Najpierw siadają przed ikoną krzyża, a potem rozmawiają przy herbacie. O Biblii, czyli o swoim życiu.
Jest trzeci czwartek miesiąca. Rozmawiamy na Zandce, tuż przed spotkaniem dla kobiet. Spotykają się tu od października i związane są z duchem Taizé, bo stamtąd też się wzięły. Na przełomie czerwca i lipca ub.r. Agnieszka Stańczyk była tam po raz czwarty, Lidia Urbaniak pierwszy. – To było dla mnie niesamowite przeżycie i odkrycie, jak dotarcie do źródła – wspomina. Niedługo po powrocie przyszła do niej Agnieszka i powiedziała krótko: koniec leniuchowania, trzeba coś zrobić.
Zrozumiały się w sekundę. Na południu Francji, w ekumenicznej wspólnocie braci, dotarło do niej, że trzeba iść dalej. – Pobyt tam to dla mnie takie luksusowe wakacje, kiedy odpoczywam, uczę się, myślę o Panu Bogu. Tam też zrozumiałam bardzo mocno, że te wakacje już się kończą, a Bóg chce ode mnie czegoś więcej – wspomina. Postanowiła pójść za tym poruszeniem. Chociaż obie są z Gliwic, od razu wiedziały, że powinno to być związane z parafią Ducha Świętego w Zabrzu. Znaną im, ponieważ jej proboszcz, ks. Klaudiusz Szymroszczyk, organizuje coroczne wyjazdy do Taizé.
Taizé jest dla wszystkich
- Pomysł był taki, żeby w grupie spotkały się dziewczyny, które przekroczyły próg dla dorosłych wyznaczony w Taizé, czyli 35 lat. Kobiety dojrzałe, z pewnymi już doświadczeniami. Ale wyjątki są możliwe – śmieje się Agnieszka Stańczyk. – Jeśli ktoś młodszy przyjdzie i poczuje, że to miejsce jest dla niego, może do nas dołączyć – dodaje. Przy okazji zaznacza, że Taizé wcale nie jest tylko dla młodych ludzi, jak często się uważa. – Przyjeżdżają tam osoby nawet po osiemdziesiątce. To jest miejsce dla każdego. Dorośli mają swoje grupy i zajęcia, osobne, skierowane do nich rozważania biblijne – podkreśla. Od początku wiedziały, że ma to być wspólnota kobiet. - Chcemy, żeby była wsparciem dla nich. Żebyśmy się tu wzajemnie rozumiały. Żeby to było miejsce, gdzie kobiety mogą się spotkać i wyjść w trochę lepszym humorze, niż przyszły - mówi.
- Na co dzień kobiety często borykają się z różnymi problemami, są mocno dociążone - i te, które pracują zawodowo, i te, które zajmują się domem. Mają mniejsze niż mężczyźni możliwości, żeby gdzieś wyjść. Nawet mentalnie mniej są na to gotowe – dodaje Lidia. Dlatego niedawno zrobiły sobie wspólny jednodniowy wyjazd do Krakowa. Teatr, muzeum, potem kawa. Nawet te, którym nie bardzo chciało się jechać, wróciły zadowolone z tego, że pozwoliły sobie na ten czas tylko dla siebie. Uczą się od siebie nawzajem Spotykają się od października. Grupa jest kilkunastoosobowa.
- Część przyjeżdża z Gliwic, to kobiety bardzo aktywne zawodowo, z rodzinami, dziećmi. Kobiety z tej parafii w większości są trochę od nas starsze, już poza tą główną aktywnością zawodową. I czasem z poczuciem odsunięcia na boczny tor. Wiele się od nich uczę doświadczenia życiowego i odwagi w mierzeniu się z bardzo trudnymi sytuacjami – tłumaczy Agnieszka Stańczyk, która jest radcą prawnym. - Wprowadzają też dobrą, ciepłą atmosferę. I trudne doświadczenia, o których czasem opowiadają, przypominają nam o tym, co mówi Biblia, że drogi, które Pan Bóg dla nas wybiera, a których sami byśmy nigdy nie wybrali, są tymi właściwymi. Każda z nas ma własną historię. Chociaż są tak różne, to widzimy, że plany i zamysły Boże są w życiu każdej z nas - dodaje Lidia Urbaniak, dyrektor Gliwickiego Centrum Rehabilitacyjno-Edukacyjnego. - Dajemy sobie nawzajem przekonanie, że niezależnie od tego, w jakim punkcie życia jesteśmy, każda z nas, jeśli otworzy się na Boga, może się z Nim spotkać – mówią. Najpierw zbierają się w kościele na modlitwie w duchu Taizé, śpiewając kanony i medytując fragment słowa Bożego przed ikoną krzyża. Potem siadają przy herbacie i cieście. I rozważaniu biblijnym.
- Te spotkania uczą nas pokory wobec sytuacji, które nam wszystkim się przydarzają, a także wobec Biblii i każdego zdania, które w niej jest. Które ma w sobie tyle treści i dla każdej może mieć inne znaczenie - mówi Lidia Urbaniak, która w czasie przygotowującym do świąt postawiła grupę przed pytaniem, dlaczego Jezus Chrystus musiał umrzeć. A Agnieszka Stańczyk zachęcała, by był to czas posiedzenia przy Jezusie w Ogrójcu. Po to, żeby w poranek wielkanocny spotkać Zmartwychwstałego. I żeby nie był to jedyny taki poranek. - W Taizé tak mocno podkreśla się, żeby zmartwychwstaniem żyć codziennie. Budzimy się i mamy przeżywać ten dzień z myślą, że Pan Jezus zmartwychwstał. Z tego czerpać siły, bo żyjemy w czasach, kiedy On jest zmartwychwstały – dodaje.
Spotykają się w trzeci czwartek miesiąca. Rozpoczynają modlitwą o 18.15 w kościele na Zandce.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |