Strata, osierocenie i żałoba

Co zrobić, gdy umrze ktoś bliski? Jak poinformować? Jak wysłuchać? Jak wspierać? W jaki sposób złożyć kondolencje i co w ogóle można mówić? Czasami w takich sytuacjach po prostu milkniemy. Tymczasem okazuje się, że nie zawsze jest to najlepsze wyjście z sytuacji. Radio Watykańskie rozmawia o tym z ks. Piotrem Krakowiakiem SAC, krajowym duszpasterzem hospicjów.

– Podejmijmy temat z drugiej strony. Co księża mogą powiedzieć na przykład żonie po stracie męża, mężowi po stracie żony, rodzicom po stracie dziecka? Czy nie ma takiej reakcji – jak ksiądz mnie może zrozumieć, skoro on takich rzeczy nie przeżywa? Ks. P. Krakowiak: Oczywiście zawsze jest ta grupa pytań, które wracają. Jak możemy tłumaczyć i radzić coś o życiu rodzinnym, skoro nie mamy rodzin? Jak możemy rozumieć coś o wychowaniu dzieci? Ja myślę, że każdy z nas przeżywa różne straty, również duszpasterze, choćby przechodząc z parafii do parafii. Tracimy naszych bliskich, naszych rodziców, czy kogoś innego, z kim współpracujemy, z kim się przyjaźnimy. Myślę, że przez takie osobiste doświadczenia jesteśmy przygotowani do tego, by mówić o stracie. W tej książce jest też część przeznaczona szczególnie dla duszpasterzy. Jest tam mowa o tym, że tematyka straty, osierocenia i żałoby nigdy nie powinna nam spowszednieć. W parafiach, zwłaszcza dużych, zdarza się prawie codziennie, że ktoś dzwoni i mówi: „przyszedłem załatwić pogrzeb”. To nie może być, w żadnym wypadku, tylko wpis do kartoteki, formalna rozmowa o godzinie ceremonii, o tym, co ile kosztuje, jak i co zorganizować. To ma być okazja, żeby słuchając tej opowieści, choćby tylko zapisując dane o tym człowieku, dowiedzieć się, jaki to był rodzaj śmierci, zobaczyć, jaka dynamika, jakie uczucia towarzyszą tym ludziom, posłuchać. Z rozmów, które przeprowadzam z osobami w żałobie wynika, że często wynoszą one duży żal, albo przynajmniej niedosyt z tej właśnie rozmowy duszpasterskiej, która niestety, na ogół sprowadza się do rzeczy formalnych. Są one oczywiście potrzebne i ważne, ale brakuje elementu obecności, posłuchania, a także pewnej wiedzy, zwłaszcza, kiedy chodzi o zgony trudne, dramatyczne: wypadki, samobójstwa, zaginięcia, śmierć osoby młodej, dziecka. Takie właśnie niespodziewane, dramatyczne śmierci wymagają czasu, żeby porozmawiać z bliskimi zmarłego. Bardzo praktyczna rada to choćby taka, by prosić tych bliskich o opowiedzenie, opisanie pokrótce, kim był zmarły. To dobra praktyka, którą wielu księży stosuje. Myślę, że powinna być jeszcze powszechniejsza. To swoją drogą pomaga też w przygotowaniu homilii pogrzebowej, ale jednocześnie jest pewnym terapeutycznym sposobem posłuchania o tym, co się naprawdę stało, jakie są relacje, jak bardzo i kogo ta strata dotknęła. Zwykle są wymieniane osoby, czy rodzina. Mamy niestety rosnącą liczbę przypadków, że rodzina jest na przykład rozbita, że są małżonkowie i dzieci z pierwszego i z drugiego małżeństwa, że jest tam jeszcze dodatkowy dramat. Są straty, których nie można pokazać wprost i to też jest temat do rozmowy. Zamiast grzmieć o tym, że ktoś był grzesznikiem, i że coś w jego życiu było nie tak, warto właśnie zauważyć dramat i jego uczestników. Na pewno otaczanie ich modlitwą, życzliwością nie oddali ich od Pana Boga, a przecież może tacy ludzie są w kościele pierwszy raz po wielu latach. Może usłyszą to najważniejsze przesłanie Ewangelii, przesłanie miłości, troskliwości, które w tym momencie jest też bardzo konkretnym wsparciem w żałobie. – Wspomniał Ksiądz o zgonach dramatycznych, również samobójczych. One są chyba największym stresem, na przykład dla rodziców. Jak budzić nadzieję w takich sytuacjach?

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg