Spokoju w dekoratorni pilnuje Azor, biało-czarny kundel, ulubieniec całej załogi, obszczekując każdego nieznajomego. Szczególnie nie toleruje fotografów. Wygląda na to, że jego zadaniem jest strzec tajemnicy wzorów…
Gdy bombka nabierze koloru, przechodzi przez piec, w którym utrwalany jest lakier. Przypomina on tunel z lampami. Bombki nagrzewane są poprzez żarówki o dużej mocy, podobne do drobiarskich „kwok”. Wymalowane bombki trafiają chyba na najważniejszy dział dekoratorni. Tu kilkanaście pań z anielską cierpliwością upiększa i ręcznie dekoruje bombki według danego wzoru. – Nie jest łatwo o pracownika, który by miał talent i cierpliwość konieczne w tej pracy.
Tutaj zdecydowana większość personelu to panie. Szkolimy je, ale tylko niektóre zostają wykwalifikowanymi dekoratorkami – dodaje właścicielka. Przed każdą z nich leży pełno pudełeczek z brokatem, maleńkimi dżetami o różnych kształtach, szkiełkami, koralikami i całą gamą gadżetów, które służą do dekoracji. – Podstawą jest zapamiętać wzór bombki, który mamy odtworzyć. Szybko wpisują się w naszą pamięć, choć jest ich sporo. Narzędzia to pędzelki i delikatne palce. To spokojna praca, w której pospiech nie jest wskazany – tłumaczy jedna z dekoratorek.
Kopalnia pomysłów
Trafiamy do mózgu całego zakładu, którym jest wzorcownia. Tutaj na ekspozycji wystawiono do wyboru tysiące bombek, bombeczek, bałwanków, świderków i całą gamę ozdób na różne okazje. – Każdy wzór i forma to moja inwencja. Każdy pyta, skąd inspiracja i pomysły na takąż różnorodność? Z codzienności. Najczęściej pojawiają się w głowie wzory zaczerpnięte z natury. Ona jest kopalnią pomysłów na formę, wzór i kolor – wyjaśnia pani Lucyna.
Gdy zakład ruszał, by wejść na rynek, trzeba było pozytywnie zaskoczyć klienta i wejść w jego gusta. – Przy robieniu projektów często biorę pod uwagę preferencje konkretnych grup osobowych, np. dla dzieci – bałwanki, dla dziewczynek – motylki, a dla chłopców – piłka. Takie wzory trafiają w upodobania. Poza tym trzeba śledzić ogólne trendy na kolorystykę i wzornictwo użytkowe. Tutaj dużo dyktują rynek i klient. W ostatnim czasie bardzo modne stały się bombki owocowe. W naszym zakładzie powstaje cała gama szklanych jabłek, śliwek, gruszek czy pomarańczy. Dodatkowo robię typowo moje wzory. Gdy urodziłam córeczkę, sama zauważyłam, że w kolorystyce zaczęłam używać dużo różu – dodaje z uśmiechem właścicielka.
W asortymencie zakładu poza świąteczną bombką znajduje się cała gama innych szklanych ozdób. Na wystawie umieszczono dużą tacę z ciasteczkami. Trudno uwierzyć, że są ze szkła. Obok całe zestawy dekoracyjne do nowoczesnych pomieszczeń lub pojedyncze ozdoby, jak szklane spiralki do podtrzymania storczyków. Patentem artystki są małe bombeczki na długiej rurce zakładane na wiklinowy pręt, zebrane w dużą wiązkę. Taka kompozycja może stanowić ciekawy wystrój wielu pomieszczeń. – Na corocznych targach we Frankfurcie można zobaczyć, jak bardzo rozwija się przestrzeń zastosowania szklanych ozdób. Dziś bombka to nie tylko bożonarodzeniowa ozdoba. Zaczyna towarzyszyć nam przez cały rok – dodaje Lucyna Gozdek.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |