Cisza, która boli

– Wiemy, jak ważne jest życie. Jeśli można je uratować bądź przedłużyć, warto to robić. Pomoc zmienia serce ofiarodawcy, a choremu daje nadzieję. To lek, którego nie można kupić w żadnej aptece – mówi Justyna Panfilewicz.

Takiego pospolitego ruszenia dawno w Skierniewicach nie było. Muzycy, aktorzy, pracownicy szpitala, przyjaciele, bliżsi, a nawet dalsi znajomi na różne sposoby wypowiedzieli walkę nowotworowi, z którym od 4 lat zmaga się Tomasz Michałowski. Podjęte wyzwanie ma już swoje owoce. Są nimi niezwykła mobilizacja środowiska i litry oddanej krwi. Zaangażowani w pomoc nie wątpią, że już niebawem usłyszą także o... nokaucie choroby.

Herbaciany rytuał

Agnieszka i Tomasz od 10 lat są małżeństwem. Poznali się w 2000 roku. Jak mówi Agnieszka, z jej strony była to miłość od pierwszego wejrzenia. Kiedy pierwszy raz zobaczyła Tomka, wiedziała, że będzie jej mężem. Zdecydowanie mniej rozmowny Tomasz przyznaje, że Agnieszka szybko zawróciła mu w głowie. Ślub wzięli w lutym 2005 roku. Od pierwszych dni wspólnego życia uwielbiali samochodowe podróże. Cel był drugorzędny. Sama wyprawa, spotkania z rodziną i przyjaciółmi czy zwykłe poznawanie nowych miejsc wystarczały. Drugą wspólną pasją był basen. Trzecią – poranne picie kawy. – Od zawsze uwielbialiśmy wcześnie wstawać i z kubeczkiem herbaty bądź kawy siadać naprzeciw siebie – zdradza Agnieszka. – To nasz sposób na dobry początek dnia. Do rozmowy nie trzeba było nas zachęcać. Nieraz cieszyliśmy się, że w naszym życiu miał miejsce cud, którym jest nasza miłość.

Z tygodnia na tydzień coraz większa grupa ludzi modli się o drugi cud dla Michałowskich. Szturm do nieba zanoszony jest w intencji zdrowia Tomka, u którego 4 lata temu zdiagnozowano nowotwór złośliwy w jamie brzusznej, w zaotrzewnej. Dziś, ze względu na ogólny stan zdrowia oraz ułożenie nowotworu, wykluczony jest zabieg operacyjny. Od ponad 3 lat skierniewiczanin poddawany jest chemioterapii i od ponad roku najnowszej metodzie – hipertermii, która polega na podgrzewaniu guza do 42 st. C, co powoduje, że ten się obkurcza i wapnieje.

Metoda ta, niestety, nie jest refundowana przez NFZ. Aby leczenie przynosiło efekty, Tomasz musi przyjmować zabiegi hipertermii trzy razy w tygodniu. Jeden kosztuje 650 zł. Jego rodzina nie ma takich pieniędzy. Choroba już dawno wykluczyła Tomka z pracy zawodowej. Dostaje jedynie rentę. W tym roku pojawiła się szansa na nowoczesne leczenie radioterapią protonową oraz immunoterapią. I choć nie ma pewności, czy one zadziałają, ani nawet czy Tomasz się na nie zakwalifikuje, skierniewiczanie postanowili zmierzyć się w nierównej walce z chorobą. Jak grzyby po deszczu rodzą się nowe pomysły na zbiórkę pieniędzy i pozyskiwanie honorowych dawców krwi. Mężczyźnie potrzebne są częste transfuzje. Ponadto 4 razy w tygodniu poddawany jest dializie. Na tym jednak nie koniec. Kilka miesięcy temu na nodze Tomka pojawiła się duża, niegojąca się rana.

Mimo bardzo złego samopoczucia Tomasz nie poddaje się. Swoją walką, pogodą ducha, niespotykaną wręcz skromnością, a nade wszystko chęcią niesienia pomocy innym podnosi na duchu, dodaje zapału i przywraca nadzieję.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg