W tej szkole nie było ani jednej dyni. Żadnej upiornej dekoracji. To dzięki współpracy wszystkich: pani dyrektor, nauczycieli, katechetów, księdza, rodziców, a zwłaszcza dzieci, które zabrały się do pracy, żeby przygotować wielkie święto.
To jest brzydkie
Warto zawalczyć o utrzymanie polskiej kultury, kiedy importowani Dracule i Frankensteinowie wędrują po ulicach i pukają do domów. Są to niejednokrotnie te same dzieci, które nazajutrz służą przy ołtarzu do Mszy św. Toteż niektórzy rodzice czują rozgoryczenie, że ich dzieci, chcąc przeżyć tego dnia coś ciekawego, jako jedyną alternatywę mają przyłączenie się do pochodów truposzy.
– W naszej szkole zaproponowano popołudniową zabawę w stylu zombie – mówi Monika Ziętek z Białogardu. – Szkoda. Moje dzieci po prostu nie biorą w tym udziału. Nie muszę im zakazywać, rozmawiamy o tym, że jesteśmy chrześcijanami, którzy wierzą w świętość osób, a nie w jakieś zombiaki. Jej syn Kacper, który jako malec skakał po domu z szabelką i wypowiadał wojnę pluszakom, tym razem nie żałuje, że nie był na balu, na którym na pewno miałby okazję podokazywać. – To jest brzydkie i wcale mi się nie podoba. Przypomina coś złego, diabła – powiedział Kacper.
Pani Joanna z podkoszalińskiej wioski z przykrością przyjęła informację, że w gimnazjum, do którego uczęszcza jej córka, uczniowie mają przyjść przebrani za stwory z horrorów. – Córka zakomunikowała mi, że w piątek nie chce iść z tego powodu na lekcje. Odpowiedziałam jej: jeśli w szkole ma być świętowanie Halloween, to nie ma sprawy, nie musisz iść. W końcu poszła, tyle że bez przebrania. Ale to było tylko wyjście awaryjne. Lepiej żeby w szkole działo się coś pozytywnego – mówi pani Joanna.
Zafascynować świętością
Przestraszyć kogoś na niby, zapukać do drzwi z hasłem „cukierek albo psikus”, zajadać się po drodze słodyczami – to pociąga dzieci w Halloween. Jednak chrześcijańskie dzieci nie muszą być tego dnia poszkodowane. Przeciwnie, mają jeszcze większy powód do barwnego korowodu, trzeba tylko stworzyć sposobną okazję. I nie musi to być tylko zwiewne przebranie aniołka. Może być święty z krwi i kości: Maksymilian Kolbe w pasiaku oświęcimskim, Jan Chrzciciel ze śladami męki, św. Agata z wiankiem dziewictwa, które przypłaciła życiem.
– Święta Agata była sycylijką – opowiada o swojej patronce Olimpia. – Nie chciała wyjść za mąż za poganina, dlatego obcięto jej piersi. Wtedy powstało trzęsienie ziemi i cesarz zorientował się, że to jest to Boży gniew. W końcu rzucono ją na rozżarzone węgle. To nie jest cukierkowa mdła opowiastka, przeciwnie, to historia męczeństwa. A jednak na twarzy Olimpii nie widać chorobliwego epatowania krwawą sensacją. – Miała straszne życie – podsumowuje piątoklasistka – ale nie wyparła się Boga. Poznałam ją i teraz jest dla mnie wzorem.
W całej dyskusji o anglosaskim Halloween warto zachować właściwe proporcje. Pochody trupów, jakkolwiek nie byłyby nagłośnione i odrażające, to tylko incydent wieczoru 31 października. Nazajutrz miliony Polaków pielgrzymują do grobów swych bliskich: z kwiatami, światłem świec, z modlitwą. Siła tradycji. Polskiej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |