Swoje miejsce mają tu maleństwa, które nie potrafią mówić, i siwowłosi już weterani, rodziny z wianuszkiem potomstwa i żyjący w pojedynkę. Spotkasz ich wśród bezdomnych i w poprawczaku, na koncercie, w górach i na nartach. Na czym polega fenomen tej wspólnoty?
Obecnie we wspólnocie przyjęło je 108 osób. Warto dodać, że od jakiegoś czasu Hallelu Jah, jako druga z polskich wspólnot, należy do Fraterni – międzynarodowego bractwa charyzmatycznych „wspólnot przymierza”, to znaczy niebędących jedynie grupami modlitewnymi, ale opartych na ściślejszych więzach między członkami. Fraternia ma charakter międzynarodowy, otwarta jest na ekumeniczne kontakty. Opiera się na prawie papieskim i jest związana z watykańską Radą ds. Świeckich. – Dzięki niej mamy kontakt ze wspólnotami z całego świata. Czasem z podziwem słuchamy, jak niektóre z nich zakładają hospicja, szpitale, telewizje. To inspiracja i świadectwo, że można działać z takim rozmachem – mówi T. Piechnik.
Początki Hallelu Jah sięgają Karłowic, wspólnoty „San Damiano”, kolejnych inicjatyw ewangelizacyjnych. Jak tłumaczy Tomek, wspólnota powstała na bazie doświadczenia Ruchu Światło–Życie i Odnowy w Duchu Świętym. – Myślę, że wielu osobom odpowiada taka charyzmatyczna spontaniczność połączona z oazowym poukładaniem – mówi. – Jesteśmy zaangażowani w ewangelizację różnych środowisk. Sporo osób trafia do Hallelu Jah po przeżyciu razem z nami letnich rekolekcji – tam zawiązują się przyjacielskie relacje, można odczuć radość bycia we wspólnocie, doświadczyć, że razem łatwiej jest chrześcijanom „walczyć na froncie”. Zanim wspólnota wypracowała obecny swój kształt, musiała przed laty stawić czoła potężnemu kryzysowi. – Najmocniej przeżywaliśmy go w latach 1995–1999 – wspomina Tomek, będący we wspólnocie od 1992 r. – Było nas na spotkaniach coraz mniej, nastąpił rozłam; niektórzy odchodzili w ogóle, inni – do wspólnot protestanckich. Myślę, że mogliśmy znów rozkwitnąć przez wytrwałość ówczesnych liderów, a zwłaszcza pomoc asystenta kościelnego, ks. Andrzeja Siemieniewskiego – który zresztą do dziś, już jako biskup, towarzyszy nam w drodze. Ci, którzy przetrwali tamten okres, są naprawdę „mocnymi” katolikami. Przeszli przez „ogniową próbę”, przez czas stawiania ważnych pytań, wyjaśniania wątpliwości dotyczących wiary, nauki Kościoła.
Od kołyski po emeryturę
Ludzie trafiają tu w różny sposób – są tacy, których doświadczenie spotkania z Chrystusem wyzwoliło z nałogów, z niewiary albo z chrześcijaństwa „letniego”; jest były Świadek Jehowy. – Niedługo chyba założymy Klub Seniora Hallelu Jah – mówi z uśmiechem Tomek, podkreślając, że wspólnota ma propozycję dla ludzi w każdym wieku. – Jej trzon stanowią rodziny (jest wśród nas 50 rodzin spotykających się w 11 grupach); organizowane są zajęcia dla bardzo małych dzieci, nieco starsze mają szkółkę niedzielną; aktualnie tworzona jest dla chłopców drużyna piłkarska. Dzieci mamy jako wspólnota bardzo dużo, znają się i lubią.
Na odbywające się we wtorki spotkania dla młodzieży przychodzi 30–40 młodych, od szóstoklasistów po uczniów liceów. Mają swoją formację, samodzielnie podejmują już różne przedsięwzięcia, flash moby, ewangelizacje – np. na Górze św. Anny. W tym roku powstaje grupa studencka. Na starszych, oprócz grup małżeńskich, czeka też grupa dla osób stanu wolnego. – Przed wakacjami wyszliśmy z naszymi spotkaniami poza kościół, na dwór, by szerzej dotrzeć do mieszkańców miasta, zaprosić ich do modlitwy. W Hallelu Jah zawsze ważne było wychodzenie do ludzi, na zewnątrz – podkreśla Tomek. – Jednocześnie dbamy o to, co „wewnątrz”. Wspólnota jest domem, rodziną, w której więzi duchowe bywają mocniejsze niż więzi krwi. Jak w każdej rodzinie są i problemy, staramy się jednak pokonywać je w Panu. Naszą nową inicjatywą jest comiesięczny Dzień Wspólnoty, który pomaga jeszcze bardziej zacieśnić więzi. Pielęgnujemy też współpracę z innymi wspólnotami – wiemy, że razem jesteśmy bardziej czytelni. Charakterystycznym rysem Hallelu Jah jest modlitwa uwielbienia – wspólnota jest obdarowana wieloma talentami muzycznymi, jej członkowie należą do zespołów, które grają „na zewnątrz” na chwałę Bożą, choćby słynne „Osiołki”. To oni, „Czterdziestu synów i 30 wnuków jeżdżących na 70 oślętach” śpiewają w jednym z utworów: „Mam wodę i dzban”. Pasuje jak ulał do Hallelu Jah – wspólnota jest jak solidny dzban na „żywą wodę” Ducha Świętego.
Rocznicowe obchody
zaplanowane na sobotę 26 października otwarte są nie tylko dla członków Hallelu Jah. Rozpoczną się o 11.00 w kościele pw. Świętego Krzyża. W programie m.in. nauczanie (11.30), uwielbienie (12.00), prezentacja wspólnoty (15.00) i Msza św. (16.00).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |