Żeby zbudować coś znakomitego, dobrą wolę muszą wykazać wszyscy. Każdy brakujący element sprawia, że misternie tworzona budowla w końcu runie.
W 2001 r. upór rodziców sprawił, że nie zamknięto małej wiejskiej szkoły w Wirach pod Świdnicą. Dziś jest ona znakomitym przykładem, jak może wyglądać edukacja nawet wówczas, gdy system działa przeciwko niej.
Brak rozmowy
W tym roku szkolnym tylko na terenie diecezji świdnickiej kilka tysięcy dzieci rozpoczęło naukę w nowych miejscach, bo ich dotychczasowe szkoły zostały zamknięte. Będą uczyć się w przepełnionych klasach, często wiele kilometrów od domu. Czy zabrakło uporu rodziców? Raczej nie. Organizowano wiece i marsze protestacyjne, zawiązywały się specjalne komitety, zorganizowano kilka referendów odwołujących władze. Wszystko na nic. Zabrakło dobrej woli i umiejętności rozmawiania. Była za to eskalacja konfliktów, które najostrzej przebiegały na terenie powiatów kłodzkiego, dzierżoniowskiego i w Wałbrzychu. Spotkania, które mogły doprowadzić do rozwiązania patowych sytuacji, kończyły się jałowymi pyskówkami. Bezsilni rodzice krzyczeli na samorządowców, ci zaś, będąc pod presją braku pieniędzy, wybierali najgorsze rozwiązania, czyli likwidację placówek.
A mogło być inaczej
W Wirach dzieci uczą się w klasach, które nie przekraczają 15 uczniów. Daje to nauczycielowi możliwość niemal indywidualnej pracy z każdym uczniem. Plan godzin jest tak ułożony, że każde dziecko może uczestniczyć w zajęciach dodatkowych. Każde je w szkole obiad. Nie ma podziału na biednych i bogatych. Wszyscy są równi. Rodzice w Wirach nie musieli swoim dzieciom kupować w tym roku kosztownych podręczników. Zatroszczyła się o to świdnicka Caritas, która jest organem prowadzącym szkoły. W tym roku w każdej klasie pojawi się też tablica multimedialna.
Indywidualna diagnoza
By tworzyć dobrą szkołę, oprócz doświadczenia trzeba mieć pasję. To ona pozwala przezwyciężać trudności. Najlepiej, jeśli takim pasjonatem jest osoba kierująca placówką. – Dyrektor szkoły jest jak kapitan prowadzący statek przez wzburzone morze – mówi Violetta Różańska, od dwóch miesięcy odpowiedzialna za katolicką szkołę w Wirach. – To on nadaje kierunek. W nim swoje oczekiwania pokładają rodzice, nauczyciele, uczniowie. Pierwszym elementem dobrej szkoły jest stworzenie programu wychowawczego. Nowa dyrektor postanowiła wykorzystać atut swojej szkoły, jakim są mało liczne klasy, i jeszcze we wrześniu przygotować indywidualne diagnozy każdego ucznia. W molochach, jakie powstały z łączenia szkół, na pewno coś takiego trudno zrealizować. Nowy program wychowawczy pozwoli zróżnicować formy pracy, a dzięki diagnozie przygotować dzieciom takie zajęcia dodatkowe, jakich najbardziej potrzebują. W szkołach niepublicznych nauczyciele są inaczej zatrudniani. Za podobne pensje muszą pracować więcej godzin. Nie obowiązują ich przywileje wynikające z Karty Nauczyciela. Jednak chętnych do pracy w Wirach nie brakuje; może to zasługa dobrej atmosfery panującej w szkole. A wymaga się od nauczycieli wiele. Oprócz zwykłego programu zajęć muszą przygotowywać atrakcyjne zajęcia dodatkowe, bo to uczniowie wybierają, na które będą chodzić.
Są możliwości
Programy wychowawcze, mimo że podobne, bo muszą realizować to, co przygotowało ministerstwo, dają spore możliwości dyrektorom. Violetta Różańska planuje, by od tego roku dzieci obok zwykłych lekcji miały również raz w miesiącu całodniowe, tematyczne bloki zajęć. – Największym problemem dzieci jest to, że całej nauczonej teorii nie umieją zastosować w życiu i są mało kreatywne – wyjaśnia V. Różańska. – Zajęcia tematyczne mają temu zaradzić. Pod koniec września odbędą się pierwsze z nich. Temat to „Dary jesieni”. Dzieci z różnych klas będą wspólnie pracować w grupach: muzycznej, plastycznej, matematycznej, literacko-teatralnej, taneczno-ruchowej i przyrodniczo-ekologicznej. Podczas zajęć wypróbują to, czego się nauczyły. Ot, choćby dzięki na pierwszy rzut oka abstrakcyjnemu wzorowi na objętość walca sprawdzą, ile jest drewna w szkolnym parku. Każde zajęcia zakończą się prezentacjami poszczególnych grup, w których będą mogli uczestniczyć rodzice. Dzięki temu na bieżąco zobaczą i ocenią pracę nauczycieli oraz swoich dzieci. W planie są już kolejne tematy, choćby o patronie szkoły – Janie Pawle II.
Polska oświata przezywa kryzys, a błąd tkwi w systemie. Jesteśmy krajem o jednym z najniższych funduszy przekazywanych na oświatę w Europie. To zaledwie 2,2 proc. PKB. Nauczyciele nie są przygotowywani do rozbudzania w uczniach kreatywności, a proponowany przez MEN program również do tego nie zachęca. W okolicznych krajach zajęcia dodatkowe finansowane są budżetu tak samo jak te podstawowe. U nas jeżeli dyrektor nie wykaże się operatywnością i nie przystąpi do programów zewnętrznych, w szkole praktycznie nic się nie dzieje. Przykład szkoły z Wir pokazuje, że nawet w niesprzyjających okolicznościach można robić dobrą szkołę. Wszyscy muszą jednak wykazać dobrą wolę: samorządowcy, nauczyciele i rodzice.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |