Melpomena w złotym wieku

Choć nie są już pierwszej młodości, z entuzjazmem uczą się aktorstwa. Poddają się magii scenicznych desek, oślepiających reflektorów i oklasków. I nie dają się starości.

– Na początku nikomu się nie przyznałam, że takie rzeczy robię! – śmieje się. – Ale nikt się specjalnie nie dziwił, bo na uniwersytecie tańczę w zespołach tanecznych, wystawialiśmy też sztuki. O teatrze na wykładach uniwersytetu dowiedział się też Romuald Augusiak. – Poszedłem, bo szukali mężczyzn do przedstawienia. Zgłosiłem się, ale z nadzieją, że jednak nie zostanę wybrany – mówi skromnie pan Romek. I choć z powierzonych ról wywiązał się znakomicie, nie widzi siebie jako aktora. Przyznaje, że za bawieniem widza stoi ciężka praca i niejednokrotnie wiele wyrzeczeń osobistych.

– Ten spektakl chciałem dokończyć, chociaż jest mi coraz trudniej, zwłaszcza że stan mojej córki się pogarsza – opowiada. Najgorsze dla niego, podobnie jak dla całej trupy, są zmagania z pamięcią. Bo największym wyzwaniem jest nauczenie się roli. Ale jak przystało na profesjonalistów, aktorzy seniorzy świetnie opanowali sztukę markowania i „dziergania”, czyli ratowania się przed wpadką z pamięcią. Doskonale też potrafią poukrywać na scenie ściągi. Pan Romek chowa tekst za pudełkami z lekami, pani Krysia – w motku wełny, a pani Lucynka początek kwestii – jak ściągę w szkole – zapisuje na dłoni. – Uczenie się tekstu to niesamowita gimnastyka umysłu, co w pewnym wieku ma niebagatelną rolę – mówi Krzysztof Rotnicki.

Seniorzy na scenę!

Potwierdza to Wiesława Adamowicz-Kłoczowska. Dla niej przygoda z teatrem zaczęła się od Teatru Rodzinnego. Najpierw z  myślą o córce. – Dziecko na scenie może uczyć się, jak pozbyć się stresu, oswajając się ze sztuką. Spędzam czas z córką, razem robimy fajne rzeczy. Same plusy. A moje plusy? Jest to dla mnie, zagonionego człowieka, odskocznia. Zostawiam za sobą rzeczywistość, zamykam furtkę i świetnie się bawię. Jest to też dla mnie bardzo dobry trening pamięci. W tym wieku to już bardzo wskazane – śmieje się pani Wiesia. I choć sama jest jeszcze czynna zawodowo, z zapałem poleca każdemu tę formę radzenia sobie z wiekiem. – Przychodzi moment, że już się nie chce wyjść z domu i skorzystać z jakiejś oferty rozrywki. Trudno samemu się zmobilizować, a przecież nie można obrosnąć mchem – dodaje.

Krzysztof Rotnicki przyznaje, że dla aktorów-seniorów teatr to twórczość, ale i terapia zarazem. Równie ważna jest scena jak picie kawy za kulisami. – To przede wszystkim wyciągnięcie ludzi do ludzi. Próba obowiązkowo zaczyna się od kawki, herbatki i ciasteczek. Najpierw trzeba pogadać, a dopiero potem wziąć się do roboty. Nie ukrywajmy – widzowie, oklaski – też mają swoje znaczenie – opowiada Krzysztof Rotnicki.

Zabawę seniorów w teatr można potraktować jak każde inne hobby: spacery, lektury, pracę na działce, nie mówiąc o gotowaniu, robieniu przetworów na zimę albo szydełkowaniu czy haftowaniu. Hobby tym pożyteczniejsze, że mające funkcję terapeutyczną. W tym przypadku jednak aktorzy amatorzy w złotym wieku mogą zrobić także coś wyjątkowo pożytecznego dla innych: przekonać rówieśników, że – jeśli tylko przezwyciężą nieśmiałość – ich życie może nabrać nowych treści.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg