Zdobyli Mount Everest

Dwa lata temu grupa osób niepełnosprawnych intelektualnie "wyruszyła" w wyjątkową podróż, w "Himalaje". Pokonali 200 tys. kilometrów i wiele swoich słabości.

– Uczestnicy wykonują biżuterię i witraże, robią prace plastyczne przy użyciu przeróżnych technik, gotują i pieką. Można by wymieniać bez końca. Proszę mi wierzyć, nasi trenerzy mają niesamowite pomysły, a uczestnicy w tym chętnie biorą udział. Na przykład podczas treningu umiejętności interpersonalnych i społecznych stworzyli samochód z prześcieradła i razem wyobrażali sobie, że jadą na wakacje. We wszystkich działaniach chodzi nam o to, aby uczestnicy trochę usamodzielnili się, zobaczyli, że mogą coś zrobić i nawiązać kontakt ze światem zewnętrznym, który dla wielu osób ograniczał się tylko do czterech ścian ich domów – dodaje.

Zajęcia trwają od poniedziałku do piątku. Nie lada wyzwaniem dla organizatorów okazał się transport. Sam dowóz trwa ok. 4 godzin. – Gdyby jednak nie było tego dowozu, to zdecydowana większość osób nie byłaby w stanie dotrzeć na zajęcia. Mieszkają głównie w miejscowościach, do których autobus nie zagląda wcale, albo robi to bardzo rzadko – przekonuje Jolanta Tajchert. – Nasz bus przejeżdża 2 tys. km tygodniowo. Przez dwa lata to będzie ok. 200 tys. km.

Posmarować kromkę chleba

Przez dwa lata trwania projektu uczestnicy mieli możliwość zobaczyć świat znany im często wyłącznie z telewizji. ZOO w Poznaniu, safari w Świerkocinie, galary w Cigacicach, Park Mużakowski, sanktuarium Matki Bożej Cierpliwe Słuchającej w Rokitnie, pałac w Żaganiu, fabryka czekolady i tropikalna wyspa w Niemczech – to tylko niektóre punkty na mapie dobrze znane uczestnikom projektu. Wspomnienia z tych miejsc są wciąż żywe.

– Nasi podopieczni dwa lata temu mało mieli do czynienia ze światem zewnętrznym, a teraz o wiele mniej już się go boją. Mało tego, oczywiście w miarę swoich możliwości, odważnie do tego świata wychodzą. Przykładem jest Tomasz, który był przekonany, że nigdy nie wsiądzie do autokaru, bo twierdził, że się nie da. Okazało się, że się da. Był z nami w fabryce czekolady, na tropikalnej wyspie i na galerach. Ania z mózgowym porażeniem dziecięcym nauczyła się smarować masłem kromkę chleba. Wcześniej tylko czekała, aż ktoś jej posmaruje. Z kolei Monika nie chciała obierać ziemniaków, bo bała się noża, a teraz chętnie to robi – opowiada koordynator. Przez dwa lata każdy, oczywiście na miarę swoich możliwości, postawił milowy krok. Działania te mają dla nich taką wartość jak zdobycie Mount Everestu.

– Pamiętam, gdy pojawili się tutaj przestraszeni i z poczuciem, że niewiele mogą. Teraz potrafią przyjść i powiedzieć: „Potrzebuję pójść do lekarza, czy mogłabyś mi pomóc umówić wizytę?”. Bierzemy telefon, ja siadam obok, ale już ta osoba wykręca numer, dzwoni i umawia się. Dwa lata temu nie było to możliwe – przekonuje psychoterapeuta Jolanta Laskowska.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg