O męskich i bożych sprawach z Wojciechem Sztrekerem, pomysłodawcą projektu „Wiara w biznesie” rozmawia ks. Włodzimierz Piętka.
Ks. Włodzimierz Piętka: Wiele dyskusji w Płocku wywołała akcja bill- boardowa na temat konkubinatu i przykazania „Nie cudzołóż”. Co Pan sądzi o tej akcji?
Wojciech Sztreker: Myślę, że ta kampania nie była do końca przemyślana. Konkubinat jest dziś ważnym i delikatnym tematem, w którym nie powinno być kompromisów. Ale to nie znaczy, że mamy osobom żyjącym w takiej sytuacji stawiać dodatkowe bariery. Myślę, że jest to akcja skierowana do tych, którzy mają z tym problem, ale należało bardziej pokazać, że małżeństwo jest czymś pięknym, że jest bliskością, odpowiedzialnością, a wtedy te osoby same by się tym zainteresowały. Rozumiem przesłanie i ważki temat, ale w takich sytuacjach trzeba mieć więcej wyczucia. Kto grał w tenisa, wie, co to znaczy grać siłą przeciwnika: wtedy nie potrzeba dużo wysiłku, tylko należy odpowiednio się ustawić, żeby return był bardzo silny i przyniósł efekty – myślę tu o reakcji i innych billboardach, które się pojawiły w Płocku. Szkoda, że w tych billboardach nie ma pozytywnego przesłania. Pamiętajmy, że billboard bardzo mało mówi, on krzyczy. A powinniśmy jak najczęściej wychodzić od obrazu Ojca miłosiernego, który wyciąga ręce do powracającego marnotrawnego syna.
Inspiracją w Pana działaniach i w projekcie: „Wiara w biznesie” jest wyraźna figura mężczyzny, ojca. Ale dzisiaj właśnie z męskimi relacjami mamy problem…
Zawsze wychodzę od oczywistego stwierdzenia, że żyjemy, wychowujemy się i patrzymy na świat w środowisku bliskich nam osób. Tak też buduje się nasza wiara: ich wartości i postawy przenosimy na relacje z Bogiem. Dlatego ojciec ziemski jest drogą, która prowadzi do Ojca niebieskiego, którego nie widzimy. Ale tu pojawia się problem, bo nasze męskie relacje bywają trudne. Jeśli nie umiemy tych relacji przepracować i pogłębić, to wtedy będziemy je zastępować jakimiś żałosnymi zamiennikami, które od męskości oddalają. Jak jest ważne, aby odnaleźć męskość we wzorze kogoś bliskiego, np. ojca, dziadka. Świadectwo mężczyzny jest silne we wszystkim, co robi, dlatego wzorce są tak ważne. Nawet jeśli ta nasza ojcowska bliskość układała się niełatwo, to i tak powinniśmy budować te relacje na podstawie tych znajomości, które są bardziej pozytywne, ale na pewno nie uciekać od męskości. A wtedy wartości w naszym życiu będą zachowane. Bieganie za nowinkami, chwilowymi uciechami, nowymi modelami samochodów to raczej znak dziecinności niż męskości.
A kim jest mężczyzna wierzący w Pana Boga?
Mieszkam w Płocku i zawsze budującą mnie prawdą jest Boże miłosierdzie. To jest konkret, którego się trzymam. Bo mężczyźnie potrzeba konkretu. Potrzeba, abyśmy zobaczyli w sobie wewnętrzną spójność. Nasze działanie powinno być konkretne i silne, bo wtedy służy podejmowaniu decyzji. Z punktu widzenia wiary bardzo ważne w tym momencie jest również zawierzenie Bożemu Miłosierdziu.
Dlaczego więc tak mało mężczyzn w Kościele? Co Kościół mógłby im zaproponować, aby ich bardziej przyciągnąć?
Mężczyzna musi być czymś zajęty, musi być ciągle w działaniu. Jeżeli nie odnajdzie tego działania w Kościele, to świat go pochłonie. Tam jest on ciągle aktywny, widzi zmiany. Mężczyzna nie lubi bezczynności. Może jest jakaś luka w propozycji, którą składa Kościół. Chodzi też o zrozumienie, że nasza modlitwa to jest nasza codzienność, aktywność, to nasz stosunek do ludzi. Moja modlitwa wyraża się moimi czynami, aktywnością. Praca św. Józefa i jego milczenie, o których mówi Ewangelia, były wyrazem jego męskości, wiary i modlitwy. W tym, co robimy, jesteśmy konkretni. Przeżywamy dylematy i emocje, ale działamy. Modlitwa jest działaniem, zawierzeniem, czynem.
Wiem, że jest Pan czcicielem św. Józefa. Co pociąga mężczyznę do tego świętego?
Pojechałem specjalnie do Krakowa, aby zobaczyć tam szczególny obraz św. Józefa w kościele sióstr bernardynek. Spotkałem tam również wspólnotę Mężczyzn od św. Józefa. Zrozumiałem, że jest to postać, która ma mi wiele do powiedzenia o męskości, o działaniu, wierze i zawierzeniu. On pokazuje mi, jak podejmować decyzje, jak kształtować relacje z innymi ludźmi, jak świadczyć. Ja widzę w św. Józefie nie starego, ale młodego, odpowiedzialnego i mądrego mężczyznę, który zawierzył i zaufał Bogu. Myślę, że jego postawa ma wiele do powiedzenia dzisiaj w dyskusji o konkubinacie. Widzę w Józefie człowieka gotowego do szalonych, pięknych decyzji i działania. Bóg nie chce naszego marazmu, ale naszego dynamizmu i aktywności. I jeszcze jedno: nie ma mowy w Piśmie Świętym o śmierci św. Józefa. Tak sobie myślę: może dlatego, aby on żył we mnie, bo jeszcze nie spełnił swego posłannictwa i ma mnie wciąż prowadzić.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.