„To się stało standardem i dziwne jest, jeśli para nie mieszka ze sobą przed ślubem” – to nie słowa przypadkowo spotkanego studenta, ale księdza posługującego wśród młodzieży akademickiej.
Ponad wszystkim miłość
Przychodzi do Ciebie mama młodego człowieka i pyta, co ma zrobić, bo jej syn mieszka z przyjaciółką bez ślubu. Wszelkie rozmowy w domu kończą się kłótnią. Co w takim momencie radzisz?
Ks. Mirosław Maliński: – Nie wiem. Nie ma złotej zasady i nie stworzę jakiegoś schematu postępowania dla rodziców, których dzieci żyją bez ślubu. To jest niemożliwe. Z każdym z tych ludzi mogę rozmawiać oddzielnie, towarzyszyć im w poszukiwaniu rozwiązania. Nie piszę się na podawanie ogólnie obowiązujących rad.
Zapytam inaczej. Córka przeprowadza się do swojego chłopaka. Przed świętami pyta rodziców, czy może przyjść z nim na wigilię. Ojciec odpowiada: „Dla ciebie drzwi są otwarte, ale on nie jest twoim mężem, więc jego nie zapraszamy”. Ten ojciec opowiadał mi potem, że płakał, bo święta przeżył sam z żoną, ale w duchu czuł, że nie mógł postąpić inaczej. No właśnie, mógł czy nie mógł?
– Trudno ocenić tę sytuację. Ojciec miał prawo tak postąpić, ale ważne jest to, żeby dziecko wiedziało, że – niezależnie od takiej czy innej decyzji – kierujemy się miłością. Czasem trzeba powiedzieć wprost: „Słuchaj, zupełnie nie wiem, jak się zachować, jestem wewnętrznie rozerwany, bo chcę twojego dobra”. Dziecko powinno wiedzieć, że nasze decyzje wynikają z pragnienia jego dobra. Tym dobrem jest np. ułożenie sobie życia, zaprzestanie życia w grzechu. Można powiedzieć: „Zrozum, ale gdybym traktował was jak małżeństwo, czułbym, że biorę udział w czymś złym”. Musimy mieć świadomość, że utrata kontaktu z własnymi dziećmi to dramat życiowy. Poza tym warto zawsze podkreślać, że szanujemy dorosłość i decyzje dziecka, ale nie popieramy tego, co robi. Potrzebna jest rozmowa, która nie powoduje konfliktu, ale pozwala wypowiedzieć obu stronom to, co przeżywają.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |