Są, gdy On tam stoi

– To, co robię, jest służbą Bogu. Chcę być narzędziem w Jego ręku – przekonuje Marta Sawicka, która od 34 lat prowadzi w swoim mieszkaniu kuchnię dla ubogich.

Siostra jak promień słońca

Jezusa w najsłabszych widzą też dwie inne kobiety – kruche ciałem, lecz wielkie sercem i duchem – wyróżnione w samarytańskim plebiscycie, które swoim życiem budują Janowi Pawłowi II najpiękniejszy, bo żywy pomnik. Pierwsza – s. Bożena Leszczyńska OCV – całe swoje życie oddaje chorym dzieciom. Druga – Marianna Machlowska – służy osobom starszym i chorym.

Pani Basia siostrę Bożenę poznała 19 lat temu, gdy jej córka Kinga trafiła do szpitala w Prokocimiu, na oddział hematologii i onkologii. Po rocznej walce z chorobą dziewczynka odeszła. – Bożenka była dla nas ogromnym wsparciem. Najpierw towarzyszyła nam w chorobie Kingi. Potem, gdy wydawało się, że życie straciło sens, pomogła przetrwać i wzmocniła naszą wiarę. Dostaliśmy od niej piękną kartkę. Pisała, że prosi o wsparcie dla nas Matkę Bożą, bo Ona najlepiej rozumie ten ból. Prosiła, żebym smutek oddała Bogu, bo dzieci są Jego szczególnymi ulubieńcami, a Kinga na pewno jest już przy Nim, jest szczęśliwa i kiedyś znowu ją spotkam – opowiada i dodaje, że przyjaźń rodziny z siostrą trwa do dziś.

Posługa s. Bożeny w szpitalu dziecięcym rozpoczęła się w Warszawie, gdy wstąpiła do Zgromadzenia Małych Sióstr Jezusa. – To właśnie tam, w oczach ciężko chorych, bezbronnych dzieci, doświadczających cierpienia i samotności, ujrzałam Jego oczekiwanie na moją miłość, ujrzałam Oblicze Dzieciątka Jezus i jednocześnie Oblicze Jezusa ukrzyżowanego. Jego słowa: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”, stały się moją codzienną dewizą – mówi. Później była wolontariuszką w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie, przeszła też poważną operację serca. – Ofiarowane mi przez Boga nowe życie, wymodlone także przez chore dzieci, zaowocowało otrzymaniem pracy w szpitalu w Prokocimiu i decyzją o podjęciu indywidualnej formy życia konsekrowanego, by móc całkowicie poświęcić się służbie cierpiącym – wyznaje s. Bożena. Od tej pory jest przy chorych dzieciach non stop – czyta im bajki, ociera łzy, dodaje sił, a czasem tylko trzyma rękę pod głową, bo więcej nic już nie da się zrobić. Ludzie, którzy ją poznali, mówią: „To dobry duch szpitala, jasny promień słońca i nadziei, anioł chodzący po ziemi, którego dobroć leczy każdą ranę...”. –

Dla rodziców, którzy stracili dziecko, często jestem jego dobrym wspomnieniem. Dzięki Kindze, Krzysiowi, Justynce, Adamowi, Natalce i wielu innym Aniołom, które niewidzialnymi skrzydłami potrafią człowieka z człowiekiem połączyć, staję się cząstką ich rodzin. Ciężko chory na serce Krzyś nie myślał o sobie, lecz martwił się, że jego mama w wypadku straciła jedyną siostrę. Prosił mnie, byśmy się zaprzyjaźniły, bo wtedy mamie będzie lżej... – wspomina s. Bożena.

W chorych dzieciach dostrzega też specjalnych wysłanników Boga na ziemię. – One widzą więcej, są bardzo dojrzałe i mają wielką wiarę. Przekazują dorosłym prawdy, których nie wyczyta się w książkach. Wskazują na Boga i niebo. Nie rozumiem ich cierpienia, ale wierzę, że ono zbawia świat. Tak jak cierpienie Chrystusa na krzyżu. One naprawdę Jezusowi pomagają go dźwigać. Kilkunastoletni Jakub powiedział mi, że z lękiem patrzy na to, co dzieje się na świecie – wojny, zbrojenia, i dlatego swoje cierpienie Bogu ofiaruje, bo może w ten sposób ocali czyjeś życie – opowiada. Siostra często przyjaźni się też z dziećmi, które odzyskały zdrowie, i tymi, które wciąż walczą, choć nie są już w szpitalu. – Przez chorobę nie mogłam przyjąć bierzmowania w swojej parafii, a bardzo mi na tym zależało. Gdy s. Bożena zjawiła się na moim oddziale, od razu powiedziałam jej o tym i jeszcze tego samego dnia kapelan szpitala udzielił mi tego sakramentu. Głęboko wierzę, że to właśnie dlatego przeszłam przez najgorsze i dalej się trzymam. Z siostrą Bożenką cały czas mam kontakt, jest dla mnie dobrem chodzącym i aniołkiem kochanym – mówi Justyna, która siostrę poznała 3 lata temu.

– Siostra Bożena jest jednym z silnie świecących promieni Bożego miłosierdzia względem cierpiących – podsumowuje ks. Lucjan Szczepaniak SCJ, któremu samarytanka pomaga w pracy kapelana jako asystent pastoralny, a od niedawna także jako nadzwyczajny szafarz Komunii św.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg