Pochodzą z różnych domów i dźwigają różny bagaż życiowych doświadczeń, a łączy ich nonkonformistyczne podejście do świata.
Piątkowe popołudnie. Polskie Towarzystwo Zapobiegania Narkomanii Oddział w Koszalinie. Przyszłam chwilę przed czasem, ale nie jestem sama. Na korytarzu czekają trzy dziewczyny. Rozmawiają, śmieją się, sprawiają wrażenie bardzo dobrych koleżanek. Czekam na Martę Sokołowską-Mróz, animatora grupy, która ma mi opowiedzieć o nonkonformistach. Wchodzi dziewczyna. W okularach, luźnych spodniach, z kolczykiem w brodzie. Prowadzi na smyczy psa. I chociaż spodziewałam się kogoś o bardziej klasycznym wyglądzie – to właśnie na nią czekałam.
Ich kawałek podłogi
Nonkonformiści to grupa młodych ludzi, którzy wiele już w życiu przeszli. Zaczęli spotykać się w styczniu 2010 roku. – Prowadziłam dużo zajęć profilaktycznych w różnych szkołach. W jednej z nich znalazłam ludzi, którzy chcieli poukładać swoje życie – wspomina Marta Sokołowska-Mróz. Zrobiła listę chętnych, ustaliła termin spotkania i zastanowiła się nad zadaniami, które mogłaby z młodymi realizować. Na pierwsze spotkanie przyszło więcej osób niż było na liście. – Przez moment byłam przerażona. Nie sądziłam, że tylu ludzi nie chce piątkowego popołudnia spędzać na imprezowaniu ze znajomymi albo po prostu nie wie, co ze sobą zrobić. Za to mają potrzebę spotkania się z innymi ludźmi i pogadania o swoich problemach – dodaje. Od tamtej pory spotykają się w każdy piątek (poza wakacjami). Ale to wersja oficjalna. – Jeżeli mogę, jeżdżę z nimi na wieś albo nad morze. Bywamy na Woodstocku, dzielą się ze mną tym, co się im udało, i tym, co jest dla nich trudne – mówi Marta.
Powiedz, co mamy zrobić
Cotygodniowe spotkania to okazja do rozmowy o swoich problemach. – Opowiadają o próbach samobójczych, o tym, że w domu ktoś ich pobił, że ojciec znów zachlany. Pokazują kolejne sznyty, mówią o powrocie do życia na OIOM-ie po przedawkowaniu leków lub narkotyków – mówi Marta. W grupie są młodzi mający kuratora, a także będący na terapii indywidualnej, starający się o czyste życie. – Grupa działa w oparciu o kontrakt – jeśli ktoś nie utrzymuje abstynencji, nie kontynuuje terapii lub po prostu nie trzyma się umowy, to się żegnamy. To są trudne chwile, bo takie osoby z reguły idą w cug, trafiają do ośrodka albo zatracają się kompletnie – mówi Marta. Ale wśród nonkonformistów są też młodzi wolni od uzależnień. Przychodzą, bo nie mają alternatywy na spędzenie piątkowego popołudnia. Są kreatywni, mają potencjał, wrażliwość i potrzebę realizowania siebie.
– Nie miałem co robić w piątki, siedziałem w domu przed telewizorem. Do nonkonformistów wciągnęła mnie koleżanka. Jestem tu od roku, to jest moja ostoja – mówi Eisen, jeden z uczestników. Z Rudym było inaczej. Jego kurator chciał, żeby chłopak miał dodatkowe zajęcie. – Usłyszałem, że to za karę, ale okazało się, że ta grupa to raczej w nagrodę – uśmiecha się. Kiedy chcieli go wyrzucić ze szkoły, nonkonformiści przyszli z pomocą. – Marta zapytała, po co to robię. Zastanowiłem się i przystopowałem. Teraz jest spokojniej – dodaje. Na każdym spotkaniu obowiązkowo opowiadają o tym, jak minął tydzień. – Przez siedem dni w życiu nastolatka może zdarzyć się więcej niż u dorosłego człowieka przez rok. Dlatego trzeba słuchać – mówi Marta. Pati siedzi przy oknie ze spuszczoną głową, w przeciwieństwie do innych mało się uśmiecha. – W szkole mam już pięć jedynek. Denerwuje mnie ta szkoła i klasa, zaczęłam wagarować, muszę przeczytać „Lalkę” na poniedziałek, i nie wiem, jak to zrobię – wyrzuca z siebie. Marta szybko reaguje. – Pomogę ci przygotować się do omawiania lektury, umówmy się na jutro – proponuje. Dziewczyna trochę się uspokaja.
Nonkonformista kreatywny
Grupa jest dla młodych symbolem tego, że warto pomyśleć alternatywnie i zrobić coś dla siebie i dla innych. W tym roku nonkonformiści zaangażowali się w pracę w placówce opiekuńczo-wychowawczej Młodzieżowej Wspólnoty Mieszkaniowej w Koszalinie, pracowali przy odnowie cmentarza poniemieckiego w Koszalinie. Napisali scenariusz i wystawili spektakl w Galerii Scena. – Poruszyli tak trudne tematy i napisali tak mocne teksty, że publiczność płakała – opowiada Marta. Razem z dzieciakami ze Stowarzyszenia SOS Wioski Dziecięce w Polsce zabawili się w streetart, pomalowali mur. Ostatnio zbierali karmę dla koszalińskiego schroniska dla zwierząt. – Grupa jest dla mnie wyzwaniem i „skazuje” na kreatywne myślenie, na czujność, gotowość do słuchania i pomagania bez względu na wszystko. Jest niekończącą się lekcją odpowiedzialności za drugiego człowieka, którą raz ogarniam, a raz kompletnie nie – mówi stanowczo Marta.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |