Na co dzień przykuci do wózka inwalidzkiego, mogą tylko pomarzyć o tym, by przejechać się rowerem. Są jednak we Wrocławiu tacy, którzy chcą umożliwić tę przyjemność wszystkim, niezależnie od stopnia sprawności. To jest ich „dobry cel”.
Krzysztof Jankowski przez całe swe życie jeździ na wózku. Ma szczęście, bo jest samodzielny. Trenuje lekkoatletykę w klubie Start Wrocław. – W 2010 r. zostałem mistrzem Polski w pchnięciu kulą i wicemistrzem w rzucie dyskiem. W 2012 zdobyłem brąz, co okazało się za słabym wynikiem, by wyjechać do Londynu na paraolimpiadę – mówi. Wszystko jednak przed nim. Od półtora roku, czyli od początku swoich studiów, jest zaangażowany w realizację pomysłu Wrocławskiego Roweru Spotkań.
Podnieść spuszczone głowy
Inicjatywa ma wielu ojców i matek – mówi Stanisław Kośnik, nadzorujący projekt Wrocławskiego Roweru Spotkań. Tłumaczy, że w towarzystwie związanym z CODA Maciejówka i Wyższą Szkołą Bankową we Wrocławiu byli zarówno pełnosprawni, jak i osoby jeżdżące na wózkach. – Wszystko było wspaniale, póki graliśmy w szachy czy szliśmy do kina. Problem pojawił się, gdy padł pomysł wyjazdu rowerowego. Nasi w-skersi spuścili głowy, bo dla nich ta przyjemność nie była osiągalna – dodaje.
Młodzi ludzie zaczęli się wtedy zastanawiać, co zrobić, by zwykła przejażdżka nie była powodem wykluczenia. – Ceny rowerów przystosowanych do potrzeb niepełnosprawnych są kilka, a czasem kilkanaście razy wyższe niż tych zwykłych – mówi S. Kośnik. To dlatego powstała idea realizacji „dobrego celu”, którego głównym elementem został Wrocławski Rower Spotkań. W 2009 r. udało mu się skontaktować z konstruktorem nietypowych rowerów, Kazimierzem Leśniewskim z Gdańska. Dzięki niemu zbudowano 6-osobowy pojazd integracyjny. – Jest napędzany przez wszystkich w nim siedzących, nogami i ręcznie. Oprócz tego znajduje się w nim silnik elektryczny, by wspomóc osoby słabsze lub te, które w żaden sposób nie mogą pedałować – opowiada.
Przygotowania trwały blisko 2 lata i zakończyły się sukcesem – oddaniem „wehikułu” do użytku 18 czerwca 2010 r. Powstał również specjalny przystanek na skrzyżowaniu ulic Wita Stwosza i Szewskiej, ufundowany przez miasto Wrocław. Pomysł okazał się hitem i w krótkim czasie z przejażdżek po Starym Mieście czy parku Południowym skorzystało bardzo wiele osób, nie tylko niepełnosprawnych. – W kolejnych sezonach było równie dobrze, choć zmieniała się trochę koncepcja. Ograniczyliśmy wycieczki tylko do tych, którzy nie mogą korzystać ze zwykłych rowerów – dodaje S. Kośnik.
Niestety, w tym roku rower nie wyjedzie na wrocławskie ulice. Dlaczego? Wyczerpała się pierwsza pula funduszy przeznaczona na pilotażowy projekt. Zmieniło się również prawo o ruchu drogowym, które przy wykorzystaniu tego typu pojazdów wymaga ich homologacji i badań bezpieczeństwa. – To są bardzo kosztowne rzeczy, które wielokrotnie przewyższają cenę zbudowania kolejnego takiego pojazdu. Rezygnujemy z tej formy, ale zabieramy się za realizację kolejnych projektów.
Wielkie plany
Obecnie trwa wielka zbiórka na dobry cel, która ma zapewnić środki na program aktywizacji osób niepełnosprawnych za pomocą rowerów integracyjnych. – Za zebrane pieniądze chcemy kupić pojazdy dostępne dla szerokiego grona w ramach Wrocławskiego Roweru Miejskiego – mówi K. Jankowski. W planach są tandemy równoległe, czyli dwa bicykle połączone ze sobą kierownicami i hamulcami. Na jednym z nich ma jechać osoba pełnosprawna, a drugi ma być dostosowany do różnych rodzajów niepełnosprawności poprzez odpowiednie siedzenie i wielkość. Ważne jest to, iż oba rowery są osobno napędzane siłą mięśni. – Dzięki zastosowaniu takiego pomysłu dwie osoby mogą jechać obok siebie, mając wzajemny kontakt. Jazda na zwykłym tandemie nie daje takiego komfortu – dodaje S. Kośnik.
To niejedyna idea. Zamiarem pomysłodawców jest również zakup tzw. handbików – rowerów napędzanych rękami. – Po włączeniu tych pojazdów w system miejski każdy wrocławianin mógłby z nich skorzystać – dodaje Krzysztof.
Jak zaznaczają inicjatorzy akcji, zakup sprzętu jest tylko jednym z elementów. Ważna jest bowiem także infrastruktura: przystosowane toalety na trasach czy miejsca, w których będzie można zostawić wózki inwalidzkie na czas trwania wycieczki. Istnieje też potrzeba zapewnienia transportu zainteresowanych osób w wyznaczone miejsca. Na zrealizowanie wszystkiego potrzeba wielu pieniędzy. Stąd pomysł na zbiórkę publiczną i prośba o wsparcie ludzi dobrej woli. Zaangażowani w projekt tłumaczą, że rower jest tylko pretekstem do czegoś więcej. – Zależy nam na spotkaniach i budowaniu relacji. Chcemy też wyciągnąć niepełnosprawnych z czterech domowych ścian i pokazać, że wszystko jest możliwe – dodaje Krzysztof.
Więcej informacji o realizowanych pomysłach oraz o możliwości wsparcia inicjatywy można znaleźć na stronie www.dobrycel.pl.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |