Tańczą jak baletnice albo promują kołoc grulownik. Albo też spotykają się, by obgadać sprawy tego świata, patriotycznie ukierunkować i mądrze, po wiejsku, wyemancypować.
– Ja mam dzieci udane, wnuki i prawnusia. Oni nie mieli nic. Nawet nazwiska na cmentarzu. Dziewczynki bardzo mi pomogły. Niech pamiętają.
No ile? Niby wcale, niby tacy jesteśmy niepodatni na zabobon. Bo przecież chyba każdy z wierzących wie, w teorii przynajmniej, że nie wolno dwóm bogom służyć. Tym bardziej czarom-marom i innym wróżom.
Kasia długo układała życiową układankę. Warto było…
Młoda mama i młoda aktorka jednocześnie. Proste to nie jest. Ale jakie piękne…
W tej modzie, a może raczej potrzebie pieczenia dobrego chleba jest być może trochę fanaberii. Dobra to jednak fanaberia, która zmusza do dobrego wysiłku, do zmiany rytmu dnia i odrobiny domowego wyciszenia.
Nie ma nic wyjątkowego i dziwnego w tym, że przed świętowaniem narodzin Boga-‑człowieka chcemy być odrobinę lepsi.
Pochwała prostoty życia małżeńskiego jest potrzebna.
Umiemy pomóc chorym dzieciom i ich rodzinom? Odnoszę wrażenie, że zbytnio do tego się nie kwapimy...
Duszpasterstwo dla zwierząt uważam za fanaberię, która służy bardziej niektórym właścicielom niż podopiecznym.