„Boże, z Twoich rąk żyjemy, Choć naszemi pracujemy, Z Ciebie plenność miewa rola, My zbieramy z Twego pola” – tę pieśń dawni mieszkańcy Polesia śpiewają do dziś, i to nie tylko dziękując za zbiory.
Bez serca nie wyjdzie
Co rządzisz ziemią i niebem,
Opatrz dzieci Twoje chlebem.
Ty nam daj urodzaj złoty.
My Ci dajem trud i poty.
Na szczęście niektórzy dawne tradycje ożywiają na nowo. Eugeniusz i Joanna Niparkowie z Białkowa sami pieką chleb i swoimi umiejętnościami dzielą się przy różnych okazjach. Jak za dawnych lat bywało, także i tu podstawą jest zakwas. – Zakwas robi się ze skórki chleba żytniego, mąki żytniej, odrobiny drożdży i wody. To wszystko musi 3 dni pracować – tłumaczy Joanna Niparko. – Z gotowego zakwasu robimy rozczyn, dodajemy wodę, potem kwaśne mleko albo maślankę i mąkę żytnią. To musi popracować 12 godzin. Po tym czasie przystępujemy do wyrabiania ciasta chlebowego. Później dodaje się już tylko mąkę żytnią i sól. Po wyrobieniu swoistej gęstości wykładam ciasto do foremek uprzednio wysmarowanych smalcem, tak 2/3 foremki, bo ciasto musi urosnąć. A w końcu wkładamy chleb na godzinę do pieca, który musi być odpowiednio nagrzany. Po wyjęciu wykładam chleb odwrotnie i roszę go wodą, żeby skórka zmiękła. Po 15 minutach obracamy i również zwilżamy wodą. Potem już tylko musi przestygnąć i można jeść. Taki chleb może do 2 tygodni leżeć owinięty w lnianą ściereczkę i nie wyschnie. W czasie pieczenia ważna jest mąka, piec, naczynie i jeszcze jedno, chyba najważniejsze w przepisie. Trzeba włożyć w to serce i radość ducha. Bez tego chleb nie wyjdzie – dodaje.
Tworzą żywy skansen
Niech Cię, Panie, wszystko chwali.
Ty chciał, byśmy pracowali.
Podlegli Twemu wyroku,
Pracujemy w świt do zmroku.
Pan Eugeniusz prowadzi z żoną gospodarstwo ekologiczne. – Uprawiamy m.in. żyto, owies, grykę, proso. Mamy 2 krowy mleczne, co teraz jest wielką rzadkością. Śmiałem się, że jak kupiłem druga krowę, to pogłowie mlecznych krów w Białkowie wzrosło o 100 procent – śmieje się Eugeniusz Niparko.
– Poza tym walczymy z naszym państwem, żeby to, co powstaje w naszym gospodarstwie, można było od razu przetworzyć i sprzedać, np. w postaci chleba, kiełbasy czy sera. A tymczasem żeby sprzedawać chleb, musiałbym zarejestrować piekarnię, a my chcemy to robić z przyjemności i z doskoku – dodaje. Gospodarz z Białkowa również ubolewa nad faktem, że dziś coraz mniej osób szanuje chleb.
– W tej chwili mamy niby czasy dostatku i jedzenia nie brakuje, ale z drugiej strony nie szanujemy tego jedzenia. Chleb dziś jest poniewierany. Zaczęliśmy się zastanawiać, z czego to wynika, raz, że jest za tani i ludzie nie znają trudu, jaki wiąże się z jego powstaniem, a dwa – z podłej jakości, pełnej chemicznych ulepszaczy – zauważa pan Eugeniusz. – Stąd pomysł Towarzystwa Miłośników Polesia na imprezę „Od ziarenka do bochenka”. Poprzez nią chcemy pokazać drogę chleba i trud wielu rąk. Chcemy tu, w Białkowie, tworzyć taki żywy skansen. Jest już izba pamięci i stara stodoła, a docelowo ma powstać cała zagroda poleska, w której na czas imprez będą zwierzęta – dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |