Czy są potrzebni, czego możemy się od nich nauczyć i za co ich lubimy? O swoich babciach i dziadkach mówią cztero- i pięciolatki.
W trzebnickim klasztorze sióstr boromeuszek odbył się karnawałowy bal. Podczas zabawy nie brakło koncertu Marcina Stycznia z zespołem oraz licytacji obrazów i innych cennych przedmiotów. Dochód z niej przeznaczony zostanie na wsparcie remontu klasztornego dachu.Zdjęcia: Agata Combik /Foto Gość
Mija drugi tydzień salezjańskich półkolonii dla dzieci. Wszędzie słychać gwar, śpiew, radosne okrzyki. Na 190 uczestników przypada 90 wolontariuszy.
Magda najpierw musiała się wykazać. Udowodnić, że jest osobą wiarygodną, że rzeczywiście ma dobry kontakt z dziećmi. Teraz formuje grupę dzieci z płockich ulic, którymi na co dzień będzie się zajmować.
Pielęgnujmy studniówkowe tradycje, odrzućmy przesądy.
Wiele mówi się o integracji. Ale może lepiej zamilknąć i pójść na spotkanie z ludźmi, od których można się SPORO nauczyć.
Zabawki nie mylić z zabawiaczem. To nie jest przedmiot, za który kupujemy 10 minut spokoju. Zabawka niby lekką jest, a tak naprawdę… to przedmiot wagi ciężkiej. Rodzicu, pomyśl, zanim kupisz!
Mamy, tatusiowie, babcie, dziadkowie i całe rodziny – w sumie 40 uczestników – stanęli na starcie pierwszych wyścigów wózków dziecięcych, zorganizowanych w Bielsku-Białej przez stowarzyszenie BuggyGym!
O tym, czego potrzebują sześciolatki i dlaczego szkoły nie są gotowe na ich przyjęcie z Eweliną Królikowską-Juszczyk, jednym z krakowskich koordynatorów akcji „Ratuj maluchy i starsze dzieci też”, rozmawia Monika Łącka.
Pojawiły się ze trzy lata temu. Chińskie badziewie z papieru i jakiegoś drutu. Ten, kto z nimi walczy, jest „szurniętym ekologiem”.