pani (jestem prawie pewien że nie jest w ciąży) nie ma co mówic bo to jest chyba dość jasna sprawa ale o.Kramer chyba nie rozumie że cel nie uświęca środków albo ja czegoś nie kumam.
Żenujący serial, jaki nam funduje p. Bratkowska pokazuje w sumie jedno: tzn. to, że feministki są nie tylko zamknięte na jakiekolwiek racjonalne argumenty, ale i bardzo agresywne wobec swoich dyskutantów. Przyczyną nie jest chyba ślepa wiara w to, w co wierzą, tylko raczej świadomość braku argumentów, przy jednoczesnej świadomej decyzji, że chcą żyć sobie wygodnie, bez zobowiązań, z samymi sobą w centrum uwagi i splendoru...
To "ciekawe"... wlasnie sie dowiedzialam, ze ciaza "wyniszcza organizm kobiety".... Wiec wg pani Bratkowskiej dziecko to cos w rodzaju raka zlosliwego zagrazajacego zyciu i zdrowiu kobiety!!!! Cale tysiaclecia kobiety o tym nie wiedzialy i w roznych kulturach uwazaly dziecko za blogoslawienstwo a nawet powod do dumy. To dzisiejszy feminizm - egoizm: przeciwko Bogu, przyrodzie, biologii, moralnosci. Modlic sie za nie i nie dopuszczac do ludzi zdrowych bo tym morem jadowitym zaraza.
Lansują się oboje - feministka i jezuita. Oboje przeszarżowali. Bratkowska wcale nie jest w ciąży, Kramer z kolei deklaruje porzucenie kapłaństwa, co stawia go w dwuznacznym świetle. W sumie celebryci z niższej półki chcą mieć swoje 5 minut. Bratkowska to celebrytka feminizmu, a o. Kramer to celebryta "otwartego Kościoła" - teraz zwanego Franciszkowym.
U nas całe życie społeczno-polityczne przebiega od prowokacji do prowokacji.
Tu proboszcz z Jasnienicy zostaje ogłoszony męczennikiem, tam wyciągną domniemany przypadek pedofilii, tam znowu telewizja zorganizuje hucpę pt. pojednanie z Rosją, ... i tak bez końca.
A ludzie zamiast zająć się sprawami istotnymi takimi jak ekonomia, jak rozwój gospodarczy, jak przemysł (tego już nie mamy), jak przyrost naturalny (jak wiadomo ujemny), jak emigracja, jak zadłużeni jak niespełnione obietnice wyborcze, jak przyczyna śmierci prezydenta i 100 parlamentarzystów, jak brak obiecanych autostrad, jak afery, jak nepotyzm, jak emerytury, których nie będzie, jak ... dają się sprytnie podpuszczać.
Rządzący politycy i cały Układ mogą spać spokojnie. Nikt ich nie rozliczy. Nikt niczego nie będzie się domagał.
Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby po tym wszystkim słupki poparcia dla PO wzrosły, bo ludzie zapomną o aferach, nepotyzmie nieudolności, kłamstwach, korupcji, ....
Decyzję tego ojca porównałbym do skoku do wody na ratunek topielcowi przez kogoś kto nie umie pływać. Owszem odważnie, ale pytanie, czy mądrze. Deklaracja była moim zdaniem nieprzemyślana, emocjonalna i ostatecznie zupełnie nietrafiona. A poza tym ta pani blefuje
Niechciana ciąża to nie wrzód na dupie(też najczęściej niechciany)!!! Zabezpieczać się ,jak nie chcecie mieć dzieci, albo się nie bzykać. I tyle w temacie szanowne feministki.
Jako matka czworki dzieci chcialam poinformowac te pania, ze ciaze nie wyniszczja organizmu matki, lecz wrecz przeciwnie dzialaja odmladzajaco! Przyjaciolka tej pani obwinia nieslusznie niewinne dziecko i ciaze za swoj ubogi stan psychiczno-fizyczny spowodowany brakiem WIARY w jej zyciu i otoczeniu
O rany, ale badziewie! Czy Gość Niedzielny i portal wiara.pl nie mają nic poważniejszego do roboty? Czytając takie bzdury mam bóle żołądka jakbym w ciąży była !!!!
W ONET mozemy przeczytac pelniejsza odpowiedz Bratkowska. Ciekawe ze gosc.pl ocenzurowal chyba najwazniejsza czesc wypowiedzi Bratkowskiej. Czyzby byla prawdziwa i dlatego niewygodna?
Mam w sobie potężny sprzeciw wobec mówienia przez kogokolwiek poza matką o tym, że od początku ciąży mamy do czynienia z dzieckiem. Tak wolno mówić tylko kobiecie w ciąży - jeśli czynią to inni, narzucają jej swoje emocje, uznają, że to, co ona czuje jest mniej ważne i że powinna przejąć ich uczucia. Zresztą odwrócę sytuację: bywa czasem tak, że kobieta, która poroniła, słyszy: "bez histerii, to nie było dziecko!". To takie samo okrutne nadużycie. To kwestia jej osobistej wrażliwości, jej uczucia są ważniejsze - tłumaczy Katarzyna Bratkowska.
I dodaje, że nazywanie w "oficjalnym, pseudoobiektywnym języku sześciotygodniowego, trzymilimetrowego zarodka dzieckiem, to wyłącznie »emocjonalna metafora«". - To zakrawa na szaleństwo - mówi. - 60% takich "dzieci" znika niezauważalnie wraz z pierwszą albo drugą menstruacją - tłumaczy.
I co ważnego w tej wypowiedzi? Że ktoś mówi na dziecko "to nie było dziecko"? Wypowiedź Bratkowskiej w każdym fragmencie zdradza jej tragiczne zagubienie i jako reprezentatywna dla myślenia feministek, ujawnia ich kompleksy i obsesje.
> W ONET mozemy przeczytac pelniejsza odpowiedz Bratkowska.
Jak widać, Gość i Wiara.pl przypominają Onet. Ale wciąż jest pomiędzy nimi pewna różnica. Ja mam taką nieśmiałą nadzieję, że ta różnica zamiast maleć, będzie się powiększać.
"60% takich "dzieci" znika niezauważalnie wraz z pierwszą albo drugą menstruacją"
To argument tego typu, że ponieważ część niemowląt umiera po urodzeniu, mamy prawo własnoręcznie zabijać niemowlęta Albo, że ponieważ kłopotliwa babcia i tak kiedyś umrze, można przyśpieszyć jej śmierć.
Język naturalny nie jest językiem ścisłym (jak np. języki programowania) i również słowo "dziecko" ma różne znaczenia niekoniecznie ściśle zdefiniowane. Jednak dwa znaczenia są chyba dość jednoznaczne - w znaczeniu etapu rozwojowego oraz w znaczeniu pokrewieństwa. W tym drugim znaczeniu słowo "dziecko" jest jak najbardziej jest na miejscu już od samego poczęcia. Zarodek ma też swoich rodziców matkę i ojca. W znaczeniu emocjonalnym, oczywiście może być pewna dowolność, ale jakie to ma znaczenie? Czy ma znaczenie jak na swojego potomka mówi mama? Czy mówi "fasolka", "dzidziuś", "kochaniątko", czy jak tam sobie wymyśli? Nic by mi nie przeszkadzało gdyby mówiła na nie "moja zygotka kochana". Ważne, by do swojego dziecka ZAWSZE odnosić się z MIŁOŚCIĄ :)
A co na to słynny na salonach papcio Stefan Bratkowski? Nie martwi go, że wnuk będzie martwy bo córunia ma kaprys? (nawet jeśli tylko "politycznie" martwy). Bo wiadomo, że "aborcja to prawo człowieków", ale jednak wnuk zostanie wylany do kanalizacji.
Swoją drogą pogratulować córuni. Udało się wychować na heroinę.
Parcie na "szkło" jest tak wielkie, ze wszelkie hamulce moralne i etyczne poprostu zanikaja. Jak juz kiedys pisalem a wczoraj bezskutecznie usilowalem powtorzyc na forum "onetowym", jesli jakas zakompleksiona miernota chce za wszelka cene zaistniec medialnie, to zrobi w tym celu wszystko. Powiesi nawet na krzyzu genitalia i nazwie to kolejna forma wyrazu a "entelygencja" to kupi i w imie postepu zaakceptuje. Ta pani Bratkowska jedzie na fali "main stream'owego" antyklerykalizmu i chce nas zszokowac. Po czesci udalo sie. Zaistniala medialnie i wywolala dyskusje, ze o konsternacji nie wspomne. Podejrzewam, ze tak naprawde, ma kobiecina kompleksy wynikajace z damsko-meskich porazek i stad jej idotyczny popis z ta aborcja w dniu Swieta Bozego Narodzenia. Tu przychodzi Syn Bozy na swiat a z drugiej strony ona, postepowa i swiadoma swoich urojonych praw feministka pokaze swiatu jaki jest jej stosunek do naszych tradycji. Zaloze sie, ze hipokrytka zasiadzie do stolu wigilijnego i bedzie lamala sie oplatkiem z bliskimi.
Parcie na "szkło" jest tak wielkie, ze wszelkie hamulce moralne i etyczne poprostu zanikaja. Jak juz kiedys pisalem a wczoraj bezskutecznie usilowalem powtorzyc na forum "onetowym", jesli jakas zakompleksiona miernota chce za wszelka cene zaistniec medialnie, to zrobi w tym celu wszystko. Powiesi nawet na krzyzu genitalia i nazwie to kolejna forma wyrazu a "entelygencja" to kupi i w imie postepu zaakceptuje. Ta pani Bratkowska jedzie na fali "main stream'owego" antyklerykalizmu i chce nas zszokowac. Po czesci udalo sie. Zaistniala medialnie i wywolala dyskusje, ze o konsternacji nie wspomne. Podejrzewam, ze tak naprawde, ma kobiecina kompleksy wynikajace z damsko-meskich porazek i stad jej idotyczny popis z ta aborcja w dniu Swieta Bozego Narodzenia. Tu przychodzi Syn Bozy na swiat a z drugiej strony ona, postepowa i swiadoma swoich urojonych praw feministka pokaze swiatu jaki jest jej stosunek do naszych tradycji. Zaloze sie, ze hipokrytka zasiadzie do stolu wigilijnego i bedzie lamala sie oplatkiem z bliskimi.
Znam dużo kobiet które urodziły nie tylko jedno dziecko i nie wpłyneło to negatywnie na ich stan zdrowia.Znam też takie które cierpią bo nie mogą być biologicznymi matkami.Stan mojego zdrowia też mi nie pozwala na bycie matką, i jest to dla mnie naprawdę dużym cierpieniem które mogę przyjąć tylko jako osoba wierząca Bogu.
sama nie wiem, jak skomentować wypowiedzi pani Bratkowskiej.Jest tak nielogiczna, tak pogubiona, a mówi o "poważnej debacie",kiedy każde jej zdanie, to stek bzdur. Sam a sobie przeczy. Współczuję, takiego stanu umysłu.
Dajcie spokoj z podsycanymi wojen światopoglądowych w tym wojen o aborcję i pozywanie się do sądów, oczernianie i co tam jeszcze. Jestem kobietą i w czym tkwi źródło mej wewnętrznej siły, na pewno nie w zabiciu dziecku nienarodzonego ale też nie we wdawaniu się w byciu elementem wojny światopoglądowej i jakieś nienawiści. Moja wolność tkwi w Jezusie, wewnętrznym przylgnięciu do Niego z którym spotykam się z własną poranioną historią życia, tyle problemów przynosi codzienność życia powszedniego ale tylko On zostaje dając sens życiu dlatego jakieś wojny nie wiadomo o co dla mnie nie istnieją. A wy Jezuici zachowujcie w takiej kwestii trochę mądrości, spokoju i opanowania nie dając się wdać w te durne konflikty, to wy pomagacie nam wzrastać w dojrzałości ogólnoludzkiej i chrześcijańskiej np. przez prowadzone przez was rekolekcje ignacjańskie. Jezu ufam Tobie, Ty prowadź pośród burz świata łódź mojego życia.
Kryzys to okres przełomu, zwrotny. Dobrze przeżyty kryzys daje nam wiele informacji o sobie, a także jest szansą rozwoju.
Deklaracja o potencjalnym porzuceniu kapłaństwa opisuje sytuację kryzysową w życiu tego kapłana. Nic nie wspominam o jakiejkolwiek winie o.Kramera, zwracam jednak uwagę, że rozwiązaniem kryzysu nie powinno być adoptowanie dziecka.
Podobnie jak kryzysu w małżeństwie nie rozwiązuje się poprzez wstąpienie do klasztoru matki lub ojca lub wyjazdu na misje do Zambii. Zresztą żaden zakon nie przyjąłby takiego zamężnego lub żonatego kandydata, bo pachniałoby to na kilometr znalezieniem idealnej furtki na ucieczkę od aktualnych problemów swojego stanu.
Ojcu Kramerowi można więc powiedzieć: Tak się kończy dialog z szatanem. Daje mu się tylko pretekst i okazję do "rozwinięcia" jego szatańskich podszeptów.
Chyba zamiaru takiego nie miał. Czy miał?
Bawi się dobrze. Nadejdzie dzień gdy życie zabawi się nią.
Tyle pieniędzy i czasu aby wyprodukować dziecko.Może ta Pani będzie naszą przeciwniczką metody in vitro jako osoba niewierząca?
"Nigdy nie dyskutuj z idiotą. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a później pokona doświadczeniem."
nie trzeba bylo wlazic chlopu do lozka
a teraz miec problemy
ta kobieta powinien zainteresowac sie psycholog bo jest w okropnym stanie
To dzisiejszy feminizm - egoizm: przeciwko Bogu, przyrodzie, biologii, moralnosci.
Modlic sie za nie i nie dopuszczac do ludzi zdrowych bo tym morem jadowitym zaraza.
W sumie celebryci z niższej półki chcą mieć swoje 5 minut.
Bratkowska to celebrytka feminizmu, a o. Kramer to celebryta "otwartego Kościoła" - teraz zwanego Franciszkowym.
Biedny ten nasz kraj. Przypomina się przysłowie: jak Pan Bóg chce kogoś ukarać, to odbiera mu ...
Tu proboszcz z Jasnienicy zostaje ogłoszony męczennikiem, tam wyciągną domniemany przypadek pedofilii, tam znowu telewizja zorganizuje hucpę pt. pojednanie z Rosją, ... i tak bez końca.
A ludzie zamiast zająć się sprawami istotnymi takimi jak ekonomia, jak rozwój gospodarczy, jak przemysł (tego już nie mamy), jak przyrost naturalny (jak wiadomo ujemny), jak emigracja, jak zadłużeni jak niespełnione obietnice wyborcze, jak przyczyna śmierci prezydenta i 100 parlamentarzystów, jak brak obiecanych autostrad, jak afery, jak nepotyzm, jak emerytury, których nie będzie, jak ...
dają się sprytnie podpuszczać.
Rządzący politycy i cały Układ mogą spać spokojnie. Nikt ich nie rozliczy. Nikt niczego nie będzie się domagał.
Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby po tym wszystkim słupki poparcia dla PO wzrosły, bo ludzie zapomną o aferach, nepotyzmie nieudolności, kłamstwach, korupcji, ....
Biedny ten nasz kraj!
A poza tym ta pani blefuje
Mam w sobie potężny sprzeciw wobec mówienia przez kogokolwiek poza matką o tym, że od początku ciąży mamy do czynienia z dzieckiem. Tak wolno mówić tylko kobiecie w ciąży - jeśli czynią to inni, narzucają jej swoje emocje, uznają, że to, co ona czuje jest mniej ważne i że powinna przejąć ich uczucia. Zresztą odwrócę sytuację: bywa czasem tak, że kobieta, która poroniła, słyszy: "bez histerii, to nie było dziecko!". To takie samo okrutne nadużycie. To kwestia jej osobistej wrażliwości, jej uczucia są ważniejsze - tłumaczy Katarzyna Bratkowska.
I dodaje, że nazywanie w "oficjalnym, pseudoobiektywnym języku sześciotygodniowego, trzymilimetrowego zarodka dzieckiem, to wyłącznie »emocjonalna metafora«". - To zakrawa na szaleństwo - mówi. - 60% takich "dzieci" znika niezauważalnie wraz z pierwszą albo drugą menstruacją - tłumaczy.
Jak widać, Gość i Wiara.pl przypominają Onet. Ale wciąż jest pomiędzy nimi pewna różnica. Ja mam taką nieśmiałą nadzieję, że ta różnica zamiast maleć, będzie się powiększać.
To argument tego typu, że ponieważ część niemowląt umiera po urodzeniu, mamy prawo własnoręcznie zabijać niemowlęta
Albo, że ponieważ kłopotliwa babcia i tak kiedyś umrze, można przyśpieszyć jej śmierć.
W znaczeniu emocjonalnym, oczywiście może być pewna dowolność, ale jakie to ma znaczenie? Czy ma znaczenie jak na swojego potomka mówi mama? Czy mówi "fasolka", "dzidziuś", "kochaniątko", czy jak tam sobie wymyśli? Nic by mi nie przeszkadzało gdyby mówiła na nie "moja zygotka kochana". Ważne, by do swojego dziecka ZAWSZE odnosić się z MIŁOŚCIĄ :)
Bo wiadomo, że "aborcja to prawo człowieków", ale jednak wnuk zostanie wylany do kanalizacji.
Swoją drogą pogratulować córuni. Udało się wychować na heroinę.
za publiczny blef pewien Pan Profesor narobił sobie kłopotów. Czy tej siostrze ujdzie to na sucho ?
i jest to dla mnie naprawdę dużym cierpieniem
które mogę przyjąć tylko jako osoba wierząca Bogu.