Wydłużenie wieku emerytalnego do 67. roku życia i zrównanie go dla kobiet i mężczyzn może dać wyższe emerytury, ale zwiększyć bezrobocie zwłaszcza wśród osób starszych - uważają eksperci.
Była wiceminister pracy Agnieszka Chłoń-Domińczak (SGH) powiedziała podczas poniedziałkowej konferencji poświęconej reformie emerytalnej, że w naszym kraju żyjemy w błędnym przekonaniu, iż Polaków w wieku produkcyjnym cały czas przybywa. Tymczasem społeczeństwo się starzeje, co oznacza coraz większą liczbę emerytów, którzy coraz dłużej pobierają świadczenia.
"Sytuacja gospodarcza i kryzys finansów publicznych w wielu krajach skłania do tego, żeby gdzieś generować oszczędności i ograniczać deficyty. Te systemy emerytalne, które angażują znaczące środki publiczne, są kandydatem do poszukiwania tego typu rozwiązań" - uważa Chłoń-Domińczak.
Jej zdaniem im szybciej zmiany będą wdrażane, tym szybciej będzie widać ich pozytywny skutek. Mówiła, że tempo zmian powinno być wyższe niż planuje rząd. "Proponowane tempo wydłużania wieku emerytalnego nie hamuje procesów demograficznych związanych ze spadkiem liczby osób w wieku produkcyjnym. (...) Ten proces już następuje i nadal będzie następował (...), wzrastać będzie liczba osób w wieku emerytalnym" - powiedziała.
Wskazała, że wydłużanie aktywności zawodowej jest wyzwaniem dla Polski - z jednej strony oznacza wyższe emerytury, a z drugiej pozwala lepiej wykorzystać kapitał ludzki. Zwróciła przy tym uwagę, że w Polsce mało mówi się o ochronie emerytów przed ubóstwem, tymczasem potrzebne jest wypracowanie skutecznego mechanizmu, który pozwoliłby na podnoszenie minimalnego świadczenia.
Chłoń-Domińczak wskazała, że minimalna emerytura coraz bardziej odbiega od najniższego wynagrodzenia czy statystycznego średniego dochodu Polaków. "To oznacza, że relatywnie więcej emerytów już dzisiaj odnotowuje ubóstwo. To będzie proces, który będzie się pogłębiał" - powiedziała.
Zwróciła uwagę na sytuację kobiet, które są bardziej narażone na ryzyko niższych wynagrodzeń oraz - także ze względu na krótszy okres kariery zawodowej - niższych emerytur. "Wyrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn jest jednym z głównych instrumentów polityki przeciwdziałania ubóstwu starszych kobiet" - powiedziała.
Natomiast prof. dr hab. Irena Jędrzejczyk z Wydziału Ekonomii SGGW uważa, że obecny system emerytalny nie jest ani sprawiedliwy społecznie, ani efektywny. Wskazała m.in. na powiększające się różnice między dochodami i poziomem życia emerytów i osób pracujących, dysproporcje między świadczeniami emerytalnymi mężczyzn i kobiet, czy wrażliwość systemu kapitałowego (OFE) na wahania koniunktury.
Jej zdaniem podniesienie wieku emerytalnego nie spowoduje jednak, że system będzie sprawiedliwy i trwale efektywny; będzie to jednak w interesie państwa. "Pozwoli tymczasowo poprawić tzw. stopień obciążenia, czyli wskaźnik czysto techniczny (współczynnik odpowiadający liczbie emerytów do liczby pracujących - PAP). To niewątpliwie cel zbieżny z celem uzdrowienia finansów publicznych" - powiedział.
Profesor uważa, że zmiany nie zapobiegną procesowi starzenia się społeczeństwa, a liczba urodzin i stopa przyrostu naturalnego będzie maleć. "Perspektywa wieku emerytalnego w 67. roku życia nie tworzy przyjaznego klimatu dla macierzyństwa, ani dla opieki nad dzieckiem przez dziadków i babcie, przy ostrym deficycie innych instytucji takiej opieki" - powiedziała.
Jej zdaniem efektem zmian będzie wzrost emigracji młodych Polaków w poszukiwaniu pracy i bardziej przyjaznego systemu ubezpieczeń społecznych. Wzrośnie też liczba osób niezdolnych do pracy z powodów zdrowotnych, zwłaszcza wśród osób starszych. "Więcej też będzie bezrobotnych wskutek koniunkturalnych zwolnień, spowodowanych kryzysem, które zawsze w pierwszej kolejności dotyczą ludzi starych. Wzrośnie też liczba osób bezrobotnych w starszym wieku, które nie będą mieć siły ani woli kontynuowania pracy" - uważa Jędrzejczyk.
Premier Donald Tusk zapowiedział w expose stopniowe zrównywanie i podwyższanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn od 2013 r., docelowo do 67. roku życia. Przekonywał, że zmiany w systemie emerytalnym są konieczne, jeśli - jak mówił - "myślimy na serio o tym, by polskie finanse publiczne były rzeczywiście bezpieczne". Poziom 67 lat w przypadku mężczyzn ma być osiągnięty w roku 2020, a dla kobiet w roku 2040.
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.