– Pani Maria to cudowna, otwarta, pełna miłości i troski kobieta. Czasami czuję się, jakbym miał dodatkową babcię – mówi z przekonaniem wolontariusz i maturzysta Kacper Wdowczyk.
Radości i troski
Wiele z tych dzieł PZC kontynuuje do dziś. Przede wszystkim wspiera ubogich żywnością. Pieniądze na działalność parafialna Caritas czerpie głównie ze zbiórek pod kościołem w każdą trzecią niedzielę miesiąca, ze składek Grona Wspierających Ubogich oraz z puszki znajdującej się w kościele. – Niestety jest coraz gorzej. Ludzie ubożeją i mniej dają. Oczywiście nie można się załamywać, bo ludzie dzielą się tym, co mają. Jeden pan daje mi zawsze 100 zł i co miesiąc na niego czekam. Ciągle mówi, że w tych puszkach są za małe otwory, bo ten banknot nie chce wejść – śmieje się pani Maria. – Przez 10 lat korzystaliśmy z europejskiego programu wspierania ubogich PEAD. Wydawaliśmy po 13–14 ton żywności rocznie. Niestety, program skończył się, choć naprawdę bardzo by się przydał. PZC robi jednak, co może, i korzysta ze wsparcia Urzędu Miasta. Dzięki temu udaje się w każdą środę wydawać żywność.
– Oczywiście uczestniczymy w każdej diecezjalnej akcji, zbiórkach żywność przed Wielkanocą i Bożym Narodzeniem, a także w akcji „Z uśmiechem do szkoły”. Organizujemy parafialne festyny, robimy paczki dla dzieci, uczestniczymy w rekolekcjach i szkoleniach – wylicza wolontariuszka Bogumiła Kurasiewicz. – Pomagamy też chorym i potrzebującym, gdy trzeba, zanosimy żywność na miejsce. Czasem nawet płacimy rachunki za światło, czynsz lub wykupujemy leki. Sytuacje są bardzo różne – dodaje. Obecnie głogowska Caritas pomaga 300 rodzinom. – Coraz trudniej wszystkich wspierać, bo coraz więcej ludzi przychodzi, a pieniędzy nie przybywa – zauważa wolontariuszka Anna Chabior. – Oczywiście, bywa różnie i każdy może nas oszukać, korzystając z pomocy, której wcale nie potrzebuje, ale wielu ludzi jest bardzo uczciwych. Spotkałam jedną z naszych podopiecznych i pytam: „Dlaczego pani już do nas nie przychodzi po pomoc?”. Odpowiedziała mi: „Stanęłam na nogi”.
Ktoś mi zaufał
Pani Maria pomaganie ma we krwi. Choć skromnie zaznacza, że po prostu lubi to robić. – Całe moje życie jest skierowane gdzieś w stronę biedy. Tak było, gdy pracowałam w ośrodku szkolno-wychowawczym, tak jest i teraz. Tak Bóg jakoś pokierował tym wszystkim. I cieszy to, gdy ktoś przyjdzie po prostu, uśmiechnie się i podziękuję. Więcej od ludzi słyszymy dobrych niż złych słów. Czasem przyjedzie ktoś pijany. To mówimy, żeby najpierw wytrzeźwieć. Ile razy ktoś czekał na pobliskiej ławce i dopiero na końcu, jak wytrzeźwiał, przyszedł wziąć produkty. Nie wystarczy dać chleb, cukier, rybę czy mielonkę, ale ważne jest też dobre słowo, bo trzeba być człowiekiem – mówi pani Maria. – Potrzebujący jest czasem brudny, nieładnie pachnie i czasem jest nietrzeźwy, ale staram się w nim widzieć zawsze dobro. Wiara mi w tym pomaga. Bo bez tego ani rusz – dodaje.
I jeszcze jedna ważna rzecz: Caritas wspiera również młodzież. Od 2003 roku fundowane są stypendia dla zdolnych z ubogich rodzin. Obecnie takie wsparcie dostają 4 osoby, a piąta jest stypendystą programu „Skrzydła”. To 18-latek i maturzysta Kacper Wdowczyk, który otrzymuje dofinansowanie już czwarty rok. Jego pasje to: historia, literatura, teologia, nauki przyrodnicze. – Program „Skrzydła” daje mi ogromne możliwości rozwoju nie tylko intelektualnego, ale także duchowego i społecznego. Dofinansowanie wyjazdów, rekolekcji i niektórych zakupów to spore odciążenie dla domowego budżetu. Daje mi to poczucie, że ktoś mi zaufał, dał szansę i wierzy we mnie. Dzięki temu wsparciu ja również mam siłę do pomocy innym: dobro, które darczyńca przekazuje, owocuje – zaznacza ministrant i wolontariusz Caritas. – Mam dobry przykład, bo Parafialny Zespół Caritas jest prowadzony profesjonalnie, z wielką miłością, szacunkiem i heroicznym poświęceniem dla każdego człowieka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |