- To są nasze słoneczka - uśmiecha się Barbara Zelik. - My zaś dla nich jesteśmy albo rodzicami, albo babciami. Relacje między młodymi wolontariuszami a pacjentami często przybierają wręcz rodzinny charakter. Dzieli ich kilkadziesiąt lat, za to łączy bardzo wiele. Przede wszystkim przyjaźń.
Kiedy w sandomierskim Domu Pomocy Społecznej po raz pierwszy pojawili się uczniowie I Liceum Ogólnokształcącego Collegium Gostomianum, już nikt nie pamięta. Jako pierwsza zaczęła tam przyprowadzać młodzież nieżyjąca już Barbara Fijałkowska, polonistka. – Po jej odejściu my przejęłyśmy pałeczkę – wyjaśnia Małgorzata Proć, nauczycielka z I LO. – Zauważyła, że to, czego najbardziej potrzeba mieszkańcom domu pomocy, to obecność, rozmowa i zainteresowanie ze strony drugiego człowieka. Wykorzystując te doświadczenia, dyrekcja DPS zrealizowała dwa projekty, dofinansowane przez Urząd Miasta Sandomierza oraz marszałka świętokrzyskiego, łączące pokolenia.
Takie jest życie
Przedszkole nr 5 w Tarnobrzegu nawiązało współpracę z Zakładem Pielęgnacyjno-Opiekuńczym zaraz po jego powstaniu, czyli bez mała 14 lat temu. – Nie wyobrażałam sobie, byśmy, skoro sąsiadujemy przez ulicę, nie nawiązali bliższych kontaktów z lecznicą – mówi Wanda Kozak, dyrektor Przedszkola nr 5. – W ZPO jesteśmy obecni przez cały rok, organizujemy uroczystości, przedstawienia z okazji świąt Bożego Narodzenia, Wielkiej Nocy, obchodów państwowych, ale również na przykład... nadejścia wiosny. W marcu zawitamy do pacjentów zakładu z wiosennym programem. Wizyty w ZPO pozwalają dzieciom zdobyć nowe doświadczenia. Nie jest to dla nauczycieli łatwe zadanie, ale – jak sami zauważają – bardzo potrzebne maluchom. – Chodzi o to, by wiedziały, że obok ludzi zdrowych są osoby chore, niepełnosprawne, poruszające się na wózkach i że z pewnością spotkają się z takimi sytuacjami w swoim życiu – podkreśla W. Kozak. – Nie wolno dzieci izolować od cierpiących, którzy są przecież integralną częścią społeczeństwa. Odwiedziny w zakładzie pozwalają im na zapoznanie się ze środowiskiem chorych, a także na obycie się z niepełnosprawnością. Dowiadują się, że są ludzie potrzebujący pomocy, wsparcia, ale przede wszystkim szacunku. I na wpajanie szacunku dla osób starszych kładziemy bardzo duży nacisk.
Te same idee przyświecają kadrze Katolickiego Przedszkola im. św. Józefa, działającego przy parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tarnobrzegu. – Chcemy dzieciom pokazać różne wymiary życia, przecież i przed nimi może stanąć konieczność zmierzenia się z chorobą lub śmiercią kogoś bliskiego – mówi Krystyna Wrońska, dyrektor ds. pedagogicznych placówki. – Wbrew obiegowym opiniom, że kwestie cierpienia, śmierci są dla dzieci zbyt trudne, sądzę, że one – na miarę swojego wieku i na swój sposób – rozumieją je. Ponadto odwiedziny w Hospicjum Ojca Pio działającym przy naszej parafii uczą je empatii i zrozumienia dla pewnych ograniczeń będących efektem chorób czy nieszczęśliwych wypadków. Ale odwiedziny maluchów w hospicjach to przede wszystkim czas radości, ekscytacji dla nich i dla pensjonariuszy. – To jak powiew świeżego wiosennego powietrza – cieszy się Barbara Zelik, jedna z podopiecznych ośrodka. – Robi się wówczas kolorowo, gwarno, po korytarzu niesie się ten radosny dziecięcy szczebiot. Dla maluchów każdy występ poza murami przedszkola to duże wydarzenie. Przed kilkoma dniami dzieci z „piątki” wystawiły w Zakładzie Pielęgnacyjno-Opiekuńczym jasełka, które wzbudziły prawdziwy aplauz wśród publiczności. Dwukrotnie zaś swoim jasełkowym przedstawieniem zabawiały babcie i dziadziów maluchy z „katolika”. – Ponieważ mamy ponad 130 dzieci, postanowiliśmy zorganizować dwa spotkania – jedno dla babć i dziadziów naszych wychowanków i drugie dla wszystkich seniorów, nie tylko z parafii na os. Serbinów, ale z całego Tarnobrzega – mówi K. Wrońska.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |