Dmuchawce, latawce, praca

Puszczanie latawców we Lwówku Śląskim to nie tylko zabawa. To walka o normalne życie dla niepełnosprawnych.

– W nowych budynkach Caritas w Szklarskiej Porębie będą prowadzone usługi cateringowe. To przedsięwzięcie umożliwiło zatrudnienie kolejnych 8 osób niepełnosprawnych z pierwszą i drugą grupą oraz 3 osoby obsługi. W ZAZ obecnie pracuje 39 osób niepełnosprawnych oraz 14 osób obsługi – wylicza Zbyszek Musiał z Jeleniej Góry. W Lwówku Śląskim jednak ciężko o powołanie takiej instytucji. – Co możemy robić? Może catering? Ale wówczas musiałbym zejść do cen poniżej wartości wytworzenia. I wtedy dopiero byłbym konkurencyjny, ale wywołałbym wojnę z okolicznymi przedsiębiorcami. Być może nawet doprowadziłbym niektórych do bankructwa. To małe środowisko, takie działanie przyniosłoby więcej szkód niż pożytku – ocenia Krzysztof Wróblewski. 

Jednak samo powołanie firmy nie jest wybawieniem. Okazuje się, że niepełnosprawny musi dostać orzeczenie, iż może podjąć taką pracę w ZAZ. Jeśli już takie orzeczenie otrzyma, musi zrezygnować z uczęszczania na warsztat. I tu jest olbrzymie ryzyko – jeśli osoba niepełnosprawna nie sprawdzi się w Zakładzie Aktywności Zawodowej, nie może już wrócić do WTZ. – Mieliśmy takiego podopiecznego. Nie poradził sobie w pracy. Można powiedzieć, że z dnia na dzień wylądował na bruku, bez pieniędzy i z kończącą się rentą. Takich sytuacji boją się rodzice naszych podopiecznych. Lepiej mieć rentę i uczęszczać do nas, niż narazić się na niepewność jutra – opowiada Dorota Blachowska z WTZ w Legnicy.

Firma firmie nierówna

W teorii osoby z warsztatów nie są jednak skazane tylko na zakłady aktywizacji. W teorii. W większości przypadków osoby te mają normalne prawa obywatelskie, mogą więc otwierać działalność gospodarczą. Możemy sobie jednak wyobrazić ich umiejętność poruszania się w gąszczu polskiego sytemu prawnego bądź podatkowego. Dobrym przykładem osoby, która wybija się na tle pozostałych podopiecznych lwóweckiego zakładu, jest Tadzik, starosta grupy. Złożył dokumenty na dofinansowanie otwarcia własnej działalności polegającej na odlewaniu gipsowych dzieł. Ale Tadzik ma „tylko” niepełnosprawność fizyczną, bo nie widzi od kilku lat. Intelektualnie jest zupełnie zdrowym młodzieńcem. – Oczywiście o sukcesie będę mówił, kiedy już otrzymam pieniądze. Wówczas wystartuję z własną działalnością. Do świąt wielkanocnych powinna być odpowiedź. Ale po cichu wierzę, że to już tylko kwestia formalności – mówi Tadeusz. Obecnie na takie otwarcie państwo daje ok. 46 tys. zł. Jest więc o co się starać. 

Takich osób, które są w stanie poradzić sobie w gąszczu papierów, jest jednak na warsztatach garstka. Chociaż bardziej prawdziwe będzie stwierdzenie, że właściwie nie ma ich w ogóle. Wyjściem z sytuacji może być po prostu zatrudnianie poszczególnych niepełnosprawnych przez zwykłe zakłady pracy bądź firmy prywatne. Od marca PFRON płaci tyle samo za miejsce pracy niepełnosprawnego zarówno w zakładach pracy chronionej, jak i na normalnym rynku. Do tej pory zwykłe firmy otrzymywały o wiele mniej pieniędzy. Teraz powstała więc zachęta, aby jednak pomyśleć o niepełnosprawnych. Ale na to potrzeba otwartości właścicieli firm. Można ją budować np. poprzez puszczanie latawców. Śmieszne? W takich sytuacjach to chyba jedyne wyjście.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg